Skocz do zawartości
Nerwica.com

Smutny26..

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Smutny26..

  1. @carmen.s,bardzo dziękuję Wiesz,przez to,że kiedyś odizolowałem się od ludzi nie mam teraz tak naprawdę nikogo,kto powiedziałby mi parę słów dla otuchy i takie wpisy podnoszą mnie choć trochę na duchu .Dziękuję.Nie mogę sobie jedynie poradzić z tym,że oprócz tej kobiety inne dla mnie w ogóle nie istnieją.Wydaje mi się,że ona ma klasę i ma to coś co mi się zwyczajnie w niej podoba Z wyglądu jest naprawdę średnia,więc nie wpadła mi w oko przez ładną buzię.po porostu ma to coś co mi się w niej podoba .Jest miła,ogólnie bardzo lubiana,odważna i wydaje mi się ,że przy niej może bym się wyleczył z moich dołów.no ale niestety nie odwzajemnia tego co do niej czuje,bo unika mnie jak ognia,co NAPRAWDĘ pogłębia moje doły.Gdy ona mnie unika czuję się jak śmieć i czuję,że jestem nikim a do tego pogłębia to moje kompleksy,bo uważam,że unika mnie przez mój wygląd.. ona jest kobietą,która otacza się w towarzystwie osób,które coś już w życiu osiągnęły.Zna naprawdę różnych ludzi od muzyków,po adwokatów i boli mnie to ,że ja nawet niczym jej nie zaimponuje;/Też miałem kiedyś talent do muzyki,do sportu ,ale to wszystko zaprzepaściłem przez fobie i to też mnie strasznie boli.Ostatnio wziąłem Trittico na noc ,tak jak kazał mi lekarz i do tego strasznie się motywowałem.Starałem się za wszelką cenę zmienić swój punkt widzenia i doszedłem do wniosku,że nie ma sensu.Myślałem "odpuść sobie,ona może mieć kogo chce .Ta kobieta jest poziom wyżej i nic i tak z tego nie będzie."i o dziwo pomogło,ale...tylko na chwilę,bo zaraz wracam to tego momentu,że wyobrażam sobie,że ona jest ze mną,że jesteśmy ze sobą szczęśliwi i wtedy łapię POTĘŻNEGO doła.Właściwie to nie wiem nawet co się zemną wtedy dzieje,ale na pewno uchodzą ze mnie wszelkie chęci do życia .wyobrażam sobie że widzę ją rano ,że rozmawiamy w tym miejscu ,w którym się spotkaliśmy po raz pierwszy echh ta głupia głowa..Do tego znalazłem jej profil na Facebooku i odwiedzam go codziennie I to się stało jakąś obsesją ;/Nie chce tego.Jestem świadom problemu i chcę się z tego wyleczyć @monooso,mam nadzieję,że i ty poradzisz sobie z tą izolacją.Mogę tobie powiedzieć ze swojego doświadczenia,że nie warto się izolować.Ja nie raz miałem łzy w oczach ,gdy musiałem się przełamać i wyjść do ludzi,ale się nie poddawałem.Mi pomógł sport,dużo sportu.Pamiętam jak zaczynałem biegać wśród tych wszystkich ludzi,których się na co dzień bałem ,to było wariactwo :)Czułem na sobie te wszystkie spojrzenia,których na co dzień unikałem.Zmienił mi się punkt widzenia.Teraz uważam,że jak ktoś na mnie patrzy,to niech sobie patrzy i mam to gdzieś.Wcześniej się strasznie przejmowałem tym,że ktoś mnie ocenia i może się ze mnie śmiać.Teraz mam to gdzieś,i ty też to olewaj.Fobia jakoś ustąpiła,choć nie przeszła do końca,to chociaż jestem w stanie coś tutaj napisać a uwierz mi,że jeszcze 3 lata temu nic bym tutaj nie napisał,bo zwyczajnie się bałem. @MadGregor,mieszkam ze swoim jedynym przyjacielem,czyli moim