Skocz do zawartości
Nerwica.com

sofialoren

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia sofialoren

  1. Mam 27 lat i 2 mc temu urodziłam slicznego synka. Kocham go nad zycie i wlasnie dla niego i po czesci dla siebie musze w koncu cos zmienic ,jakos sobie pomoc zeby moje dziecko nie cierpialo jak ja przez wlasna Matke,zeby wyciagnelo wrozrce ktore nie sprowadza go na zla droge klamstwa ,zby po prostu mial dobre siebie godne zycie. Mam problem z kłamstwem,od zawsze od kad pamietam,było i ciagnelo sie za mna jedno po drugim,oczywiscie po czasie wychodzilo na swiatlo dzienne dajac mi coraz mocniejszego kopa w tylek i co za tym idzie tracilam i trace bliskie mi osoby. Jednak coz nie umiem sobie poradzic sama,jakos nie daje rady.Ze strony bliskich nie mam wsparcia,partner cos tam probował ale dla niego kazde klamstwo jest jak cios w glowe wiec raczej wyladowywal zlosc na mnie nizeli pomagał,nie dziwie mu sie bo sama bym pewnie tak postapiała. Jest tego naprawde duzo,az nie wiem od czego zaczac. Studia kłamstwo ,praca kłamstwo,zycie osobiste kłamstwo,rodzina kłamstwo. Wszystko ze soba tak powiazane ze naprawde napisalbym ksiazke ... Kiedy poszlam na studia bylo chwile ok,cudowny chlopak,rodzina,studia wymarzona migracja z malej wsi.I nagle bum,chcialam byc jak inni z duzego miasta miec takie ciuchy,wyjscia w sumie blache sprawy ale od tego sie zaczelo...chec bycia kims innym tak mnie wciagnela ze zaczelam klamac rodzicom ze studiuje a juz zdazyli mnie wyrzucic z uczelni ,prosby o pieniadze ,potem inne rzeczy.W koncu zupelnie wywalili mnie w uczelini ,musialo wyjsc na jaw nawet nie staralam sie tego ukrywac za bardzo.Potem piewrsza praca a w niej znowu klamstwa,podkradanie pieniedzy zeby starczylo na ciucha czy kosmetyk...kolejna i tu zaczely sie chwilowki,pozyczki,bralam jedna potem nastepna itd...dzis mam ogromne dlugi okolo 20tys.problemy ze splata powodowaly ze balam sie kazdego dzwonka do drzwi,kazdego telefonu...chlopak poznalismy sie w liceum i nadal mozna pow jestesmy razem.oszukiwalam go na kazdym kroku jesli chodzi o finanse,bo nigdy go nie zdradzilam ani nawet o tym nie myslalam.pograzajac siebie ciagnelam jego,kiedy klamstwo wychodzilo na jaw ciagle chcial mnie zostawic,prosilam blagalam wracał,zostawal i co mogl naprawial za mnie,bylo zle z dnia na dzien.potem przez dlugi stracilam mieszkanie,wlascicielka mnie wyrzucila bo nie placilam,potem wydrzwaniala do rodzicow chlopaka zadajac zaplaty itd,istny horror.dalej sobie nic z tego nie robilam...w miedzy czasie problemy w domu,ogromne.Okazało sie moja Mama ma dlugi ogromne,i tak samo uwilkana jest w tysiace klamstw ktore w koncu znalazly ujscie,uciekla z domu z jedna torba,przyjechala do nas(tak mieszkałam z partnerem)nie powiedziala mi dokladnie o co chodzi tylko zebym nie odbierala od taty telefonu na razie,z ojcem relacje sie pogorszyly jakis czas temu,zaczal pic ale pracował,nie bil po prostu sie zepsul jako czlowiek jak my wszyscy jak sie okazalo.Mama byla u nas,chlopak sie zloscil ,nie wiedzial dlaczego co i jak,ja nic nie wyjasnialam bylo mi zwyczajnie wstyd jak nigdy w zyciu,bo on lubil moich rodzicow,do czasu mialam naprawde idealny dom,cieply ,szczegolny w porownaniu do innych.Po mc nie wytrzymal kazal mi sobie wszystko pow,powiedzialam,a on jakby znienawidzil moja matke ,ona mimo ze nie miala pieniedzy pomagala,gotowala,prasowala ,starala sie nie przeszkadzac ale trudno jest kiedy nagle z niewiadomej przyczyny dzieje sie cos takieg.Zaczely sie smsy od Taty i brata ze jestm kurwa,ze to przeze mnie ,ze co ja zrobila,nie rozumialam...tak bylam tak glupia ze nie odebralam ani jednego telefonu,okazalo sie po czasie ze pow ze to wszytsko przeze mnie,ze dla mnie byly pieniadze,a zadluzenie wynosi okolo 150tys zł i to niby na mnie szly pieniadze,potem okazalo sie zupelnie co innego ale to juz inny temat.Mama miala niby jechac do niemiec,wyjazd sie przedluzał w koncu wyprowadzila sie do hostelu i tam byla kilka tyg,moj partner nie wiedzial,co i jak. W koncu niby wyjechala,ale okazalo sie ze odezwala sie do Taty,w ty czasie brat ciezko zachowrował na cukrzyce i powiklanie byl ciagle w szpitalu,walczyl o zycie bo doprwadzila go do