Witam. Byłam tu kiedyś, w 2011 mój organizm szalał zmagałam się z nerwicą trwało to prawie rok i od połowy 2012 roku, nawet wcześniej nie miałam żadnych straszliwych objawów. Nie będę dokładnie mówić co to było, może nie byłam "level hard" bo ani razu nie byłam z tym u lekarza, nie leczyłam się żadnymi lekami (oprócz łykania hydroksyzyny w nagłych przypadkach) no i miałam parę tabletek zawsze przy sobie wszędzie, co mnie uspokajało. Mniejsza o to, objawy typowe. Wkręcanie sobie że umieram, jadłowstręt utrata wagi, niski poziom zadowolenia z życia właściwie to żaden..strach przed wyjściem do ludzi, strach przed byciem w większej grupie, niewychodzenie na imprezy, nie picie nie palenie ( a zawsze byłam imprezowiczką ). No i boję się że TO powraca.. tak się cieszyłam że to koniec że dałam radę! Wiem że główną przyczyną tego jak to się zaczeło był brak pracy, brak celu w życiu. Teraz jest podobnie, znowu nie mam pracy. I znowu mam za dużo czasu na myślenie o tym jakie beznadziejne jest moje życie... Miałam kogoś, ale związek się rozpadł i później wchodziłam w nic nieznaczące znajomości z różnymi facetami. Chcąc w ten sposób się pocieszyć, czułam się coraz gorzej i gorzej az do momentu w którym jestem teraz i zdałam sobie sprawę że znow sięgłam dna ! Obawiam się ze jestem w ciąży mam już wszystkie typowe objawy. Na myśl zrobienia testu serce wali mi jak nienormalne i brakuje mi powietrza... Nie mogę mieć dziecka ! Taka wariatka jak ja.. ? Mam mętlik w głowie i nie umiem pozbierać myśli przepraszam za ten chaos. Nie mam się komu wygadać, nie mam żadnych zaufanych ludzi wokół siebie.. Co mam robić ?
