Skocz do zawartości
Nerwica.com

tajemnicza222

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia tajemnicza222

  1. Witam serdecznie. Mam poważny problem z zachowaniem mojego faceta - jestem z nim cztery lata, na początku było wszystko okej, wesoły, lekko zamknięty w sobie ale lubiłam to - wydawał sie po prostu poważniejszy od swoich rówieśników (miał wtedy 18 lat). Od początku naszej znajomości wiedziałam o jego trudnej sytuacji rodzinnej : wychowywal sie bez matki (odeszła od rodziny gdy chłopak miał 8 lat), rzadko odwiedzała, gdyż wyjechała poza granice kraju, ich kontakty były głównie telefoniczne, może jakieś spotkania kilka razy w roku. Ojciec nadużywa alkoholu, po rozwodzie z żona przeprowadził się wraz z "moim" do swoich rodziców i odtąd życie mojego chłopaka wyglądało "aby nie był glodny i brudny", ojciec albo w pracy albo z kolegami rozkręcał imprezę, dziadkowie niezbyt zainteresowani dzieckiem, chłopak ciagle siedział w pokoju, chyba , ze wyszedł akurat na podwórko, z tego co mi opowiadał, nikt go nigdy nie przytulał, biedy w życiu nie zaznał (z pozoru cudowna , bogata rodzina, najnowszy samochód, dobrze ubrani) jednak nie byl w ogóle nauczony uczuć. Gdy dorastał, wpadł w nieciekawe towarzystwo, szczerze, uważalam, że nie nie był ich kumplem ale gościem, który był dobry do pozartowania z niego, który zawsze miał kasę postawic piwko itd, zerwał z nimi wszelkie kontakty. Im chłopak starszy, tym jego ojciec coraz bardziej wyżywał sie nad nim : podduszanie podczas kłotni, zabieranie telefonu, laptopa, groźby, zastraszanie, gdy przychodził pijany do domu to nawet za "krzywy wzrok" mógł od ojca dostać, przez to zaczął mieć problemy w szkole, wagarował (koledzy szkolni "żartowali" sobie przypalajac mu ubrania w szatni od wf zapalniczką, wyzywajac od najgorszych, wrzucaniu liscików do szafki o treści "jesteś cwelem, stara cie nie kocha" co dla niego było strasznym ciosem, do nauczycielki bał sie iść a ojciec skiwtował "dobrze ci robią, jak jesteś ciota i się nie bronisz"), nie zdał klasy, rzucił szkołę, ojciec dalej dostawał szału bo jak to, JEGO syn nieukiem? Nadal były awantury, bicie, gdy dowiedział sie, ze chłopak ma pracę - odciał go od wszystkiego. Z pomocą matki (uprosił ją o pomoc finansową, co było wygodne, bo na wcześniejsze żalenie sie , nic nie robiła, kwitowała "ojciec taki jest") wynajął mieszkanie. Można powiedzieć, ze jego koszmar się skończył ale widzę co sie z nim dzieje. Zamknął sie zupełnie na ludzi, będąc u mnie wczoraj we Wigilię prawie sie nie odzywał, nie uśmmiechał, był jakby wyłączony. Nic go nie obchodzi, czy jest ubrany, czy nie, całymi dniami leży w łóżku, nie chce wychodzić do znajomych, przy mnie trochę sie otwiera ale podczas jakiejś sprzeczki wybucha krzykiem, nawet o dosłowną pierdolę. Jest kłębkiem nerwów. Moja mama skwitowała po jego odjeździe że "sobie ułomnego poszukałam..." co strasznie mnie zabolało, bo rozumiem jego problemy i wiem, że nigdy nie był jakąs duszą towarzystwa, ale było z nim lepiej... Proponowałam mu psychologów, pomoc lekarska (sama chorowałam na anoreksje i ataki lęku panicznego wiec doskonale go rozumiem) jednak zbywa to jednym "daj mi spokój". Kocham go i nie chce skreślać, jednak boje się, że ta jego agresja może kiedyś odbić się na mnie (podczas kłótni kazał mi wyp... wyjsć, strącił torebkę ze stołu). Co robić ? Czy jest tu ktoś z podobnym problemem ? Przepraszam, ze tak długo i byc może nieskładnie. Pozdrawiam
×