Skocz do zawartości
Nerwica.com

Anonim890987

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Anonim890987

  1. Anonim890987

    "Przyjaciel"

    Chciałbym poradzić sie was co do "przyjaciela". Jeszcze wspomnę ze miałem w gimnazjum kolegę, nowego, dobrze nam sie rozmawiało, lubilismy sie. Raz trafił on do szpitala, a ja jako iż było mi go szkoda odwiedzałem go codziennie. Pozniej stało to sie obiektem "zainteresowania" i plotek ze sie w nim zakochalem. W drugiej klasie miałem gorszy okres, ciałem sie, on to zobaczył i pamietam ze tylko sie zapytał po co to robie, pozniej z dnia na dzien było coraz gorzej, przestal sie odzywać, a ja jako osoba dosc emocjonalna mocno to przezywalem. Gimnazjum minęło, nasze relacje były tylko na "czesc" ale ja czułem sie lepiej. Poszedłem do liceum, poznałem drugiego kolegę. Nasze relacje były dosc dobre, wiedziałem ze akceptuje mnie pomimo moich wad. Pewnego momentu przez wf siedxalem ja, on i inny kolega i chciałem powiedziec jakos ze jestem biseksualny(on mi sie nie podobał), ale było to dla mnie dosc trudne, zwłaszcza ze kojarzył mi sie on z tym kolega z gimnazjum i sie bałem. Ku mojemu zdziwieniu sam powiedział "spokojnie, wiem ze jestes bi", i jakos mi ulżyło. Pozniej sam miał podobna sytuacje, sam chciał powiedziec ze i on jest bi, a znaliśmy sie juz dosc dobrze ze i ja wiedziałem co chce powiedziec, ale nie zaglebialem sie bo miał wątpliwości, powiedział sam. Nasza znajomosc bardzo szybko sie pogłębiala, gadaliśmy na wszystkie tematy, zawsze razem sie zadawaliśmy a po szkole pisaliśmy całymi dniami tak, ze potem w szkole nie wiedzieli z czego sie śmiejemy, wiedzieliśmy o co nam chodzi zanim to powiedzieliśmy, po prostu byliśmy jak bracia, ufalismy sobie we wszystkim. Raz on powiedział mi ze podoba mu sie chłopak, ten moj "kolega" z gimnazjum ktory chodził do tej samej szkoły. W wakacje po 1 klasie mało ze soba pisaliśmy, ale nie brałem tego jako zerwanie znajomosci. Na rozpoczęciu roku okazało sie ze nasze relacje zjechały ostro w dol, znalazł koleżanki z klasy i z nimi sie zadawał, dzieki nim poznał tez mojego byłego "kolegę". Pozniej niestety depresja uderzyła, zacząłem sie ciąć, jego reakcja było tylko "fuuu", nie robił nic, natomiast inny kolega z ktorym nie miałem az tak dobrych relacji pomagał mi. Relacje były coraz gorsze, raz przestał sie odzywać, nie chciał rozmiac i napisał mi ze jestem cipą bo nie rozmawiam z nim w rzeczywistości tylko przez fb, moze miał troche racji, ale ja po prostu tracilem do niego zaufanie. Ogolnie zwyzywał mnie i napisał ze nie chce miec wspólnego. Trwało to tydzien drugiej klasy, ja byłem rozdartym wrakiem z pocietymi rekami, ponieważ stało to sie tak samo jak w gimnazjum, wiec i depresja zaczela wracać. Po tygodniu napisał ze to tylko "zart" i chciał tak zagrać, ale nie wierze mu, bo to nie jego w stylu, uważam ze drugi kolega mu cos mowili, bo dosc martwił sie moim stanem na tyle, ze zaprowadził mnie do wychowawczyni, ona szczerze pogadala co mi dosc pomogło, i załatwiła psychologa. Pozniej dla żartów zrobiłem "cyrograf" na co on odpisał mi ponownie na fb ze jestem żałosny, beznadziejny, i chyba wolał by mnie nigdy nie poznać. Zabolało mnie to okropnie i boli do teraz. Niby czasami sie odzywamy, ale to juz zwyczajne klasowe relacje, on zaczął zadawać sie z innymi, czasami gada z tym drugim kolega o mnie, jak zawsze tak robiliśmy z siebie żarty, czasami jak mi ktos karniaka robi to i on cos dorysuje,ale my nie potrafimy rozmawiać tak jak kiedys, wydaje mi sie ze on juz tego nie chce, ze woli inne towarzystwo, chociaż moze czasami mi sie wydaje ze tez tęskni, ale odezwałby sie. Nie potrafię zapomnieć slow o tym jaki to beznadziejny jestem i ze chyba wolał by mnie nigdy nie poznać, zrobiłem wiele złych rzeczy ale powinien chociaż dac to wytłumaczyć a jak schodzi na te tematy to mowi "daj mi spokój". Co sadzić o takiej osobie..?
×