Skocz do zawartości
Nerwica.com

mmonika81

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mmonika81

  1. Witam, trzy miesiące temu zmarła moja mama. Nie potrafię pogodzić się z jej śmiercią. Cały czas jest mi niezwykle smutno. Jestem po 30. mam męża i półtoraroczne dziecko. Jakoś żyję (choć już samo to jest dla mnie czymś niezrozumiałym, bo wydawało mi się że wraz z jej śmiercią pęknie moje serce), chodze, czasem śmieję się, jednak to wszystko jest dla mnie pozbawione sensu i puste. Ja jestem pusta. Nic mnie nie raduje. Mama była dla mnie (ale chyba i dla reszty rodziny też) całym światem, sercem rodziny. Spajała nasza rodzinę, nadawała jej sens. bez niej jest tylko pustka. Zawsze była zdrowa. Kilka miesięcy temu dowiedzieliśmy się że ma raka woreczka żółciowego, że są już przerzuty. Żyła pół roku. Do końca wierzyła, że jeszcze nie umiera. Do ostatniej chwili trzymała mnie za rękę i uśmiechała się i mówiła żeby nie płakać, bo ona nie umiera. Nie potrafię sobie poradzić z jej śmiercią. Nie wiem jak mam żyć. Mama była najlepsza przyjaciółka. Owszem, nie zawsze się zgadzałyśmy, czasem mnie ochrzaniła, czasem nie widziałyśmy się klika tygodni (mieszkam 150 km od rodziców), jednak zawsze czułam bezwarunkową miłość, oddanie i wsparcie. Sama zresztą wiele razy mówiła że ja i brat jesteśmy jej największym szczęściem i dumą. Gdy było mi smutno, jak miałam problem, dzwoniłam do mamy. Już sama rozmowa przynosiła mi ukojenie. Problem stawał się mniejszy przez sam fakt rozmowy. Gdy byłam szczęśliwa to też dzwoniłam do mamy żeby opowiedzieć jej o swoim szczęściu i wtedy było ono jakby większe, pełniejsze. a dziś czuje sie sama i samotna. mam tatę, brata, męża i córkę. Jednak czuję się jak sierota. Nie wiem dlaczego żyję, dlaczego chodzę, czasem się śmieje, urządzam dom. Dlaczego chodze na zakupy. Powinnam umrzeć razem z mamą. Moje serce powinno stanąć w tamtej chwili gdy zatrzymało się jej serce.
×