Skocz do zawartości
Nerwica.com

annagorska

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez annagorska

  1. Ponawiam pytanie..uwaza pani ze zaburzenia osobowosci mozna wyleczyc?

     

    Raczej tak, ale pamiętać należy że to zależy, jak wszytko w terapii i zaburzeniach psychologiczno-emocjonalnych od jednostki a nie generalnej opinii. Znam osoby, które mają zaburzenie osobowości i wcale go nie leczą. Niektóre zaburzenia trudności emocjonalne są dokuczliwe dla osoby, która ich doświadcza i wtedy to motywuje do leczenia. Te zaburzenia które są bardziej dokuczliwe dla innych nie są leczone, bo osobie które je powinna leczyć nic się nie dzieje i nie przeszkadza, wychodzi z założenia że "niech inni się leczą to oni mają problem".

     

    -- 17 lut 2015, 16:05 --

     

    CZy każdy człowiek jest zdolny do podjęcia psychoterapii, jest zdolny do pracy nad sobą, do zmieniania siebie. Bo może są ludzie którzy nie mają do tego zdolnośći i jedynie zostają im lekarstwa albo życie w cierpieniach. Nie mówię tu o przypadkach osób chorych psychicznie.

     

    Każdy, im wcześniej tym lepiej, wytrwałość i praca ma największe znaczenie (i dobry terapeuta).

     

    -- 17 lut 2015, 16:07 --

     

    Dziękuję serdecznie za odpowiedź.

     

    Orientuję się trochę jak to działa ... a głównie problemem dla mnie jest POMIESZANIE rzeczywistych działań ter. (obiektywnie negatywnych) i moich projekcji.

    Tylko czy nie jest to sytuacja, kiedy trzeba zakończyć ?

     

     

    Candy, mimo że moja odp Cię nie interesuje ;)

    To, tak - można wyleczyć ... ale nie wszystkie i nie u wszystkich.

     

     

    A jakie są te działania obiektywnie negatywne?

     

    -- 17 lut 2015, 16:08 --

     

    Dziękuję wszystkim za ciekawe pytania i zapraszam :)

  2. Witam.

     

    Mnie nurtuje jeden problem - jak uzyskac diagnozę swoich problemów czy zaburzen. Jestem w terapii dość długo i jakos do tej pory nigdy nie padlo, co konkretnie (z punktu widzenia terapeuty) mi dolega. Ja nie pytałam, terapeuta nie odpowiadal, i myslalam, ze tak ma być. Czytajac jednak wiele wypowiedzi osob bedacych czy rozpoczynających terapie widze, ze od tego często się zaczyna i jest to taka wiedza "na start". A co, jeśli terapeuta nie odpowie? Jeśli będzie kluczył albo odpowie wymijająco?

     

    Z góry dziekuje za odpowiedz.

     

     

    Warto zapytać psychoterapeutę wprost, o nazwanie zaburzenia/problemu jeśli jest to dla danej osoby tak ważne, że inaczej nie można. Psychoterapeuci często nie mówią, czy mówią wymijająco, bo to w sumie nie ma znaczenia dla terapii, ale jak pacjent chce wiedzieć to ma do tego prawo. Dla terapii większe znaczenie ma znalezienie odpowiedzi na pytanie dlaczego chcę to wiedzieć, i w czym to ma mi pomóc. Ja mówię, gdy pacjent pyta o diagnozę, ale z doświadczenia wiem, że mniej to daje pacjentowi niż myślał, że to da/wyjaśni. "Kluczenie" terapeuty nie wynika zwykle z braku współpracy, ale z tego, że ogólne kryteria diagnostyczne i indywidualny przypadek konkretnego pacjenta to dwie różne sprawy.

    Rozmowa o diagnozie jest z punktu widzenia terapii rozmową zastępczą, być może o chęci kontroli, niezależności, posiadania łatwego wyjaśnienia, które miałoby wyleczyć. W terapii ważne jest cierpliwość i zrozumienie głębszych motywów jakichkolwiek pragnień nawet jeśli chodzi o pragnienie poznania mojej jednostki chorobowej.

     

    -- 17 lut 2015, 10:50 --

     

    A mnie z kolei interesuje określenie "obiekt prześladowczy".

    Czy to znaczy, że nie można już nic zrobić w terapii skoro ter. tak funkcjonuje w moich przeżyciach (zdaniem oczywiście terapeuty).

    Czy to już jest moment na zakończenie ?

