Skocz do zawartości
Nerwica.com

kamyk78

Użytkownik
  • Postów

    37
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kamyk78

  1. kamyk78

    Lęk przed śmiercią

    Nie wiem czy w ogóle powinnam pisać na ten temat,ale muszę to z siebie wyrzucić a poza tym mam nadzieję,że mnie jakoś uspokoicie bo nie daję rady.Miesiąc temu zaczęłam odstawianie Clonazepamu.Teraz biorę co drugi dzień ćwiarteczkę 0,5miligramowej tabletki. Nie wiem czy powodem moich problemów jest właśnie odstawianie tego leku.Od jakiegoś miesiąca mam silne przekonanie o tym,że umieram.Nie potrafię przestać o tym mysleć.Ciągle mam w głowie wizje katastroficzne na ten temat.Dosłownie codziennie "umieram".Przestalam wychodzić z domu,prawie nie wstaję z łóżka,nie odzywam się,mam ogólnie złe samopoczucie(bóle i zawroty głowy,mdłości,uczucie gorąca w klatce piersiowej,uczucie odrealnienia i dziwny sięgający obłędu lęk).Boje sie jechać do szpitala bo wkręciłam sobie,że tam umrę Dośc niedawno robiłam badania krwi i byłam u mojego kardiologa i niby jest wszystko w porządku ale mój umysł nie przyjmuje tego do wiadomosci.Czy od myslenia o tym,że się umrze( wręcz przekonaniu o tym) może to rzeczywiście nastąpić? Czy myślami można doprowadzić do takiego stanu,że stanie się to realne? Wiem,że wyda się Wam to śmieszne ale nie wiem co robić i strasznie się boję
  2. Pomaga...przynajmniej pomogła na jakiś czas gdy byłam na 3 miesięcznej terapii.Dzis byłam u psychiatry i obiecał,że spróbuje załatwić mi miejsce w klinice w której byłam.Wiem,że to postawiłoby mnie na nogi...choc na trochę.Czuje,że potrzebuję wsparcia psychologa i przeanalizowania swojego życia od podstaw. Staram sie na tyle na ile moge...na ile mnie stać.Dziś lekarz po raz kolejny wpisał mi w kartotekę- nawrót depresji-więc wesoło nie jest ale robię wszystko aby nie utonąć.Dziękuje Ci
  3. Będę próbować jak zejde z Clona.Przeraża mnie tylko fakt ponownych ataków paniki i ten ciągły lęk
  4. To chyba dam sobie spokoj bo teraz biorę Xanax SR,Cilon i schodze z Clona a nie moge tego wszystkiego od razu odstawic na rzecz Lamitrinu.No a razem nie wykupie
  5. MI też już ręce i nogi opadły.Dziekuję Ci .Tomek za dobre chęci.
  6. .Tomek wiesz wydaje mi się,że juz brak mi nadzieji na to że moze być lepiej,że ktokolwiek może mi pomóc.Po 10 latach coś się wypaliło w środku
  7. Wyobraz sobie,że u mnie przyjmuje tylko jedna psycholog która nota bene twierdzi,że jestem zdrowa Sama chyba potrzebuje psychiatry
  8. Ja nie widzę sensu juz w niczym a żyję tylko po to bo brak mi odwagi aby to życie sobie odebrać. Zajefajnie heh...
  9. kamyk78

    Szambo

    To co Cię tu przygnało?? Sorki za wścibstwo ale czasem tak mam . A tak odnośnie tematu to uważam,że to już zależy od człowieka...od jego charakteru.Jeden bedzie chciał pomagać a drugi wręcz przeciwnie będzie uciekał od takich ludzi...być może dlatego,że będzie mu to przypominało jego koszmar...ale pogarda?? ...Nie sądzę.
  10. kamyk78

