Skocz do zawartości
Nerwica.com

kkk123

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kkk123

  1. wiem wiem ze to przejsciowe, po prostu jak sobie tak tu pisze to jest nieco lepiej, rozumiem ze nie tylko ja tak mam i nie traktuje siebie jako pepek swiata czy cos :) -- 12 lut 2015, 22:13 -- minelo troche czasu i mam coraz bardziej mhm.. wyjebane.. dalej ja mocno kocham, ale tak jakby mi mniej zalezalo, lub po prostu jej ufam, nie wiem, czuje sie duzo lepiej, chociaz momentami czuje to co jeszcze tydzien-dwa temu, ale jest zdecydowanie lepiej, juz o niej tak czesto nie mysle i w ogole, chociaz dalej mi przykrosc sprawia ze ona sie swietnie bawi bezemnie np, chociaz jej pisze, zeby sie dobrze bawila i w ogole, jest to szczere, ale przychodzi z bolem, ale czuje tez momentami, ze jakby mnie zdradzila czy cos, to jakos bardziej bym tego nie przezyl...chociaz mocno ja kocham... bo kazdemu wysyla caluski i serduszka i mnie to strasznie wkurwia i nie moge jej w 100% zaufac oraz mysle o tym, ze mnie zdradzi/znajdzie sobie innego chociaz zapewnia ze kocha, ale pisze coraz rzadziej, ale pisze, ze kocha mocno ;p
  2. ja sie nie poddaje, zyje sobie, cwicze codziennie, treningi itp. spotykam sie z znajomymi, przyjaciolmi jak z nia nie jestem, tylko po prostu mysle o niej wszedzie i zawsze, gdzie bym nie byl i to mnie troche dobija, bo z reguly to sa smutne mysli, a nie radosne takie jak powinny byc
  3. czulem sie na prawde ok po tej rozmowie i w ogole, ale jak dostaje smsa, po zapytaniu jak minal dzien, ze fajnie, ze na lodowisku chlopaki dali jej popalic (dwoch jej przyjaciol, lubie ich w sumie) to az mnie skreca w sercu i odrazu staje sie smutny.... po prostu... worst feeling ever..........nie moge zyc z swiadomoscia ze ona spotyka sie z innymi chlopakami, nawet kolezankami, przyjaciolmi i jest z nimi happy, nie mysli o mnie... ze ona moze zyc bezemnie, a ja bez niej nie, o tak bym to okreslil, ze ja jestem dodatkiem do i tak jej fajnego zycia, a ona jest dla mnie wszystkim.. -- 04 lut 2015, 23:36 -- chyba zdaje sobie z tego sprawe ze mam spore problemy psychiczne zwiazane z przywiazaniem i bledem w postrzeganiu tego, ze jak jestesmy para to powinnismy caly czas byc ze soba, wiedziec o wszystkim i tylko ze soba spedzac radosne chwile, nie nadaje sie totalnie do zwiazku, tzn. dla niej jestem ' idealem ' ale sam, z tym w srodku nie potrafie sobie poradzic.
  4. masz racje, wiele osob mi pewnie zazdrosci, i dziewczyny i talentu, dzieki wielkie :) plan jest prosty, a czy wyjdzie zobaczymy, trzymaj sie :)
  5. ja mam pasje, cwicze, gram w pilke, biegam, wszystko, sport to moja pasja od dziecka, jestem w tym dobry, mam super wyrzezbione cialo, tylko tak jakos wiesz, odechcialo sie to co kiedys moglem robic calymi dniami, ale i tak dalej cwicze ^_^ bo jakbym robil cos w te dni w ktore mi sie tylko chce, to niczego bym nie osiagnal, mam tez gleboko w duszy nadzieje ze to mi pomoze przez to przejsc
  6. Wiem wiem brachu, tylko jestem troszke skomplikowany i za duzo mysle, chcialbym zeby tak nie bylo, ale jest inaczej :) Jak jestesmy ze soba to po prostu jest idealnie, musze po prostu zajac sie soba i nie myslec tyle o niej, chociaz to bedzie trudne mysle ze jakos sie ogarne i zaczne zyc wlasnym zyciem i bede szczesliwy, przebywajac z nia aktualnie, czy tez nie, bo przeciez razem jest sie caly czas :) tylko chwyta mnie za serduszko jak wyjezdza na tydzien teraz i ogolnie, ze ona taka tak po prostu wyjezdza na zimowisko " bo mi sie nudzi" tak powiedziala, troche mnie to zabolalo, ale z drugiej strony wiem, ze jakbym mial podobna propozycje tez bym raczej pojechal
  7. dzieki wielkie, takie slowa to juz cos, fajny z Ciebie koles z tego co widze, a co do wczesniejszych postow miales racje, prawda boli, ale u mnie ta prawda w cale nie musi bolec, bo to w glownej mierze troska.. chce zeby bylo idealnie, choc wiem, ze tak sie nie da :) paradoks.... ta rozmowa z Toba mi troche pomaga, na prawde, wiem, ze wszystko jest okej, chodze z nia na spacery czesto, gadam z ja o wszystkim, naturalnie, po prostu nie mialem zbyt duzo wsparca, dalej nie mam od rodziny i mysle, ze milosc to cos wiecej niz tylko bycie w zwiazku, to ciagle wspieranie sie, bycie z soba, prawda, szczerosc i nigdy nie wygasajace uczucie, pragnienie bycia ze soba caly czas, traktuje to chyba zbyt powaznie, albo kocham zbyt mocno