     

     

    Obiekt prześladowczy to dość trudny element przeżyć, który powstał w wyniku wczesnych relacji z opiekunem, a teraz siedzi wewnątrz psychiki i mówi np. ta osoba mnie nie lubi i robi wszytko by mnie poniżyć, zniszczyć, zepsuć mi humor, zabrać moje zasoby i pozostawić mnie słabego i zniszczonego. Zwykle taki obiekt wewnętrzny projektujemy na inne osoby i czujemy się, że to ktoś na zewnątrz, z naszego otoczenia jest wrogi wrogi wobec nas i musimy być ostrożni, unikać pewnych relacji (osób) chronić siebie przed nimi.

  3. Witam

    Magazynuję swoją złość do granic wytrzymałości a później wybucham.Staram się nie okazywać frustracji by nie wpływać negatywnie na bliskich.Trwa to jakiś czas (np.miesiąc) aż do niewytrzymania napięcia, więc gdy mój "nerw" osiąga zenit obrywa się wszystkim ze zdwojoną siłą.Terapeutka uważa że nie powinnam ukrywać uczuć tylko je wylewać na bieżąco, ale ja się boję że jak wpadnę w szał to zrobię komuś krzywdę, taki trochę brak kontroli nad samym sobą.Po za tym chyba dla wszystkich jest lepsze widzenie mnie złej od czasu do czasu a nie codziennie.

    Co lepsze? Jak się nie poddać złości i wybuchom? Jak nie krzywdzić innych negatywnym zachowaniem?

     

     

    Z Pani opisu wynika, że nie można wiele uczuć doświadczać i wyrażać "na bieżąco", płynnie i w zgodzie ze sobą. Nie zalecam wyrażania całej złości do kogokolwiek. Uczucia w pełni powinno się opisywać i analizować w terapii aby lepiej zrozumieć co w domu staje się nie do zniesienia. Generalnie zaleca się aby w terapii pracować nad emocjami i do nich wracać na terapii, a na czas terapii spróbować powstrzymać się od odreagowywania emocji na innych. Zasadniczym pytaniem do głębszego odkrycia w terapii jest to co tak Panią złości. W wyniku omawiania złości w terapii powinno nastąpić zmniejszenie złości poza terapią.

     

    -- 06 lut 2015, 18:56 --

     

    bo moim zdaniem nawet najbardziej zaburzony człowiek może uzyskać poprawę funkcjonowania w wyniku psycho i/lub farmakoterapii.

    Właśnie że nie. W tej grupie najbardziej zaburzonych , tylko niewielka cześc osób ma szanse na poprawę. U reszty ni e da się zrobic niczego.

     

     

    Moim zdaniem generalnie zaburzenia osobowości można wyleczyć, jeśli pacjent ma dużą motywację do pracy i współpracuje ze specjalistą.

    Oczywiście leczenie konkretnej osoby i poprawa zależy od wielu czynników (związanych z pacjentem i psychoterapeutą).

     

    Głębsze zaburzenia (psychozy i schizofrenia) to są zaburzenia, które jest znacznie trudniej wyleczyć a często poprawa jest niewielka, ale uczestniczenie w terapii i dobrze dobrane leczenie farmakologiczne pozwala lepiej funkcjonować i wydłużać okresy bez objawów, potwierdzają to wyniki badań.

     

    -- 06 lut 2015, 18:58 --

     

    Witam mam 20 lat ,mam nerwice (chyba) dlaczego chyba ? bo bylem u psychiatry podjal dzalanie wyeliminowac lęk ,a ja mam wszystko to co przy nerwicy tzn,patrze palcem puls,natretne mysli ,nie biore lekow juz 2 msc bo stwierdzilem ze nie pomagaja -wiec to nie dla mnie ,a teraz od 6dni mam cos dziwnego ,tzn pustke w srodku w ciele nie mam czucia ,nie czuje polykania i jak oddycham bardzo dziwne uczuci do tego mysli-co mi jest,moze umre,albo cos mi sie stanie ,czy jest ktos kto ma takie cos albo byl ktos taki i czy mozliwe ze to z tej choroby,i jak moge sobie pomoc?? :why: bo nie wiem co robic prosze o szcera odpowiedz (przepraszam jezeli napisalem ,moze tu gdzie nie trzeba ale od dzisaj jestem na forum ) pozdrawiam

     

    Niewiele wiem o przebiegu Pana leczenia, ale wydaje mi się, że powinien Pan współpracować z lekarzem i brać leki i jednocześnie uczestniczyć w psychoterapii.

