Skocz do zawartości
Nerwica.com

blackout

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez blackout

  1. Konieczna jest wizyta u dobrego specjalisty, możliwe że terapia grupowa by Ci pomogła. Nie martw się, to nic strasznego. :)
  2. Obawiam się, że w takich sytuacjach nie można próbować. Albo przeczekasz albo się poddasz i może stać się coś niekoniecznie złego.
  3. W tym miesiącu straciłem pracę. Nic nie mogę znaleźć, chodzę na rozmowy ale wolą studentów / ludzi po studiach niż z wieloletnim doświadczeniem. Potem z dnia na dzień zostawiła mnie narzeczona. Po czterech latach związku, dzień po tym jak wspólnie robiliśmy listę prezentów na święta wysłała jedynie sms'a że chce być sama i żebym znalazł sobie kogoś innego. Nie mam przyjaciół, w dzieciństwie często zostawiano mnie samego więc nie umiem zbytnio rozmawiać z ludźmi, wychowałem się w domu gdzie często pito (nie rodzice ale jednak) i dochodziło do kłótni, potem rodzice się rozwiedli o czym dowiedziałem się kiedy wyjechaliśmy z jednym z nich na drugi koniec kraju do nowego domu który miał być wspólny (No to się rozpakujcie, przy okazji - ja i mama się rozwodzimy, zobaczycie ją za parę miesięcy). Potem skrzywdzono kogoś mi bliskiego i kazano na to patrzeć. Nie daję sobie już rady, myślę o najgorszym. Nie mam znajomych, mieszkam z ojcem bo przez utratę pracy nie mogę się wyprowadzić co planowałem od dłuższego czasu. W domu są wiecznie krzyki a teraz nawet nie mogę jak uciec - kiedyś z narzeczoną oglądalismy filmy lub wspólnie czytaliśmy, szliśmy do kina albo do niej czy na spacer i się izolowałem od tego wszystkiego. Teraz jestem sam, bez żadnego wsparcia. Znajomi których mam (można policzyć na palcach jednej ręki) niby wspierają ale zaraz potem wiem że wracają do domu gdzie ktoś na nich czeka i komu na nich zależy a ja idę sam ulicami którymi przez ostatnie cztery lata chodziłem z kimś na kim mi zależało, wracam do domu i jestem tak naprawdę sam. Zacząłem pić żeby zagłuszyć to ale nie wiem ile tak mogę - zbyt wiele w życiu przeszedłem i tym razem nie mam nawet siły samodzielnie się z tym zmierzyć, nie tym razem.
×