Cześć.Ja mam za sobą pierwszą,długo oczekiwaną wizytę w poradni nerwic i niestety jestem głęboko rozczarowany.Może za dużo oczekiwałem,sam niewiem.W każdym razie zaproponowano mi terapię dzienną przez trzy miesiące.Wcześniej miałem przejść jakieś testy,ale to nie istotne ponieważ pójście na l4 w mojej robocie,jeszcze na tak długo to strata pracy a przynajmniej duża szansa.Będę jeszcze próbował jakieś dochodzącej terapii ale to wszystko jest dla mnie trudne.Ciągłe udawanie normalnego a w głowie taki bajzel.Absurdalne myśli,poganiają następne ,jeszcze bardziej durne.I to ciągłe napięcie,że zrobię komuś coś złego,im bardziej na kimś mi zależy tym większy lęk. Tylko,że ja jestem dobry i nigdy nie wyrządziłbym nikomu fizycznej krzywdy.Ale co z tego,myśli są jak wrzód...
Jeśli chodzi o ludzi na ulicy to też to jest dramat,wszyscy a przynajmniej większość się na mnie patrzy,taką mam jazdę,aż się wychodzić nie chce.Nie mam auta więc skazany jestem na komunikację miejską a jazda autobusem codziennie jest dla mnie nie lada wyzwaniem.Mam wrażenie,że strach mam wypisany na twarzy co przykuwa uwagę innych pasażerów a jak jest naprawdę to już sam niewiem.Trochę przynudziłem was w ten świąteczny dzień ale chyba tego potrzebowałem.Pozdrawiam gorąco,Artek