psem:)Puki co pracuje fizycznie i może to odciąga mnie trochę od moich problemów,ale i tak w pracy potrafię dostawać tych odlotów.Wcześniej zanim zacząłem jako gnojek miksować Effectin z alkoholem byłem pełen życia (chociaż może się to wydawać głupie mimo tego,że miałem fobię społeczną)aż do momentu,gdy poczułem tą senność i takie odmóżdżenie.To trochę jakby mój mózg zaczął pracować na niższych obrotach..Wtedy zanim poszedłem spać czułem się jeszcze sobą a gdy się obudziłem trafiłem jakby zupełnie innego świata. I nie wiem czy to była wina tych 2 piw,czy tego,że nastąpił jakiś efekt uboczny.Na początku brałem 1 tabletkę effectinu er ,potem lekarz przypisał mi 2 dziennie .Nie wiem czy nie brałem tego za dużo ,Miałem wtedy dopiero 16 lat a ten lek powinno się chyba wypisywać osobom pełnoletnim .Może właśnie coś jeszcze kształtowało się w mojej psychice a tabletki to zaburzyły ..nie wiem ale przeżywam 10 lat męki z derealizacją. Pozdrawiam was wszystkich
  2. Witam was wszystkich serdecznie i proszę o jakąś poradę,bo jestem załamany,smutny i życie straciło dla mnie kolor :(Właściwie to mam naprawdę masę problemów z samym sobą ,które przeszkadzają mi w skupieniu się nad pracą ,czy nad czymkolwiek innym.Mój wpis będzie chaotyczny bo nie wiem od czego zacząć ale się postaram.Mam 26 lat,jestem nieszczęśliwie zakochany i wyniszcza mnie derealizacja-to tak pokrótce.Wszystko zaczęło się kiedyś,gdy zażywałem jeszcze Effectin na moje problemy z Fobią Społeczną.Miałem wtedy około 16 lat .Moja przygoda z Effectinem wyglądała tak,że go brałem przez jakiś czas(w międzyczasie piłem sporo alkoholu),potem bez konsultacji z żadnym lekarzem odstawiałem,znowu brałem i tak w kółko.Właściwie to nie wiem o czym wtedy myślałem,ale byłem gnojkiem,który liczył na to że pigułka przyniesie mu szczęście i sama wyleczy go z Fobii...Problem zaczął się ,gdy postanowiłem znów powrócić do Effectinu i tym razem postanowiłem wziąć się solidnie,tzn.nie mieszać go z alkoholem i pracować nad sobą,starałem się wychodzić do ludzi .I tak było przez 2-3 tygodnie do momentu,gdy wpadła do mnie znajoma z która bardzo długo się nie widziałem i namówiła mnie na piwo...Pamiętam,że wypiłem 2 małe piwa i poczułem OGROMNĄ senność (a była dopiero godzina 15)Odprowadziłem znajomą i położyłem się spać.Przespałem parę godzin a zmęczenie i senność nie chciały w ogóle ustąpić.W tym czasie poczułem się jakbym był w jakimś półśnie .To było zupełnie obce mi uczucie i towarzyszy mi do tej pory.Minęło 10 lat a ja ciągle czuję się jakbym był w jakimś cholernym półśnie i to co jest naokoło wydaje mi się często dziwne,to że widzę ze swoich oczu i zastanawiam się,czy nie jest to jakaś fikcja ..straszne i okrutne jest to,że kiedyś coś takiego było mi zupełnie obce..:(Czy ten lek mógł uszkodzić mi coś w głowie?Właściwie to derealizacja zaczęła dawać o sobie znać,gdy w ogóle zacząłem swoją przygodę z Effectinem ale nasiliła się okrutnie po tych nieszczęsnych 2 piwach...Fobia społeczna sprawiła,że odizolowałem się od ludzi .Można powiedzieć,że 6 lat przesiedziałem w domu nie robiąc