Skocz do zawartości
Nerwica.com

staruszek28

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez staruszek28

  1. posluchalem rady i poszedlem do psychologa. powiedzial zeby pod zadnym pozorem jej nie zostawiac samej w takim stanie, nie dac jej sie wyprowadzic. Tak tez zrobilem. zabralem ja i jej rzeczy spowrotem do naszego mieszkania - nie bylo to latwe. ale caly czas mi powtarza i wypomina ze to nic nie da ze jej nie pomagam w ten sposob, ze nie daje jej swobody na przemyslenie tego wszystkiego. ogulnie sprawa wyglada tak ze jak jestesmy razem po pracy to jest w miare dobrze do wieczora jak kladziemy sie spac. pozniej budzi sie w nocy i placze, rano to samo. po wyjsciu do pracy odpisuje mi na smsy ze jest zle ze sie zle czuje, ze zle zrobila ze wrocila do mieszkania... ale sa momenty gdy mi odpisze ze normalnie i nawet doda "kochany" bądź coś w tym rodzaju. w czwartek ma kolejna wizyte u lekarza. to jest cos dla mnie niezrozumialego co sie z nia dzieje. najgorsze ze ona nie potrafi sama stwierdzic o co dokladnie jej chodzi i czego chce. mowi ze mnie juz chyba nie kocha a za chwile ze nie wyobraza sobie nikogo innego. ze wypalila sie w niej chec do zycia, ze nie wie czy sie nam ulozy czy zdola sie na mnie jeszcze otworzyc. nic nie rozumiem. mam totalny metlik we lbie i niczego nie jestem pewien juz.. tylko tego ze ja nadal strasznie mocno kocham.
  2. wczoraj bylismy na zakupach na lodach, byla nawet wesola. umowilismy ja na poniedzialek na wizyte do lekarza. myslalem ze minelo, ze jej przeszlo.dzisiaj wrocilem do domu a ona sie pakowala. nie dala sobie wytlumaczyc. blagala zebym zrozumial ze musi pobyc sama zeby wszystko zrozumiec. nie wie co sie stalo i nie wie dlaczego. nie chcialem jej puscic ale nie bylo wyboru. nie mialem sumienia trzymac jej na sile. oddalem jej klucze od mieszkania do wynajecia. pojechala na razie tam dopoki nie znajdzie czegos innego. po 2 godzinach zadzwonila i blagala zebym do niej przyjechal, przepraszala. pognalem do niej jak szalony. utulilem, probowalem pocieszyc. poczula sie lepiej. ale chwilowo. zaczela plakac i pytac dlaczego jej tak wiecznie jest. mowoila ze zrujnowala mi zycie ze wie jak ja kocham i jaki bylem dobry dla niej. sama nie chce byc z innym ale nie wie co ma zrobic, chce odpoczac i pomyslec. jestem zdruzgotany. zaczynam palic znowu, sam zre juz xanax. boli to strasznie. nie wiem co mam wiecej zrobic. na razie wyslalem ja do jej kolezanki z ktora juz sie miesiac temu umowila na odwiedziny. moze niech odsapnie, pomysli. co zrobic? byc stanowczym i na sile ja zabrac do domu? czy dac jej luzu na myslenie? kurde ludzie zaraz zwariuje chyba doradzcie cos prosze
  3. na razie zostala, mowi ze nie chce mnie zostawic, ze sie stara. powiedziala mi ze lekarz podczas jej wizyty powiedzial jej ze najprawdopodobniej to ja jestem przyczyna jej choroby... ona sama nie wie... ma straszne wahania nastroju, w jednej chwili sie cieszy i tuli a za sekunde placze, trzesie sie, nie da sie zblizyc do siebie...
  4. Wiem ze to ja moge byc tego wszystkiego przyczyna. Ona sama mowi ze nie rozumie co sie z nia dzieje. Ma nadzieje ze sie wszystko ulozy, ale teraz chce byc sama. Przeprasza ze zrujnowala mi zycie. Wyprowadza sie... Strasznie to boli. Prosi zebym jej pomogl mieszkania szukac. Chce pobyc sama, przemyslec wszystko. Nici ze slubu, wspolnego zycia, dzieci... Sam musze isc chyba po jakies tabsy bo nie wyrobie. Pisanie pomaga troche... A o mysleniu o sobie to juz chyba za pozno dla mnie bo oddalem sie jej caly, dlatego to tak boli.
  5. Witam wszystkich, Ponownie szukam pomocy na forum. Jestem załamany, nie wiem co robić. Z doswiadczenia wiem ze zycie z osoba ktora leczy depresje jest ciezkie i wymaga cierpliwosci i poświęcenia. Moja kobieta leczyla depresje przez jakies 7-8 lat z różnym skutkiem. Ojciec jej alkoholik - przyczyna choroby. były ciężkie chwile ale teraz nasz związek przeżywa kolejny kryzys który nie wiem jak sie zakończy. Jestem na prawdę wytrwały i kocham ja jak nikogo innego. Jej poprzedni facet wykorzystywał ją i zdradzał co tylko pogorszyło sprawę. Wiedziałem o jej problemach, podkochiwałem się w niej od dawna, wiedziałem że będzie