     

    -- 06 lut 2015, 19:11 --

     

    Dzien dobry,

     

    Napisała Pani, że psychoterapia powinna trwać około 2-3 lata. Jestem obecnie od ponad roku w psychoterapii grupowej analitycznej. Byłam też w intensywnej terapii codziennej trwającej 3 miesiące, ale wydaje mi się, że ona pomogła mi tylko trochę, bo czułam lęk przed mówieniem. Mam 26 lat. W trakcie terapii mówię o swoich trudnych doświadczeniach i mam takie poczucie, że to jest jak studnia bez dna. Mam czesto poczucie wybrakowania pod wpływem mówienia o tych doświadczeniach. W terapii mierzę się z problemem alkoholizmu ojca, choroby psychicznej ojca i z czymś o czym nie mam odwagi napisać. Moje życie wyglądało tak od małego dziecka jeszcze do niedawna. Były czasem dobre momenty, ale tak mało ich było, że niestety przeważają w pamięci te koszmarne chwile. Emocje, które czułam będąc w domu to strach, ciągłe napięcie i oczekiwanie, że stanie się coś złego. W domu też nie było miejsca na moje potrzeby.

     

    Chciałabym zapytać na jak długą pracę nad sobą powinnam się nastawić? Na sesji nie zawsze mam odwagę, żeby zapytać o takie konkretne sprawy. Coś mi się wydaje, że 2-3 lata to dopiero poczatek.

     

    Chciałabym też zapytać czy pod wpływem terapii można przybrać na wadze? Od momentu kiedy zaczęłam terapię przytyłam i to bardzo.

     

     

    Termin 2-3 lata jest terminem orientacyjnym, przybliżonym. Rzeczywiście czasami może być potrzeba dłuższej pracy, wszystko to zależy od indywidualnych czynników, procesów które dotyczą cech i nasilenia trudności danej osoby.

     

    Trzy miesięczna terapia nawet jeśli odbywa się codziennie to jest mimo wszytko krótki okres pracy. Osobiście nie zalecam terapii częściej niż 2 razy w tygodniu, bo bardziej intensywna (częstsza) terapia wcale nie skraca okresu terapii i nie przynosi radykalnej poprawy (co potwierdzają badania), a jest znacznie kosztowniejsza. Niemniej jednak spotka Pani różne opinie.

     

    W terapii grupowej sporo czasu zajmuje adaptacja w grupie co jest elementem terapii. Terapia analityczna grupowa jest dobrą terapią. Zachęcam aby w miarę możliwości przełamywać obawy, pytać i mówić na sesji to co ważne i trudne. Taka postawa na pewno poprawia efektywność terapii i przyspiesza proces leczenia.

  4. choruję już bardzo wiele lat na silną nerwicę lękową z fobiami;

    jaki nurt psychoterapii byłby dla mnie najbardziej odpowiedni i jak długo powinien trwać?

    zaczęłam niedawno psychoterapię systemową według B. Hellingera; jaką opinię ma ona wśród psychoterapeutów??

    i jeszcze jedno pytanko; po czym poznam dobrego psychoterapeutę?

     

     

     

    Nerwica lękowa i fobie to dość złożony temat, a najważniejszy jest indywidualny pacjent i jego specyfika. Zapraszam na bezpłatną diagnozę/konsultację, jeśli Pani jest z Warszawy, lub może Pani przyjechać na konsultację.

     

    Staram się nie oceniać innych podejść, jednemu pomogą coś zobaczyć innemu nie, a każdego droga do zdrowia jest inna.

     

    Ja polecam tylko psychoterapię psychodynamiczną, bo jestem specjalistą w tej dziedzinie i wiem, że działa. Zawsze zastrzegam, też że specjaliści są różni. Po czym poznać, że ktoś jest dobry w swoim zawodzie? Ogólnie można przyjąć, że ma własną terapię za sobą, doświadczenie w pracy, superwizje i certyfikat.

     

    Terapia powinna trwać tyle ile potrzebuje pacjent ok. 2- 3 lata, czasami krócej czasami dłużej, do "naprawienia" problemu, który jest bardzo indywidualny i proces "naprawiania" również.

     

    -- 03 lut 2015, 14:23 --

     

    Czy diagnoza "cechy osobowosci histrionicznej" jest rownoznaczna z histrionicznym zaburzeniem osobowosci? Czy to znaczy, ze powinnam leczyc to zaburzenie osobowosci? Moj T. z nurtu gestalt powiedzial, ze kazdy ma jakiew cecy z.o. Ta diagnoze postawila mi terapeutka psychodynamiczna na terapii grupowej.

     

     

    Powiem tak, każdy ma jakąś osobowość, mniej lub bardziej zintegrowaną, z którą łatwiej lub trudniej mu się żyje.

     

    Terapia pomaga zintegrować, zrozumieć, poukładać i zaleczyć pewne rzeczy w nas. I tym samym żyć lepiej, szczęśliwiej.