    Szambo

    A byłaś w ogóle dotknięta jakąś choroba czy po prostu jestes tu w roli dobrego Anioła??
  11. Czytałam,że Lamitrin stosuje się również w zaburzeniach osobowości typu borderline(które niestety posiadam).Jutro idę do psychiatry i zapytam go o ten lek.Możecie mi podac jego cenę? Z góry dziekuje i pozdrawiam
  12. Z tego co się orientuje to ok. 80 zł.Psychoterapia jest raz lub dwa razy w tygodniu.Dla mnie to niewykonalne.
  13. A jak mam "to" leczyć?? Mój psychiatra na początku leczenia był przejęty moja historią...teraz po prostu wpadł w rutynę i ładuje we mnie psychotropki( na borderline o dziwo nie dostaje NIC).Wiem,ze to nie zlikwiduje problemu bo ja ciągle mam to w głowie i potrzebuje psychoterapii ale niestety w moim mieście za tą "przyjemność" się płaci...więc stoję w martwym punkcie i przechodzę męki
  14. Ja też chyba mam jakąś obsesję na punkcie bliskości-boję się jej panicznie a jednocześnie pragnę.No tylko,że ja mam borderline i to trochę inny kawałek chleba.Myślę jednak,że wpływ ma na to równiez to że doświadczyłam "złego dotyku"(ojczym).Boję sie facetów i mam wrazenie,że większości chodzi o jedno.Nawet jeżeli dotyka mnie facet,z którym jestem w danym momencie związana to czuję w pewnym sensie obrzydzenie i strach...totalny dyskomfort psychiczny.Czasem myślę,że jestem skazana na życie w samotności i że tak będzie dla mnie najlepiej Kurcze,mam wrażenie ze to co napisałam nie ma najmniejszego sensu Czuję,że nawet nie potrafię normalnie przekazać swoich myśli,fuck...
  15. Ja dość niedawno zdałam sobie sprawę z tego jaki bałagan w mojej głowie zrobiły psychotropki po 10 latach brania.Sa to własnie głównie kłopoty z pamięcią i koncetracją.Czasem nie pamiętam o czym rozmawiałam z kims dnia poprzedniego,nie jestem w stanie zapamiętać głupiego numeru telefonu,zapominam co miałam zrobić itp.Ja to nazywam "dziurami w mózgu"
  16. Wiem,wiem nie chcesz zle ale przynajmniej mnie wkurzają dobre rady Jestem wtedy zła na siebie i obwiniam się,że nie mogę zrobić nic zeby było lepiej,że czuję się tak cholernie bezradna Dobrze,że dajesz sobie radę i życzę Ci aby było coraz lepiej. Pozdrawiam ciepło
  17. Tylko nie karz "brać mi się w graść"
  18. Gdyby to było takiem proste to myślę,że większość ludzi z tego forum w ogóle by nie korzystała.Wszyscy byliby zdrowi i szczęsliwi,hmm...
  19. Ewawe, w pewnym stopniu zgodze się z Toba,ale piszę tylko w swoim imieniu.Po 10 latach zmagania sie z chorobą przyzwyczaiłam się w jakimś sensie do tego stanu i nie wiem czy potrafiłabym teraz żyć jak inni.Siedzę w domu,odgrodzona od świata zewnętrznego i jego prawdziwych problemów.Czasem wydaje mi się,że zginęłabym gdybym miała nabrać tempa którym żyją inni.Czy to wygodne? W pewnym sensie chyba tak ...co nie zmienia faktu,że męczę się okropnie i chciałabym żeby to minęło.
  20. Mnie niestety nie stać na prywatna psychoterapię więc się męczę,hmm...
  21. Leżałam na odziale leczenia zaburzeń lękowych 3 miesiące.W moim mieście nie ma czegoś takiego jak mozliwość skorzystania z psychoterapii państwowo a wycieczki do innego miasta z powodu lęków są niemożliwe.Nie mam więc szans na ta przyjemność a wszpitalu psychiatrycznym wiadomo,że psychoterapii nie ma...jedna rozmowa z psychologiem i faszerowanie prochami.Czuje się jakbym była w sytuacji bez wyjścia i nie miała już szans na normalne życie
  22. Za mna 10 lat leczenia,masa przeróżnych leków,jedna psychoterapia,pięć pobytów w szpitalu psychiatrycznym i NIC.Tylko sobie w łepetyne palnać heh
  23. Mi nigdy lekarz nie wspominał o magnezie.Ostatnio coś poczytałam na ten temat i sama zaczęłam go brać.Na opakowaniu jest napisane żeby brac jedną tabletkę dziennie,czyli 50 mg jonów magnezu.Czy to wystarczająca dawka czy mogę ją przekroczyć??
  24. Ja przez ostatnie 3 miesiące przytyłam 20 kilo nie wiem czy to przez prochy czy dlatego ,że zajadalam smutki...byle dużo..pizze,kebaby itp.Teraz biorę Cilon,Xanax SR,Clonazepam ale jestem na diecie i schudlam jakies 5 kg :) Podobno będe miała zmianę leku na Rexetin i zastanawiam sie jak to wpłynie na moją wagę
  25. Ja w przeciągu 10 lat "chorowania" przerabiałam juz chyba wszystko co może przerabiać osoba chora na serce.Leki działały zazwyczaj krótko...potem znowu depresja i lęki...kilka pobytów w szpitalu...wszystko bezskuteczne.Nie wiem co ze mna jes nie tak,że prochy nie działaja tak jak powinny.Teraz bezradny psychiatra wtoczył ciężką altylerię- Clonazepam i Xanax SR z czego nie jestem zadowolona po przeczytaniu niektórych artykółów tu na forum.Wizja uzależnienia i odwyku wcale nie nastraja mnie pozytywnie.Czuję się już bezradna i wyczerpana tym wszystkim...nie wiem co robić
×