Skocz do zawartości
Nerwica.com

tbadoo

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tbadoo

  1. Gdybym chciał to zrobić to nie szukałbym tutaj porad. Z czego wnioskujesz, że ciągle popełniam TE SAME błędy????? Ty tak na poważnie? A jak to się ma do poprzednich razy i moich doświadczeń? Cóż, niektórzy uważają, że jak komuś porządnie przypieprzyć w łeb to się obudzi, jeszcze inni po prostu szukają sposobu na wyładowanie swoich frustracji.. Po części szukałem odpowiedzi tutaj, po części chyba chciałem się gdzieś wygadać.. Dziękuję, jakieś wnioski pewnie z tego wyciągnę.. a to że czas leczy rany to wiem, szkoda że tak długo..
  2. Nie wiem. Napisałem jaki mam problem. Na tą chwilę kompletnie sobie nie radzę ze sobą.
  3. Ależ właśnie dlatego tu jestem. Nie potrafię sprawić, by przestały mi one szkodzić. Bo do tego to się właśnie sprowadza. Ale czy każdy kto krzywdzi (emocjonalnie) innych lub nie daje się skrzywdzić bo jest na to nieczuły to socjopata?
  4. To dlaczego nie wychodzą mnie nie nurtuje.. Każdy z poprzednich przeanalizowałem i wiem jakie błędy popełniałem. Ostatni.. cóż, też wiem co było po mojej stronie, tu jednak zaważyło coś całkiem innego - nie rozwijałem się ale ona miała problemy.. Jak już pisałem - to akurat mnie nie nurtuje.. To raczej mój brak szczęścia. Pytania były inne.. Przeczytałeś / łaś dokładnie co napisałem?
  5. Witam. Pewnie podobnych opisanych przypadków jest więcej, jednak nie do końca potrafiłem przypisać tego do żadnego z tematów, a chcę trochę rozwinąć się... Otóż za miesiąc kończę 41 lat i znów jestem na rozstaju dróg. 2 dni temu zostawiła mnie kobieta z którą byłem pół roku. To jest w zasadzie mój 3 raz w życiu gdy zostawia mnie kobieta (a nie ja zostawiam kogoś), i możliwe że się uodparniam, ale nie do końca wygląda to tak jakbym chciał żeby było. Za pierwszym razem - jakieś 11 lat temu skończyło się to moją próbą samobójczą i wylądowaniem w szpitalu. Było to w Polsce. Po niedługim czasie - około roku - wyjechałem do Anglii. Tu poznałem przez internet dziewczynę z Polski, po 3 mies przyjechała do mnie a po niecałym roku wzięliśmy ślub. I tak jak pierwszą dziewczynę która mnie zostawiła kochałem całym sobą, tak jej już nie potrafiłem tak pokochać. Myślę że wyrobiłem sobie podświadomie mechanizm obronny przed ponownym skrzywdzeniem. Byliśmy ze sobą 5 lat, z racji tego że nie potrafiłem jej pokochać, przynajmniej tak jak powinienem kochać kobietę z którą byłem, byłem najzwyczajniejszym egoistycznym ciulem. Nie dziwię się że mnie zostawiła, choć wina wiadomo nigdy nie leży po jednej ze stron, nie będę się zagłębiał w szczegóły. Okazuje się że z tym rozstaniem też nie mogłem sobie poradzić, ciężko to przeżyłem, chodziły mi po głowie znowu głupie myśli. Jednak byłem bardzo świadomy tego co się ze mną dzieje - inaczej niż za pierwszym razem. Na szczęście dla mnie pojawił się ktoś - kolega, który widział co się ze mną dzieje i zajął się mną, po prostu - był. Dzięki niemu i własnej świadomości wyszedłem jakoś z tego. Cóż, przyszedł czas na kolejny związek. Minęło 3 lata od mojego rozstania z żoną. Znów poznałem kobietę z Polski - przez internet. Nie na żadnej stronie randkowej, po prostu na pewnej grupie na fejsie gdzie toczyły się rozmowy na różne tematy. Przypadliśmy sobie do gustu swoimi wypowiedziami, zaczepiłem ją i tak się zaczęła nasza znajomość. Było to dokładnie pół roku