     

    Nie przywiązywałabym dużej wagi do diagnozy. Terapia powinna skupiać się na wielu aspektach tego jak przeżywa siebie i świat dana osoba, a nie na diagnozie, bo diagnoza nic nie zmienia i w sumie nie pomaga naprawić. Warto ją znać, ale w terapii poznaje się o sobie znacznie ważniejsze rzeczy niż diagnozę i jej ogólny opis w internecie (który pozornie coś wyjaśnia, ale na poziomie leczenia tej konkretnej osoby i lepszego rozumienia siebie to nic nie mówi). Czytając opisy różnych chorób można sobie dopasować prawie każdą.

     

    -- 03 lut 2015, 14:35 --

     

    A ja mam pytanie o głębokość zaburzeń osobowośći.

    CZy w przypadku każdego zaburzenia osobowośći istnieje spektrum od najlżejszego aż do bardzo głębokiego? CZy też sa niektóre zaburzenia osobowosći w których te stany najgłębszego zaburzenia nie występują.

    Jak wiem, to sam rodzaj zaburzenia nic mówi o jego głebokośći.

     

     

    Osobowość to złożony konstrukt, który kształtuje się latami w relacjach z opiekunami. Można mieć lepiej zintegrowaną osobowość lub mniej ( i wtedy można mieć diagnozę: zaburzenie osobowości). Każde zaburzenie osobowości może mieć aspekt głębiej zaburzony i aspekt zdrowszy.

    Nasza psychika reaguje też na różne sytuacje zewnętrzne (np. utratę ważnej osoby), które mogą prowadzić to gorszego funkcjonowania danej osoby w tej sytuacji. Do tego dochodzą mechanizmy obronne, które są pewnymi aspektami regulacji emocji i radzenia sobie z trudnościami.

     

    Wszytko razem powoduje to, że dana osoba sama o sobie wie mniej niż uważny obserwator tej osoby (ktoś z rodziny, przyjaciel lub terapeuta), i dlatego czytanie książek, artykułów nie leczy i nie wzmacnia tej osoby, pomimo, że przynosi chwilową ulgę i wzbogaca intelektualnie.

  5. Witam.

     

    O jakim zaburzeniu, czy też stanie psychicznym, człowieka może świadczyć jego strach przed śmiercią, lęk przed nieistnieniem? Lęk ten powoduje jednocześnie wzmożone zainteresowanie tematyką śmierci, morderstwami etc. O czym to może świadczyć?

     

    Jednak myślę, że to nie chodzi o to żeby ktoś nadał etykietkę temu objawowi.

    Myślę, że najważniejsze dla Pani byłoby zrozumienie czemu ten lęk Pani przeżywa i jaką rolę w Pani osobowości pełni a przede wszystkim pozbycie się tego lęku. Lęk o cokolwiek jest trudny, więc wydaje się, że to może utrudniać/ograniczać Pani życie.

    Taką drogą do zrozumienia tego lęku, uświadomienia i przepracowania jego przyczyn byłaby psychoterapia.

    Wszyscy przeżywamy jakieś lęki od czasu do czasu, emocje są dość płynnymi stanami i zmieniają się w zależności od wydarzeń, które się dzieją wokół nas, problemem są emocje, które przysłaniają rzeczywistość, są skrajne, obezwładniają, paraliżują, nadmiernie koncentrują uwagę na jakimś aspekcie np. jak u Pani na śmierci.

  6. 1) Jak odróżnić brak motywacji od oporu?

    2) Czy to prawda, że nurty humanistyczne i poznawczo-behawioralny nadają się głównie dla pacjentów bez zaburzeń osobowości?

    3) Czy zaburzenia osobowości można wyleczyć? A jeśli tak, to czy po terapii ktoś z np. narcystycznym zaburzeniem osobowości będzie już zawsze miał osobowość z przewagą cech osobowości narcystycznej i to będzie już zawsze u niego dominujące czy może jest szansa na pewną "harmonię"?

    4) Dlaczego dla DDA zwykle poleca się grupy? Czy praca w terapii indywidualnej jest w jakiś sposób "gorsza" w przypadku DDA? Czy daje mniejsze efekty?

    5) Jakie są główne różnice w pracy z pacjentami nerwicowymi a pacjentami z borderline z perspektywy terapeuty? Czy od razu można odróżnić ich od siebie? A jeśli nie, na jakie cechy czy zachowania terapeuta zwraca uwagę żeby móc określić, z kim ma do czynienia?

    6) Czy terapeuta jest w stanie skutecznie pracować z osobą, której nie lubi? Czy często pojawiają się tacy pacjenci? Czy jest to większość/mniejszość?

     

    przepraszam, że tak dużo

     

    1) Jak odróżnić brak motywacji od oporu?