kompletnie nic.nawet nie wychodziłem na dwór;(Miałem jednego przyjaciela,który był dla mnie jak brat i z nim jedynym rozmawiałem szczerze o swoich problemach,ale gdy ten znalazł sobie dziewczynę kompletnie mnie olał a ja to strasznie przeżywałem (Przypominam są to czasy,gdy byłem jeszcze młody)Przeżywałem to strasznie,czułem,że straciłem kogoś bliskiego a na dodatek ta osoba zaczęła mnie gnębić i wtedy po raz pierwszy przed zaśnięciem zacząłem mieć natłoki myśli razem z rozmowami a czasem po przebudzeniu miewałem i miewam do tej pory omamy.Wydaje mi się że było to jakieś załamanie nerwowe i może to to doprowadziło do tego stanu.Problem był taki,że z nikim obcym nie potrafiłem nawiązać kontaktu.Rozmowa była zawsze bardzo chaotyczna a ja chciałem jak najszybciej uciec ,nie wdawać się w rozmowy.Bardzo Chcę żeby było inaczej.Teraz trochę wyszedłem do ludzi:zrobiłem prawo jazdy,zacząłem biegać,kupiłem psa z którym wychodzę 4-5 razy dziennie ,pracuję i robię wszystko żeby być między ludzmi i tak od pd 3 lat .ale niestety..przeszłość i moje "jazdy"nie dają mi normalnie funkcjonować ,bo 6 lat izolacji i kompletny brak kontaktu,szczególnie z kobietami doprowadziły mnie do ruiny.Popadłem w straszne kompleksy,że mimo swojego wieku i tego,że zacząłem w końcu wychodzić do ludzi nie mogę znalezć sobie kobiety.Nie potrafię kompletnie rozmawiać z kobietami i jeśli już nadarzy się okazja np.podczas spaceru z psem,to dostaję jakiś dziwnych odlotów tracę kontakt z rzeczywistością.Bardzo bym chciał żeby mnie w końcu to puściło bo czuję się dosłownie jak jakiś świr(a może już nim jestem:(.. Pewien czas temu na spacerze z psem spotkałem kobietę,w której strasznie się zauroczyłem.Trafiliśmy na siebie zupełnie przypadkiem w parku podczas spacerów z psami .Potem spotykaliśmy się dość często ,bo nasze psy się ze sobą bardzo zaprzyjaźniły . Ostatnio przeżyłem szok,gdy ona mnie zwyczajnie zignorowała ,udawała że mnie nie widzi i sobie poszła .Najpierw myślałem,że faktycznie mnie nie zauważyła ale potem zaczęła robić to częściej i kontakt się urwał choć widujemy się codziennie ona mnie unika.Wywołało to u mnie wstrząs,bo naobiecywałem sobie chyba za dużo i nie potrafię tego zrozumieć .Próbuję o niej zapomnieć ale niestety widuje ją codziennie ..najpierw była dla mnie miła a teraz mnie unika ..Często gdy z nią rozmawiałem dopadały mnie właśnie te "odloty" nie mogłem się wysłowić,dokończyć zdania,wtedy się denerwowałem i zaczynałem tracić kontakt z rzeczywistością...boję się że ona to zauważyła ..Dołuję się tym strasznie i to w BARDZO dużym stopniu nasila moją derealizację właściwie to ostatnio nie mogę spać.I Właściwie to teraz czuję się jakbym naprawdę ześwirował i jeszcze bardziej tracił kontakt z rzeczywistością ..Gdzie powinienem udać się ze swoimi problemami,bo mnie to już wykańcza i nie mogę tak żyć.BARDZO Chcę zapomnieć o tej kobiecie i chcę wyzbyć się derealizacji :(Psychiatra przypisał mi Trittico i Depakine ale czuję,że te leki tylko nasila u mnie derealizacje właściwie to boję się je brać bo czuję się po nich jeszcze gorzej .
×