Skocz do zawartości
Nerwica.com

sceptylla

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sceptylla

  1. Zaczął się rok szkolny a z nim druga klasa liceum. Wiadomo, dużo nauki i presja ze strony nauczycieli. Moja znajoma z klasy po niecałych dwóch miesiącach nagle przestała chodzić do szkoły. Na pytania dlaczego odpowiadała, że jest chora i wciąż chodzi do lekarzy. Jednak gdy przy jakiejś okazji spotkałyśmy się twarzą w twarz nie była ani przeziębiona czy coś, może lekko przygnębiona. I nagle ni z gruchy ni z pietruchy oznajmiła że ma depresję. Trochę mnie to zaskoczyło nie powiem, tym bardziej że czytałam o tej chorobie i moja znajoma była jedną z ostatnich osób po której bym się spodziewała takich przypadłości. No ale ok. Podobno po prostu nie była w stanie uczęszczać do szkoły. Właściwie czas leci a jej już od dwóch miesięcy w szkole nie widziałam. Jednak coś mnie zastanawia - na lekcje nie przychodzi, ale do kawiarn, na urodziny, spacery, spotkania, koncerty i wyjazdy zawsze chętna. Gdy ją co jakiś czas widuję, ona uśmiechnięta, wypoczęta, umalowana i w starannej fryzurze, towarzyska i wyciągająca nas z domu na jakieś spotkanie, kawę. I tego nie rozumiem. Czy depresja nie objawia się kompletnym przeciwieństwem? Dziwi mnie jej aktywność, zwłaszcza koncerty = tłum ludzi, hałas. Ostatnio dostawała gorsze oceny - czy jej rzekoma depresja to po prostu instynktowna ucieczka od obowiązków? Może to zabrzmi cynicznie, ale nie chce mi się wierzyć w tę całą depresję. Powiedziała o tym bez skrępowania nam i paru innym osobom, i właściwie depresja stała się usprawiedliwieniem na wszystko. "Byłyśmy wczoraj w kawiarni na super kawie, poszłyśmy na koncert, ALE HOLA DO SZKOŁY TO NIE BO ONA MA DEPRESJĘ". O co tu chodzi?
×