     

    to raczej to samo, warto analizować w terapii dlaczego się nie chce przychodzić, dlaczego nie można znieść terapii czy psychoterapeuty, to pomaga zrozumieć co w relacji terapeutycznej się dzieje, a wiedza na temat tego jak przeżywam relację ja-terapeuta jest tak samo istotna dla procesu leczenia jak to czego doświadczyło się w relacji z rodzicami czy innymi ludźmi poza terapią

     

     

    2) Czy to prawda, że nurty humanistyczne i poznawczo-behawioralny nadają się głównie dla pacjentów bez zaburzeń osobowości?

    raczej tak ale wiele osób będzie z tą odpowiedzią dyskutować

     

     

    3) Czy zaburzenia osobowości można wyleczyć? A jeśli tak, to czy po terapii ktoś z np. narcystycznym zaburzeniem osobowości będzie już zawsze miał osobowość z przewagą cech osobowości narcystycznej i to będzie już zawsze u niego dominujące czy może jest szansa na pewną "harmonię"?

     

    jest szansa na harmonię i integrację wewnętrzną, zdrowe i stabilne poczucie własnej wartości zamiast narcyzmu (przeceniania siebie, dewaluowania innych)

     

    4) Dlaczego dla DDA zwykle poleca się grupy? Czy praca w terapii indywidualnej jest w jakiś sposób "gorsza" w przypadku DDA? Czy daje mniejsze efekty?

     

    Uważam, że terapia grupowa jest korzystna dla każdego, ale trzeba przejść chociaż krótkoterminową terapię przygotowującą do terapii grupowej, aby efektywnie korzystać z terapii grupowej. Opinie na ten temat mogą być różne.

     

    5) Jakie są główne różnice w pracy z pacjentami nerwicowymi a pacjentami z borderline z perspektywy terapeuty? Czy od razu można odróżnić ich od siebie? A jeśli nie, na jakie cechy czy zachowania terapeuta zwraca uwagę żeby móc określić, z kim ma do czynienia?

     

    Osobowość borderline i nerwicowa są dość dobrze opisane w internecie, na poziomie ogólnym. Terapeuta powinien widzieć bardziej daną osobę i jej osobowość i pracować nad tym co szczególnie dotyczy tej osoby i jej unikalnego przypadku.

     

    6) Czy terapeuta jest w stanie skutecznie pracować z osobą, której nie lubi? Czy często pojawiają się tacy pacjenci? Czy jest to większość/mniejszość?

     

    Terapeuta ma pozytywne nastawienie do swoich pacjentów i skupia się na zrozumieniu mechanizmów, które wyrażają pacjenci, ale pacjenci mogą czuć na pewnym etapie terapii, że nie lubią swojego terapeuty, że ich uraża swoimi interpretacjami i powinni to powiedzieć terapeucie. To jest bardzo ważne dla skuteczności terapii.

     

    -- 02 lut 2015, 18:34 --

     

    Napisałam kiedyś na forum że terapia Gestalt nie nadaje się do leczenia głębokich zaburzeć typu BPD, schizotypoiwe, schizoidalne, za co dostałam skrytykowana.

    Wg mnie, bo w opisie metody nie znalazłam takich informacji, ta metoda jest przeznaczona do leczenia nerwic o raz lekkich zaburzeń osobowośći. Jak jest naprawdę?

     

    Wolałabym nie wypowiadać się na temat innych podejść terapeutycznych, bo dyskusja może przerodzić się szybko w walkę między podejściami terapeutycznymi.

     

    Skuteczność podejścia psychoanalitycznego w leczeniu różnych zaburzeń, polega m. in. na tym, że psychoterapia skupia się wokół uświadomienia sobie i integracji wiedzy i przeżyć które dana osoba już w sobie ma, a których nie rozumie (świadomie ich nie wie) i które powodują dyskomfort psychiczny, trudności w kontaktach z ludźmi i inne objawy.

     

    Podejście psychoanalityczne powstało z integracji wiedzy o życiu psychicznym człowieka na podstawie wnikliwej obserwacji rozwoju dzieci, relacji dziecko-rodzic i dorosłych na częstych sesjach. W terapii psychodynamicznej nie stosuje się już tak częstych sesji, ale korzysta z dorobku naukowego kilku pokoleń analityków.

     

    Zaburzenie borderline jest trudne do leczenia bo dotyczy głębokich mechanizmów rozszczepienia (wiedzenia czarno-białego) i najczęściej dużej impulsywności. Ale jest to możliwe do opanowania: często stosuje się stabilizatory nastroju (leki) i psychoterapię.

