Ja myślę, że warto chociaż próbować to odstawić. Jest ciężko wiem - szczególnie wtedy, gdy w okresie odstawienia trzeba jeszcze w miarę normalnie żyć. Czyli załatwiać swoje sprawki, chodzić do pracy, wychowywać dzieci, mieć plany i marzenia. Jest ciężko, gdy przez cały czas pokonywało się wszelakie przeszkody za pomocą tabletki. Ja teraz próbuje. Dobre dwa miesiące wyłączone z życia bez Klonozepamu to jeszcze żaden sukces. Żeby tak było musiałem wziąć urlop od pracy, od przyjaciół, od pasji i obowiązków. Pomyślałem dwa miesiące to dużo więc mogę w końcu zacząć normalnie żyć. Podtrzymuje się na duchu równocześnie okłamując się bo od wtorku zaczynam nową prace i nie wiem czy podołam. Bez Klonozepamu. Nie mam już specjalnie jakichś bardzo przykrych objawów abstynencyjnych. Po za odczuciami braku równowagi, po za niekontrolowanym lękiem, pojawiającym się od czasu do czasu. Po tych dwóch miesiącach odstawienia wiem, że mogę bez tego żyć ale nie mogę za bardzo normalnie funkcjonować. Biorę leki antydepresyjne, czekam kiedy zaczną działać... Liczę dni i noce... Czasami godziny. Chciałbym żeby było tak jak kiedyś - normalnie... bez leków ale wiem, że nie jest to do końca możliwe i raczej nie będzie...
Nie wiem czy bez kolonezapamu istnieje jeszcze normalne życie. Ja chcę wierzyć, że tak. Z każdym dniem się bardziej utwierdzam, staram się siebie przekonać... Niech napiszą osoby, które to odstawiły i normalnie żyją. Ja tego niestety jeszcze nie mogę o sobie powiedzieć.
DHARMA