Skocz do zawartości
Nerwica.com

thaw

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez thaw

  1. Tak. Zawsze wtedy mówi, że to moja wina. Kiedy ja się pytam, dlaczego tak sądzi, nie potrafi tego uzasadnić. Tu jest inaczej. Nie biję jej, uderzyłem ją dwa razy w życiu. Agresję wyładowywuję inaczej, tj. wychodzę na podwórko, wyciągam piłę spalinową i zaczynam np. ciąć stare drzewo, które jest do ścięcia itp.
  2. Próbuję już tego od bardzo dawna. Nie raz to powtarzam jej w kółko po 10 minut żeby się uspokoiła. Normalnym, łagodnym tonem. Ona na to nie reaguje.
  3. Witam forumowiczów Przejdę od razu do rzeczy. Mieszkam z mamą w jednym domu, posiadamy psa. Mam prawie 18 lat. Mama jest strasznie nerwowa, właściwie wszystko próbuje załatwić krzykiem. Krzyczy na mniem krzyczy na psa. Przez nią nabawiłem się nerwicy, która objawia się bardzo dużymi stanami lękowymi jak również niestety przejawami agresji. Niestety, dziś była w domu piekielna zła atmosfera. Przez moje stany lękowe, depresje i tym podobne, uczę się w liceum zaocznym. Ciężką pracą zdaję egzaminy, łatwo nie jest. Za tydzień mam zakończenie semestru i dwa egzaminy. Akurat pech chciał, że moja mama jak zwykle wrzuciła do pralki mój plecak, a w środku był indeks, którego bardzo potrzebuję na następny tydzień i niestety, nie będę go miał, co może być powodem do nie zaliczenia mi semestru (przy egzaminie OBOWIĄZKOWY jest indeks, jeśli się go nie ma, ocena z egzaminu nie zostaje zaliczona, a razem z tym cały semestr). Oczywiście wyprała mi go i jedyne co z niego zostało to podarte papierzysko. Bardzo byłem poirytowany tym faktem, spytałem się dlaczego to zrobiła (oczywiście łagodnym tonem). Mama jak zwykle zaczeła krzyczeć, wymachując przy tym rękoma. Mój psiak ma swoje lata, jest już bardzo stary (ma 15 lat). Jest znerwicowany. Przy tej kłótni zaczął cały się trząść, jak galaretka. Próbowałem uspokoić mamę - na próżno. Dalej krzyczała. Wziąłem szybko na psa na ręce (łatwe to nie jest, budowa podobna do owczarka niemieckiego) i szybko zaniosłem go do swojego pokoju, połozyłem na łóżku i zacząłem go tulić i uspokajać. Mama wkroczyła do pokoju i znów zaczeła krzyczeć. Nie mogłem się powstrzymać, wyszedłem do korytarza, ta znów za mną poszła. Próbowałem załagodzić, nic nie skutkowało. W końcu nie potrafiłem się opanować i uderzyłem ją z otwartej dłoni w czubek głowy. Krzyki narastały, nie wiedziałem już co zrobić. Wszędzie chodziła za mną, wykrzykując, że zadzwoni na policję, że ją biję. Kazała mi chodzić do psychiatry (jakby sama nie pamiętała, że chodzę). Próbowałem ją wiele razy przekonać, żeby poszła na terapię. Zgodziła się. Była raz a potem stwierdziła, że nie ma na to czasu. Teraz owe krzyki tłumaczy tym, że przyzwyczaiła się, że musi krzyczeć tak, bo jej moja już zmarła babcia nigdy nie słyszała. Najciekawsze jest to, że jakoś przez 1/2 dnia mówi do mnie normalnym tonem Wykręca się, mówi, że lekarz jej nie jest potrzebny. Jak można przekonać ją, by zmieniła zdania? Przez nią moje życie to tragedia. Musieliśmy się przeprowadzić do innego miasta, gdyż każdy w mieście mnie wytykał palcem "patrzcie, to ten którego stara drze ryja cały dzien aż ją na całym na osiedlu słychać". Mama nie pije, nie pali. Wolna od nałogów. Wiem, że jest to również moja wina, ale prawde mówiąc wolałbym gdzieś uciec. Przez nią nie mam żadnego przysłowiowego kumpla, z dziewczynami nigdy nie rozmawiałem, każda nabijała się z mojej matki. Przywykłem do samotności, kiedy się czegoś boję, natychmiast przytulam się do mojego psa. Moja mama o tym wie, nie reaguje. Wszelkie moje problemy tłumaczy lenistwem, tj. mówi, że nie mam żadnych lęków, tylko mówię jej tak specjalnie, żeby wzbudzić w niej litość. Nie wiem już co robić, nie potrafię jej zaciągnąć do psychiatry. Czy istnieje jakaś organizacja, która by mi w tym pomogła lub gdzie można by było zgłosić taki przypadek? Nie znam się na tym za bardzo, a chciałbym w końcu zakończyć moją i psa mękę.
×