to wymagajacy zwiazek ale sie nie poddaje. Kocham ja i ona kocha mnie a to jest najważniesze. Teraz ma na prawdę solidny kryzys. Pol roku temu odstawila leki i wydywało się ze jest juz dobrze. Ale jednak nie. Wszystko stalo sie nagle - z dnia na dzien. stwierdzila ze jestem za dobry dla niej i nie zasluguje na takie problemy jakie ona stwarza, ze zatrowa mi zycie i ze nie jest szczesliwa mimo iz nie wyobraza sobie zycia z nikim innym. Nigdy nie bylo jeszcze tak zle. Na przyszły rok planowaliśmy ślub, kocham ja i wiem ze ona kocha mnie. Dzisiaj poszła do lekarza. Rano powiedziała mi ze musi sie wyprowadzić ze z jednej strony nie wyobraża sobie życia beze mnie a z drugiej nie czuje bliskości, nie potrafi sie na mnie otworzyć. Sama nie wie co ma zrobić. Nie chce jej sie żyć. Boje sie ja pościć, nie chce tego, za bardzo ja kocham. Nie chce być z drugiej strony samolubny i ja trzymać na sile. Co robić? Boje sie o nią. proszę mi wierzyć że nie jestem tyranem i traktowałem ją na prawdę dobrze, nigdy się na mnie nie zawiodła. Nie rozumiem tej nagłej zmiany nastroju. Boli mnie to strasznie, ale wiem że ja to przetrzymam, nie zostawię jej w ciężkiej chwili, nigdy mi to przez myśl nie przeszło, ale boję się że sama odejdzie. Jak mogę jej pomóc. Co robić a czego nie żeby nie pogarszać sprawy?
  6. Witam, Mam pytanie skierowane raczej do damskiej części użytkowników forum. Czy przy stosowaniu w leczeniu leku Cital mogą wystąpić zaburzenia miesiączkowania. Moja kobieta bierze ten lek już około 3 tygodnie i teraz miesiączka spóźnia się jej już 5 dzień. Wcześniej miała w miarę regularnie, ale twierdzi że kiedyś jej sie zdarzały takie opóźnienia. Dzięki z góry za odpowiedzi. Pozdrawiam:-)
  7. nie ma sprawy kolego. Podam ci numer gg na prv. Pozdrowienia
  8. Dziękuję za słowa otuchy... Z tą drzemką to jest tez spory problem bo cierpię na bezsenność... niby zamykam oczy ale nie śpię tylko w głowie mi się kłębi tona myśli... Chyba kończy mi się cierpliwość po prostu, leki uspokajające już na mnie nie działają, xanax to już dla mnie witamina c, po hypnogen sięgam tylko jak już nie daję rady z wyczerpania ale po nim śpię 2-3 godziny i budzę się zlany potem, serce wali jak szalone. Jem melatoninę, piję herbatę z melissą, jakieś krople, biorę teraz jeszcze jakieś kapsułki natursteron, libidin, amorecaps itp na podniesienie libido ale na razie bez zmian. Póki co to robię się tylko coraz bardziej nerwowy... I myślę czy nie będzie lepiej jak będę po prostu sam... Mam niby starać się myśleć optymistycznie ale coś mi to nie wychodzi. Ogólnie to nie daję po sobie poznać że mam jakieś problem, niby w pracy wyglądam na wesołego, lubię czasem pożartować powygłupiać się... ale za chwile jest dół jak rów mariacki... Ponoć taki stres i nerwica wpływa negatywnie na cały układ nerwowy włącznie z receptorami, odbieraniem bodźców fizycznie - to tłumaczy problemy łóżkowe i coraz wyższy próg bólu - tatuaż to dla mnie pestka... No nic trochę się rozpisałem, łatwiej jest tutaj na forum niż przed kobietą czy lekarzem. Pozdrawiam wszystkich.
  9. Kolego nie załamuj się. Nie jesteś sam... Nie wiem czy Cię to pocieszy czy nie, ale mam podobnie. Nie mogę uprawiać sexu bo mi nie staje już od 2 lat chyba - czasami mi się uda przy porannym wzwodzie - ale to tylko masturbacja. Mam bardzo wyrozumiałą partnerkę teraz która chce mi pomóc. Tak mocno ją kocham, że czasami mam uczucie że źle robię będąc z nią bo ona sie przy mnie marnuje. Mam straszne problemy ze snem, chodzę na terapie, pochłaniam leki i nic. Jestem impotentem. Nie mogę odblokować umysłu. Lekarz mówi że jest szansa, tylko potrzeba cierpliwości, ale ile można czekać??? U mnie zaczęło się przez tragedię rodzinną która ciągnie się w sumie do dziś i od której nie mogę się uwolnić... Nic mi się nie chce, zmuszam się do wizyt u rodziny... Ale najgorszy jest całkowity brak odczuwania przyjemności... Moja kobieta strasznie mnie pociąga - ale współżycie kończy się na tym że to ja ją zaspokajam i później leżę obok, gdy ona śpi i rozmyślam o tym jaki jestem zepsuty i bezwartościowy... Nie wiem sam czy już sie oswoiłem z tymi myślami czy nie ale od dłuższego czasu brak poprawy...
×