Skocz do zawartości
Nerwica.com

lonia

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lonia

  1. W tym sęk że ja nie chce matki wysłać do "najgorszych", z tego co mi mówiono, gdybym tak to rozegrał, źle by ją traktowano, ja tego nie chce. Z drugiej strony ja nie będę kłamał, bo i nie potrafię. Będzie jak będzie... albo się uda, albo ja sobie dam spokój raz na zawsze z tym wszystkim tylko brak odwagi.
  2. Ojciec zmarł. Pozostali dali sobie spokój z tym. Wg. mnie jest to zagrożeniem, ale wg. psychiatry nie... O zastrzykach słyszałem, ale matka się nie zgodzi i tak na to. Jedyna opcja to jakoś "na siłę". Ja myślę że nawet szpitala nie trzeba bo jak brała codziennie pod moim okiem zalasta, było dobrze, w końcu zaczęła wszczynać awantury że na siłę jej te leki daje, zaczęła je wypluwać udając że wzięła. Ale gdybym pomyślał o tym pogotowie jak siekiere można było wieszać w domu, to chyba bym zadzwonił, tylko mam niemiłe doświadczenia jak kiedyś rodzina dzwoniła po pogotowie a oni nic nie robili i ochrzaniali że się zadzwoniło. Co do ubezwłasnowolnienia to niestety, trzeba chyba mieć dowody na to że zagraża komuś lub sobie. Biorę się za czytanie ustawy. Nick jest w moim regionie męski, pochodzi o imienia Leon i jest tak jakby zdrobnieniem, taki sobie zrobiłem by czuć się anonimowo :) Dziękuję za odpowiedzi. Wesołych Świąt życzę
  3. Powiedziała mi prosto z mostu, do puki nie będzie groziła np. nożem nic nie zrobisz. U drugiego kiedyś się leczyła i przebieg też leków nie brała. U nas tutaj tylko dwóch jest. Nic co związanego z jej chorobą nie wchodzi w grę, bo się bardzo denerwuje, próbowałem na różne sposoby. Dziwnie nasze prawo skonstruowane jest, że człowiek który niejako nie potrafi racjonalnie za siebie zdecydować, jednak decyduje. Prawda jest taka, ze jak stanie się coś złego wtedy będą szukać winnych, ale może już być po tzw. ptakach. Co do mnie, gdybym sobie radził, nie było by mnie tu, ale ja też że tak powiem nie wszystko mam w głowie w porządku i na terapie się nie wybiorę (ale to pod inny dział tutaj podchodzi). Jeszcze powalczę. Puki co dziękuję Ci za pomoc, jak coś jeszcze wymyślisz to pisz, każda wskazówka jest pomocna.
  4. Czytałem o tym, raz że nie ma, dwa że nie pójdzie na to ;/ Nie ma z nią rozmowy na ten temat, ba nawet do psychiatry już nie pójdzie, jest poprostu zdrowa. Nie mam do niej podejścia, jest innym człowiekiem w tej chwili, tak jak kiedyś. Dla mnie wyprowadzka była by najlepszym wyjściem, ale chyba szybciej tu spłonę niż się zdecyduję ;/
  5. Myślałem nad tym, ale ona nie poradzi sobie, ja za słaby psychicznie jestem by ot tak ją zostawić i pójść sobie w cholerę. Ona mnie nie zostawiła. Proszę o porady jak jej pomóc, nie sobie.
  6. Witam, mam 25 lat. Mam problem ze sobą i ze swoją matką. Pierwszy raz zachorowała na to jakieś 10 lat temu, było źle, bardzo źle. Jednak wtedy jak już nie wiedziała na jakim świecie żyje i nie było z nią kontaktu zgodziła się na leczenie. Później leków nie brała i jakiś rok temu nastąpił nawrót choroby. Było źle z nią, zgodziła się na wizytę u psychiatry. Leki brała bardzo krótko, jak tylko poczuła się lepiej, przestała je brać i nie chce słyszeć o żadnej chorobie ani lekach. Wiem że leczenie było by dla niej dobre, bo już to przerabialiśmy. To tak z grubsza o niej. Teraz ja, akurat z pojawieniem się jej choroby straciłem pracę. Czuje że chyba mam jakąś depresje, uciekam w alkochol(pije często kilka lat). Już dawno straciłem nadzieję na to że będzie dobrze, no więc napiłem się i wypiłem do tego flaszke leków od psychiatry, myślałem że może to się skończy. Tak w sumie to i nie mam nikogo bliskiego kto mógł by pomóc, lekarz psychaitra mówiła mi że też nic się nie da zrobić bez zgody matki. Matka zbiera wszelkiej postaci opakowania itp, w domu jest syf. Gdy coś chce się wyrzucić nie pozwala i jest awantura. Ugasiłem już 3 pożary, ostatni wczoraj, bo zasypia z papierosem/nie wyłącza kuchenki. Nie chce żyć w takich warunkach. Może tutaj znajdzie się jakaś mądra głowa która coś doradzi.
×