Skocz do zawartości
Nerwica.com

djbobonamelinie

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez djbobonamelinie

  1. Dlatego użyłem cudzysłowu Ale tak, masz rację. Jadłem sucharki czy coś w ten deseń (już dobrze nie pamiętam) i woda do popicia. That's it.
  2. Niee, nie byłem zmuszany właśnie. Ten wstręt pojawił się zaraz po tej spratańskiej diecie aka 'o chlebie i wodzie' i tak to zostało
  3. Uwielbiam mięcho, ale jestem na redukcji typu low fat, więc tutaj mi się strasznie zmniejszyło pole działania. Radzę sobie wcinając błonnik, nabiał i chude twarogi (choć mam nietolerancję laktozy, ale cóż), itd. Pewnie tak, ale nie do końca wiem skąd się to wzięło, ani psychologowie nie wyjaśnili mi tego zbytnio. Okej, nie ma problemu. To był najprostszy z tych, które miałem w danej chwili na myśli, uwierz
  4. Dzięki za informacje. Czemu chcę to zmienić? Bo warzywa i owoce są wszędzie, a ciągłe wybrzydzanie i kręcenie nosem na jedzenie zawierające je jest denerwujące nie tylko dla mnie, ale i dla innych pewnie też. Pójście do kogoś na obiad czy do restauracji to praca jak w kopalni... Faktycznie, efekty hipnozy pozostawiają wiele do życzenia, ale myślę, że warto spróbować.
  5. Tak, dość dawno. Wszystko było w miarę okej, gdyż staram się dostarczać witaminy i minerały na inne możliwe sposoby
  6. Witam, Przypadkiem trafiłem na forum i postanowiłem, że opiszę swój problem. Mam 22 lata i szukam informacji na temat sposobów w jaki mógłbym się uporać z tym problemem. Odkąd tylko pamiętam nie jem 99% warzyw, grzybów i owoców i dużej części ich wersji przetworzonych. Zaczęło się to gdy miałem chyba 5 lat i byłem na bardzo restrykcyjnej diecie, gdyż byłem uczulony na gluten. Po tej długiej (chyba roczne) diecie jakoś tak odczuwałem wstręt do warzyw i owoców. Przez te wszystkie lata wciąż odmawiałem jedzenia ich, aż moi rodzice po prostu to zaakceptowali. Jakiś rok temu zacząłem się brać za ten problem. Próbowałem najpierw po małym kawałeczku, lecz każda próba kończyła się fiaskiem lub czasowym sukcesem. Czuję obrzydzenie do surowych owoców, warzyw, grzybów, do przetworów z nich robionych w przeróżnych postaciach, jednakże zupy jem (cedzone przez sitko), sok z pomarańczy piję (ale sam sok bez kawałków), ziemniaki jem, koperek również nie jest problemem, zioła i przyprawy również... Jest tego tyle, że aż ciężko dokładnie opisać. Po tych moich próbach zrobiłem wycieczkę do jednego psychologa. Po wizycie u niego nie dowiedziałem się nic czego bym już sam nie wiedział. Następnie udałem się do kolejnego psychologa z nadzieją na lepszy efekt. Chodziłem do tej pani przez około 2 miesiące i to co udało mi się osiągnąć to: nie cedzę zupy pomidorowej, jem pieczarki na pizzy czy zapiekance - niewiele, wiem, ale dla mnie to i tak sukces. Ale tutaj zaczynają się schody... i bariera, której nie mogę przejść. Dotarłem do tego miejsca i od prawie roku próbuję sobie z tym poradzić, lecz bez skutku. Rozważałem również hipnozę, ale czy tak po prostu mogę iść do gabinetu hipnoterapeuty i tak to załatwić? Proszę o pomoc
×