skrajnego wyczerpania do tego depresja,szpitale mysli samobojcze i to wszystko w tle hostorii Matki,w koncu byla rozmowa z Tata ,wyjasnienia,przyjazd po kilku mc do domu ,placz wybaczanie i wielki zal...wszystko mialo miejsce jak teraz tu przed swietami,dodam ze wigilie spedzialm z mama o czym nadal nie wie moj partner a w domu rodzinnym szkoda mowic,teraz jak o tym mysle to zastanawiam sie jak mozna to wszytsko zniesc i jeszcze isc do przodu.Dodam ze mieszkalismy na wsi wiec plotki,obmowy jednym slowem masakra do dzis mi wstyd mimo ze udaje ze wszystko jest ok...historia zakonczyla sie tak ze w efekcie Mama nie pojechala nigdzie,tutala sie po hostelach i nie wiem gdzie jeszcze jakos przezyla,nie pow mi ze jest w moim miescie ,szuklalismy jej nawet przez policje,w koncu wyznala prawde tacie i spotkalismy sie z nia,byla wrakiem czlowieka jak my wszyscy,z bratem nie widziala sie do tej pory on nosi wieli zal do niej ,nawet juz nie rozmawiaja przez telefon,jakos powoli zaczela sie odijac ,wynajela mieszkaie z nami nie mogla bo moj partner nie chcial jej znac jak sie dow co sie stalo dokladnie,wiec milczalam bylam sama z myslami,jezdzilam do niej ,ale nigdy nie porozmawialismy od serca co tak naprawde sie stalo,skad te dlugi nie weim czy Tata wie tak naprawde...w koncu udalo sie i wyjechala,jezdzi na 2 mc i wraca na chwile zyjac z dala od rodziny,majac tylko mnie i tate bo on chyba jej wybaczyl ale nie zapomnial tak mysle...moj partner politowal sie nade mna i został,dalej bylo zle ale mialam go obok,nigdy nie chcialam go stracic ,kocham go od pierwszej chwili i oddalabym swoje zycie za niego,wiem to paradoks bo krzywdze go...zaczal sie nowy czas,nowa praca,jakos chwilowe odbicie sie od dna,mje dlugi nadal sie ciagnely za mna,on nie wiedzial,jezdzil za granice na 1-2 mc,po ostatnim wyjezdzie wrocil zmieniony,wiedzialam ze cos sie stalo,szukalam smsow wiadomosci wszystkiego,przyjechal pow ze miedzy nami koniec on ma dosc. Znalazalam czego szukalam,zdradzil mnie,nie doslownie ale calowal sie z ta dziewczyna,dzwonil pisal ,pisal jej wszystko to co mi mowil w dobrych chwilach,bardzo mna to wstarznelo,chciala wtedy sie zabic ,probowalam ale stchorzylam,moje zycie wtedy zupelnie stracilo sens,nawet wzielam zwolnienie zeby nie isc do pracy,nie patrzec ludziom w twarz,tak bardzo wtedy cierpiałam,jak nigdy w zyciu,wszystko tylko nie to . Mieszkalismy razem,kiedy nadchodzil dobry moment kiedy mogloismy porozmawiac ,nie obarczajac sie wina na wzajem,nie placzac z bezsilnosci,to wszytsko co bylo miedzy nami kwitlo na chwile i znowu byly te momenty kiedy moglam go przytulic,byc blisko,mimo ze patrzenie na niego sprawialo bol jakby tysiac igiel wbijano w moje serce,to co przeczytalam w jego korespondencji z nia do dzis mam przed oczami a minelo juz ponad 1,5 roku.Pod koniec roku okazalo sie ze jestem w ciazy z nim...zostal a ja sie tak bardzo balam,on chyba tez,nie tak mialo dalej to wszystko wygladac,jakos przebrnelam okres ciazy,pojechal za granice dorabial,martwil sie i jak wrocil bardzo dbał o mnie,ja w miedzy czasie o czym nie powiedzialam nikomu dostalam wypowiedzenie z pracy,chwile przed wiadomoscia ze jestem w ciazy,cala ciaze to ukrywalam do wczoraj,nie mialam i nie mam pieniedzy znowu zamiast splacac dlugi brnelam w nie dalej,takie zycie w zamknietej kuli z ktorej nie ma sensu juz nawet sie wydostac,po porodzie przyszla depresja i jestem tu teraz bo znowu moje ukrywanie prawdy wyszlo na jaw,i znowu jestem pod sciana,gdyby nie dziecko to juz by mnie nie bylo,bo juz nie umiem sobie z tym radzic. Nie ma nikogo kto mi pomoze wyjsc na prosta,nie mam szanas na splate bo z czego,a on nie wie nadal ile tego jest ,bo chyba sam by sobie strzelil w glowe,i pytam co dalej? Wielu rzeczon jestem winna sama,ale mimo checi nawet polepszenia sytuacji i tak ciagnie mnie w dol i jego razem ze mna,a mamy to malenstwo i nie chce zeby cierpialo,co powinnam zrobic pytam siebie codziennie i nadal nic.Brakuje tu wielu watkow ,wielu historii jak bardzo to wszystko jest nadal porabane i jak niewiarygodne ze moze cos sie dziac takiego.ja juz nie mam sill,walcze ale ostatnia nadzieja jest chyba dla niego i dla dziecka zeby mnie nie bylo.
×