  8. psycholog? serio? co ja rodzicom powiem, i ludzia, to nie jest tak ze jestem jakis przyjebany caly czas przez to, potrafie sie radowac, tylko chcialbym zeby ktos mnie zapewnil ze jest ok i ze nie mam po co tak panikowac, bo narazie jest dobrze i bedzie co bedzie, a nie zanosi sie na to zeby mnie zdradzila, bo wszedzie, przy swoich przyjaciolach mowi ze mnie strasznie kocha, po pijaku, zawsze i wszedzie.. nie wiem przez co dokladnie przeszles ale nie mierz wszystkich jedna miarka, nawet jesli mielismy prawie identyczna sytuacje
  9. strasznie nie pomagasz xd na prawde, moglbys sobie darowac te prawdziwe, smutne slowa, bo te najlepiej sie doswiadcza samemu, jak przyjdzie czas, a tak to staje sie jeszcze bardziej przygnebiony... to co ma byc to bedzie, narazie niby jest cudownie i tak chcialbym sie czuc...
  10. twoje podejscie do ludzi mnie przeraza, ja nie jestem niestety takim egoista :) chodzi o to, ze ja po prostu nie potrafie sobie wyobrazic ze on moze byc szczesliwa poza naszymi spotkaniami, to jest chore i ja o tym wiem, ale po prostu jak sie z nia nie widuje to mysle sobie co ona robi, na pewno jest radosna, ze sie spotyka z przyjaciolmi i w ogole, i wiem ze ma do tego prawo, ale ja z tego powodu jestem smutny, chociaz NIKT, ani nic nie zauwaza ze jestem jakos smutny czy cos, jestem bardzo przyjazny i wesoly w towarzystwie, tlumie to tylko w sobie i za duzo mysle gdy nie jestesmy razem, jak sie nie widzimy np z 3 dni juz to jest lepiej, spotkamy sie i na drugi dzien strasznie za nia tesknie znowu :) jak pojdzie na studia i nie bedziemy sie widziec 1-2 tygodnie to boje ze sie to rozpadnie.. czasami jak tak sobie o tym wszystkim mysle, to dochodze do wniosku o zerwaniu... ale nie moge jej tego zrobic, bo mnie bardzo kocha, ja ja tez.. i to jest najdziwniejsze.. kocha mnie najmocniej na swiecie, a ja debil dalej sobie cos wmawiam... life is a mess
  11. Dziekuje, fajna odpowiedz, wizyta u psychologa odpada, bez przesadyzmu. Co do klotni, to uwazam ze one beda potegowaly tylko to co czuje, bo jak sie raz poklocilismy, to czulem jakby mi serce rozrywano... i zreszta ona tez nie mogla wytrzymac i zaraz sie pogodzilismy.
  12. czesto mi pisze ze jest ze mna mega szczesliwa i ze chce byc ze mna do konca zycia ( wiem, jestesmy razemm dopiero 2 miesiace wiec to pochopne, ale liczy sie to co czuje) tylko, ze ona potrafi bezemnie funkcjonowac, spotykac sie z przyjaciolmi, a ja tak srednio; c ktos jeszcze ma cos do powiedzenia co by mi pomoglo, albo chociaz pocieszylo? ciezko tak zyc na codzien, na prawde -.- czy po prostu z czasem mi to jakos przejdzie i bede sie zachowywal jak normalny czlowiek? o.o dodam, ze rzucenie jej nie ma sensu, bo ja kocham bardzo mocno i ona mnie tak samo, wiec powaznie bym ja zranil, nie patrzac tutaj na mnie, bo nie jestem egoista i w sumie to moze w tym problem...zawsze chce dla ludzi najlepiej
  13. Witam, mam 19 lat i jestem z dziewczyna w zwiazku od jakos 1-1,5 miesiac, jest to w zasadzie moj pierwszy zwiazek powazniejszy. Jestem w niej bardzo zakochany i tu jest problem. Jest rok mlodsza. Mowi mi bardzo czesto ze mnie kocha, ze nie wyobraza sobie zycia bezemnie i ze chce byc zemna do konca zycia, bardzo fajnie, super, ale ja to srednio czuje, ale to nie jest na pewno jej wina, bo jej ufam i wierze, ze tak jest. Po prostu gdy sie z nia nie widze, to popadam w jakas depresje, pustke, ktora trudno wypelnic, nie zawsze, czasami potrafie byc szczesliwy sam, mam pasje, sport, jestem facetem z zasadami, mam swoje zycie, przyjaciol. Po prostu czuje, ze jestem od niej totalnie uzalezniony, chce byc z nia, jak nigdy z nikim innym, ja wiem, ze ona ze mna tez, bo jak jestesmy wsrod jej przyjaciol, znajomych to caly czas ze mna spedza czas( imprezy glownie), okazuje czulosc, czesto mowi kocham cie i jest fajnie, ale po prostu tak jakos czuje pustke, ze jednak mnie zostawi, ze sie dobrze bawi bezemnie gdzies(wiem, ze ma do tego prawo i ja tego bardzo chce zeby sie dobrze bawila! :) , gdziekolwiek jest jak sie nie spotykamy... jest ogolnie bardzo czula, wrazliwa, ma dobre relacje z wiekszoscia, ale czesto przytula sie z chlopcami, dziewczynami, jest bardzo przyjazna i boje sie ze mnie zostawi dla innego, chociaz jestem w miare przystojny, mowi ze jestem dla niej idealem, jakas rada? tylko nie taka, zebym ja zostawil czy cos, tylko ..ehh, w sumie nie wiem czy da sie cos tutaj poradzic, ale milo bedzie jak ktos cos fajnego napisze ^_^
×