  7. psychiatra polecił mi kiedyś psychoterapeutę właśnie zajmującego sie terapią psychodynamiczną, ale czy on jest doświadczony to nie wiem, nie wiem na jakiej podstawie znaleźc terapeutę dobrego, na podstawie opinii, stażu pracy....

    tarczycę miałem kiedyś badaną, może jeszcze powtórzę, ale osłabienie ustępuje po doraźnych lekach przeciwlękowych więc tak to wygląda jakby lęk dawał takie objawy, ale tych leków dużo brać nie mogę, tylko doraźnie, a to doraźne branie zdarza się ostatnio coraz częściej bo objawy się nasilają, farmakologicznie lecze sie od 10 lat i nie dało to żadnego trwałego efektu, nawet wydaje się ze zaszkodziło, przed rozpoczęciem brania leków nigdy nie miałem takich objawów jak zmęczenie, brak energii czy napady lęku, nie mogłem sobie tylko poradzić z różnymi problemami

     

    -- 01 lut 2015, 16:46 --

     

    Chciałbym jeszcze zapytać o tą psychoterapię, czy jest jakaś różnica czy terapeuta będzie się zajmował terapią poznawczo-bahawioralną czy psychodynamiczną czy jeszcze jakąś inną?

     

     

     

    Rzeczywiście wydaje mi się, że Pan bardziej potrzebuje psychoterapii niż farmakoterapii (ale proszę pamiętać, że bardzo mało o Panu wiem). Pozostawanie w tak emocjonalnie trudnej sytuacji, którą Pan opisuje wyczerpuje psychicznie i fizycznie i stąd może Pan się czuć bardziej zmęczony teraz niż 10 lat temu.

    Psychoterapia psychodynamiczna jest moim zdaniem bardziej pomocna bo praca odbywa się na świadomych i nieświadomych emocjach, na wydobywaniu tego co Pan już w swoim życiu doświadczył.

    Szkolenie psychoterapeuty psychodynamicznego wymaga odbycia swojej terapii w tym nurcie i nauczenia się pogłębionego rozumienia psychiki swojej i pacjentów. Każdy psychoterapeuta, który nie ma certyfikatu powinien superwizować (omawiać) prowadzoną terapię z doświadczonym psychoterapeutą z certyfikatem. Ale są lepsi i gorsi terapeuci i trudno mi ogólnie powiedzieć który jest lepszy.

     

    Terapia beh-pozn. koncentruje się na bieżących sprawach, terapeuci przechodzą inny proces szkolenia.

    Może Pan oczywiście spróbować co Panu lepiej odpowiada.

    Generalnie zalecam wytrwałą współpracę z jednym psychoterapeutą (najlepiej certyfikowany i psychodynamiczny) i mówienie terapeucie wszystko co odpowiada w terapii a co złości i z czym trudno wytrzymać.

    Jeśli przez dłuższy czas (np 1 rok) jest się w terapii i chodzi na nią co sesja i mówi wszystko to co ważne a mimo wszystko nie widać żadnej poprawy to myślę że najwyższy czas zmienić terapeutę. Jeśli natomiast widać zmiany, ale nie są tak szybkie jakby się chciało to trzeba pracować dalej.

    Generalnie uważa się (nie jest to tylko moje przekonanie ale wielu terapeutów których znam) że terapia powinna trwać min 2-3 lata, ale długość terapii zależy indywidualnie od problemu i pacjenta. Spotkania powinny być 1 w tygodniu, a tylko w niektórych przypadkach 2 razy w tygodniu. Pewnie spotka się Pan z różnymi terapiami i zaleceniami, ja mówię tylko na podstawie swojego doświadczenia, co uważam, że najlepiej służy pacjentom (nie daję też gwarancji, że wszystkim).

     

    -- 01 lut 2015, 21:18 --

     

    Witam, mam 21 lat i od kilku miesięcy zmagam się z nerwicą, na dodatek ciężko mi przed samą sobą przyznać się do jakiejkolwiek choroby. Nie wiem jak sobie, z tym poradzić. Pozbywam się objawów tylko i wyłącznie gdy jestem w pracy, gdy mam wolne, nie wiem co ze sobą zrobić. Bywają oczywiście dni gdy czuję się świetnie, bardzo mnie one cieszą, lecz zazwyczaj nie trwają zbyt długo. Najgorzej czuje się wieczorami. Wkręcam sobie schizofrenie, czy czuje jakbym w moim mózgu postępowały jakieś zmiany, i jakby mi się coś działo. Nie mogę zasnąć, bo wydaję mi się, że odpływam i ''spadam''. Na dodatek ciągłe uczucię lęku, kołatanie serca, od czasu do czasu wymioty. Chciałabym, żeby to napięcie w końcu ze mnie zeszło, bym mogła poczuć ulgę i czuć się już dobrze. Nie wiem gdzie szukać pomocy.. Na prywatną wizytę u psychologa, czy psychoterapeuty mnie nie stać, a na NFZ chyba trudno będzie mi coś znaleźć tym bardziej w Warszawie. Czy zna Pani jakiekolwiek sposoby, które mogłyby pomóc mi w tej walce? Leki ziołowe, zaczynają niestety nie wystarczać...