temu. Pomijając pewne szczegóły powiem że zdecydowaliśmy się na bycie razem, ona zdecydowała się przeprowadzić do mnie z córką. Muszę tu powiedzieć że od mojego rozstania z żoną miałem dużo czasu żeby przemyśleć swoje życie, postępowanie i to jaki byłem. Dużo udało mi się w sobie zmienić. Wyzbyłem się nadmiaru swojego pieprzonego egoizmu, nabrałem empatii. Postanowiłem być dla niej dobry, pokochałem ją całym sercem i postanowiłem oddać jej całego siebie. Zaczęliśmy mieć plany na wspólną przyszłość, na przeszkodzie stało tylko wyrobienie paszportu dla córki, musiało się to odbyć przez sąd. Z różnych względów sprawa się przeciągała, ona była u mnie w odwiedzinach dwa razy, ja byłem u niej raz. Ostatni raz była u mnie kilka tygodni temu. Ufałem jej pomimo że raz mnie okłamała do czego się po czasie przyznała. Postanowiłem że zaufam jej bo była tego warta. Niestety dwa dni temu napisała mi na fejsie, że 2 miesiące temu spotkała kogoś kto jej uświadomił, że lepiej zostać w Polsce. Cóż, nie muszę opisywać swojej reakcji. Jak mogła poznać kogoś 2 mies temu skoro niecałe dwa mies temu była u mnie. Więc kombinowała na boku będąc u mnie, kochając się ze mną. No nie mogę tego zrozumieć. Mimo że zapewniała mnie że mnie nie zdradzała, to jest dla mnie niezrozumiałe. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba - krzyk, płacz i panika "mam już dość życia" i takie tam. Po kilku godzinach się uspokoiłem, próbowałem z nią pisać, błagać, prosić żeby przemyślała to wszystko.. do dzisiaj jeszcze próbuję, ale to raczej na próżno. Skoro pojawił się ktoś trzeci a ja jedyne co mogę to pisać.. wiadomo. I teraz tak. To już trzeci raz. Wydaje mi się że się uodparniam, ale nie do końca. Mój problem to to że muszę czymś się zająć żeby nie myśleć. Najlepsi są znajomi. Tylko że ja zrobiłem się typem samotnika. Mówiłem kilku znajomym co się stało, ale reakcje wiadomo - ciężko rozmawia się z kimś w takiej sytuacji, zazwyczaj relacje te są krótkie i zdawkowe. Nie mam jakichś bliskich przyjaciół tutaj. Rodzina.. cóż, mimo że jest w Polsce to mam z nimi kontakt. Ale nigdy jakoś nie potrafiłem rozmawiać z nimi o swoich problemach. Nie potrafię się im wygadać. Nie wiem dlaczego tak jest. Wychodzi teraz to że unikałem kontaktów z ludźmi, mam problem. Już mi doradzano - idź do pubu, tam jest pełno lasek, znajdź sobie "pocieszycielkę". Cóż, nie jestem typem podrywacza, nie jestem typem który przychodzi do baru, stawia lasce drinka i zaczyna konwersację. Jestem zbyt nieśmiały na coś takiego. Dlatego jak pisałem ostatnimi laty łatwiej było mi zawierać znajomości za pomocą internetu. I to jest moja bolączka. Nie wiem jak sobie mam teraz poradzić, bo oglądanie filmów, siedzenie przed kompem na necie jakoś na dłuższą metę nie pomaga. Boję się bo wiem, że zaczną mi wracać "glupie myśli". Jest jeszcze jedno. Jak ja mam w ogóle nauczyć się "wdupiemania"? Znam kolesi którzy w takiej sytuacji idą do baru i mają najzwyczajniej wyje..ne na laskę. Ja tak nie potrafię. Znam jeszcze takich którym nie zależy na tym by być z kimkolwiek. Jak ja do cholery mam się uodpornić? Wydaje mi się że jestem zbyt wrażliwym facetem, i to jest problem.
  6. tbadoo

    Witajcie

    Witam wszystkich. Po krótce wydaje mi się że mam depresję, trafiłem jednak na te forum ponieważ szukam pewnych odpowiedzi na drążące mnie pytania oraz dość palący problem który opiszę w odpowiednim wątku.
×