Skocz do zawartości
Nerwica.com

cyclonamine

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cyclonamine

  1. Tak nasilone jak obecnie zauważyłam od 2-3 tyg. od kiedy mam praktyki (bo wykonuję precyzyjne czynności). Na uczelni ludzie również komentowali "ale Ci się ręce trzęsą", ale nie zwracałam na to uwagi, bo zwyczajnie nie przeszkadzało mi to. W liceum też zwracali mi na to uwagę, ale jak już wcześniej pisałam - nie miało to dla mnie znaczenia. Nie, nie byłam u psychiatry - inaczej nie szukałabym tutaj wskazówek. Benzo~ załatwiłam sobie, mam odrobione lekcje z farmakologii, poniekąd jestem związana z medycyna, ale nie z psychologią/psychiatrią, dlatego szukam tutaj odpowiedzi. :)
  2. Witam forumowiczów, Zakładam ten temat w nadziei na pierwszą linię 'frontu' do rozwiania mojego problemu. :) Skrótowo opiszę swoją historię: Jestem bez wątpienia DDA. Obecnie mam 20 lat. Ojciec pił odkąd pamiętam - robił w domu awantury, wychodził na parę dni cały czas pijąc, natomiast matka pracoholiczka nigdy nie miała dla mnie czasu, lekcje itp sama musiałam odrabiać (czasem z lepszym lub gorszym skutkiem), opiekę w domu sprawował nade mną dziadek, który już wtey miał po 70tce. Kilka lat temu sytuacja się pogorszyła, bo matka zaczęła ostro pić, w sumie w moim najgorszym okresie (14 lat), zaraz po urodzinach mojego brata (aktualnie 6 lat). Jej alkoholizm postępował w niesamowitym tempie. Dla mnie czas kiedy mama zaczęła pić był najgorszym w życiu. Musiałam spełniać wiele obowiązków, których nie chciałam, ciągle ktoś czegoś ode mnie wymagał. W klasie maturalnej zostałam sama z wiecznie zapitą matką, małym bratem, chorym dziadkiem, bo ojciec uciekł za granice (niby do pracy). Owszem rodzina mi pomagała, ale miałam wrażenie, że wymagali czegoś więcej ode mnie. Aktualne sytuacja się zmieniła: zdałam dobrze maturę, dostałam się na studia, mama po 3ciej terapii utrzymuje abstynencje (już ponad pół roku), ale tata pije coraz więcej. Można powiedzieć, że odzyskałam po części swoje życie, ale czuje, że to cały czas we mnie siedzi. Studiuje na wymarzonym kierunku, który wymaga ode mnie odpowiedzialności, precyzji. Moim problemem jest to, że chyba zbyt emocjonalnie podchodzę do pewnych spraw, czuję takie napięcie emocjonalne, choć tak na prawdę nie ma powodu. Obecnie odbywam praktyki, przebywam z grupą ludzi, których na prawdę bardzo lubię, ale przez każdym wejściem na praktyki czuje lęk. Drżą mi ręce - i to bardzo mocno, co bardzo utrudnia mi wykonywanie precyzyjnych ruchów, czuje wstyd, bo tak na prawdę nie odczuwam tego, żebym się denerwowała (albo to sobie wmawiam?), ale nie chcę, że mi to przeszkadzało w pracy, bo tak naprawdę nie mogę się wtedy wykazać. Nawet po 10h snu, leżąc jeszcze w łóżku, unoszę dłonie i widzę jak mi drżą. Dotychczas na te drżenie mięśni suplementowałam witB, magnez - brak efektu. Czytałam, że alkohol redukuje drżenie - niestety nie w moim przypadku, bo również nie ma żadnego efektu. Zażyłam dzisiaj pochodne benzodiazepiny - pół tabletki - i dopiero wtedy drżenie mi się zredukowało tak do ok. 60%, co dla mnie jest wielkim sukcesem. Nie chcę się uzależnić od leków uspakajających dlatego chciałabym się naturalnym sposobem pozbyć mojego 'kompleksu'. Miał ktoś podobny problem? Nie wiem do kogo się zgłosić z tym problemem.
×