     

     

    Opisane przez Panią objawy, są uciążliwe i powodują Pani cierpienie. Objawy te mogą nasilać Pani lęk o swoje zdrowie. Pozostawanie w tym stanie bez psychoterapii może pogłębić Pani stany lękowe. Niestety nie mam sposobów by Pani mogła pomóc sobie sama, lekami ziołowymi czy innymi specyfikami. Myślę, że powinna Pani zacząć psychoterapię. Im wcześniej Pani się z tym zmierzy tym szybciej przepracuje Pani trudności i poczuje się lepiej. Psychoterapia to proces i zmiany następują powoli w czasie, ale jest to już praca, która przybliża Panią (wolnymi krokami) do rozwiązania.

    Jest coraz więcej miejsc w Warszawie gdzie można uzyskać psychoterapię bezpłatną. Warto poszukać, może to być np. Centrum Psychoterapii Dolna 42 lub Wolskie Centrum Zdrowia Psychicznego i wiele innych ośrodków.

  8. ja mam pytanie, od 20 lat jest u mnie albo lęk albo depresja, nie wiem jak mam z tego wyjsć, jestem już coraz bardziej słaby zeby z tym walczyć, jest to tak trudne ponieważ nie potrafie znaleźć żadnego punktu zaczepienia który pociagnął by mnie w góre, nie mam zadnego wsparcia w rodzinie która przyczyniła sie do mojego stanu a teraz drwi z tego hasłami typu ze moj dziadek ma wiecej energii ode mnie

    w pracy do której chodzę resztkami sił jest tylko stres i frustracja, zarobki tak niskie ze nie pozwalają na to żeby odciąć się od domu

    cała rzeczywistość wokół w której nie widze zadnego pozytywnego wyjscia, poczucie zmarnowania najlepszych lat życia na męczarnie z objawami chorobowymi, życie w wiecznej izolacji i samotności, to wszystko potęguje lęk i depresje, sprawia, ze nie ma we mnie już nawet odrobiny pozytywnej energii, jest tylko smutek, rozczarowanie, wieczne zmęczenie, poczucie zmarnowania życia i brak sił zeby cokolwiek zmienić, a nawet jeżeli odzyskałbym te siły nie wiem w jakim kierunku miałaby być ta zmiana, mam wrażenie ze wszystko wokół mnie przez ogromną kumulację tego z czym sobie nie radziłem i nie radze jest tak zniekształcone lękiem i nieprawidlowym myśleniem przez co nie potrafię ukierunkować żadnej zmiany, bo każde wyjście wydaje mi się złe

     

     

    Jedynym efektywnym rozwiązaniem jakie widzę to zrobienie badań na tarczycę i wykluczenie przyczyn somatycznych przewlekłego zmęczenia oraz podjęcie psychoterapii. Żadne rady i chwilowe podnoszenie na duchu (na forum lub poza) nie pomogą Panu wyjść z tych trudnych emocji, odzyskać poczucie wartości, siłę i energię by zmienić swoje życie.

     

    Proszę poszukać doświadczonego psychoterapeuty i zacząć pracować nad sobą. Nie jest tak, że Pan nie może tego zmienić, jest to trudne ale możliwe. Niech Pan nie czeka, że ktoś coś zrobi za Pana. Musi Pan sam się z tego uratować przy pomocy psychoterapeuty. Tak całkowicie sam się Pan nie uratuje, bo mechanizmy psychiczne nie pozwalają dokonać zmiany przekonań i emocji poprzez zmianę myślenia, czytanie książek, rozmowę z przyjaciółmi. Nad mechanizmami psychicznymi, które w pewien sposób powodują, że jest Pan w tej emocjonalnie trudnej sytuacji można pracować tylko na psychoterapii.

     

    Polecam psychoterapię psychodynamiczną, ponieważ praca terapeutyczna skupia się na odkryciu tego co jest nieświadome (czego już się nauczyliśmy na swój temat do tej pory w relacjach np. z rodzicami) i co wpływa na nasze samopoczucie, decyzje i emocje. Nie ma potrzeby uczyć się na pamięć nowego myślenia o sobie (np. żeby nie myśleć źle) trzeba przepracować to co już wiemy.

  9. A ile bierzesz za sesje? pewnie tyle co reszta złodzieji

     

    BTW.

    Trzeba być bandytą by za 50min spotkanie brać taką kasę (często ponad 100zł),

    nie zasilajcie budżetu tych pseudo-doradców. Bo nic nie zyskacie a stracicie tylko pieniądze,

    ja straciłem nie mało a zyskałem bardzo niewiele jeśli nie nic.

     

    To jest biznes teraz, stać na to ludzi zarabiających pieniądze na wysokich stanowiskach

    w korporacjach. Oni nie liczą się z tym, że człowiek chory nie ma pieniędzy,

    ludzie bez honoru. Lekarze chociaż mają przysięgę Hipokratesa a psychoterapeuci nie mają sumienia,

    żerują ludzkim nieszczęściu i nie mają nawet wyrzutów sumienia, co pokazuje jakimi zwierzętami są.

     

    Apropo ośrodka Rasztów, byłem tam 4 lata temu, zostałem zbyty, po wstępnej, płatnej

    konsultacji bez podania przyczyny odmówiono mi terapii. To był ośrodek na Ursynowie.

     

     

     

     

    Nie wiem czy do psychoterapeuty, którego postrzega się jako "złodzieja" warto chodzić? raczej nic się od "złodzieja" nie dostanie tylko można zostać okradzionym.

     

    To że psychoterapia jest biznesem i że jest wykorzystywana przez niektórych lekarzy i terapeutów jedynie do zarabiania pieniędzy nie pomagając to niestety też prawda. I co ja mogę z tym zrobić? To, że w niektórych szpitalach nie leczy się zaburzeń psychicznych tak jak powinno i że można pomóc znacznie liczniejszej grupie pacjentów i tego się nie robi to też prawda. Można też powiedzieć, że leczenia raka można robić skuteczniej, ale się tego nie robi. Dlaczego?

     

    Nie mogę powiedzieć, że każdemu psychoterapia może pomóc, ale przy współpracy z terapeutą można bardzo dużo osiągnąć (tylko jak współpracować ze "złodziejem"). Warto wiedzieć i pamiętać, że psychoterapia to praca na własnych emocjach i jest to trudne czasami aby zobaczyć co jest moją trudną emocją, a co jest tym co mi robią źli ludzie (psychoterapeuci-złodzieje).

  10. Jestem certyfikowaną psychoterapeutką,

    http://instytut.rasztow.pl/czlonkowie-zwyczajni/gorska-anna/

     

    Prowadzę długoterminową grupę terapeutyczną (Centrum Terapii Psyche-Medical Warszawa, Nowowiejska 5/50).

     

    Zapraszam osoby zainteresowane pracą w grupie. Jest to grupa dla osób z różnymi trudnościami (depresja, nerwica, DDA, niskie poczucie wartości).

    Więcej informacji o pracy w tej grupie analitycznej można dowiedzieć się na konsultacji. Konsultacja ma na celu również przyjrzenie się własnym potrzebom i obawom związanym z grupą/terapią.

    Tel: 696 220 300

  11. Trzeba iść na terapię to na prawdę pomaga. ALE! Trzeba iść z dobrym nastawieniem, z myślą że ktoś chce nam pomóc, z myślą że przede wszystkim chcesz pomóc sam sobie, nie ściemniać, nie udawać, nie prowokować tylko być szczerym sam ze sobą i z terapeutą.

    No cóż,ja poszłam z nastawieniem że nic z tego nie będzie,w dodatku miałam myśli paranoiczne że to spisek,że co bym nie powiedziała nowej terapeutce to ona już ma o mnie zdanie,bo i poprzednia tetspeutka,i psychiatra mój ktory jest także terspeutą,i ta nowa terapeutka to w jednym kociołku się gotują,bo wszyscy są członkami polskiego stowarzyszenia psychoterapeutycznego w moim mieście,a moje miasteczko nie duże...I tak jak reakcja łańcuchowa-wpierw była terapeutka obgadywała mnie z psychiatra(a wiem że o mnie rozmawiali),potem psychiatra z nową terapeutką,bo sam mnie akurat do niej wysłał i voila-już mam opinie trudnego pacjenta chociaż to ja najbardziej zostałam pokrzywdzona...

     

    -- 30 sty 2015, 14:25 --

     

    W trakcie sesji choć byłam w totalnej rozsypce i wyć mi się chciało,to x wszystkich sił pilnowałam się by się nie rozpłakać-zwyczajnie zajęłam pozycje obronną,a terapeutkę potraktowałam jak wroga...

     

     

     

    Warto powiedzieć terapeutce o tym jak Pani podejrzewa, że ona Panią obgaduje z lekarzem, posiadanie takich obaw i omawianie ich jest naturalnym elementem terapii. Nastawienie w terapii i do terapeuty zmienia się w trakcie procesu terapii i to jest właściwe. Negatywne emocje też można a nawet trzeba omawiać w terapii, na terapeutę można się złościć i mu o tym mówić, to tylko pomaga w terapii. Powodzenia!

×