Nie wiedziałem jak nazwać wątek
Prowadzę terapie psychodynamiczną, raz jest lepiej potem gorzej, ale idę do przodu. Teraz zjechałem do domu i jest kijowo i beznadziejnie. Nie cieszy mnie nic, nie mam siły na nic, jest mi źle ze sobą i nawet nie wiem co robić. Poprostu potzebuję się troszkę wygadać, ale nie mam z kim, o temat jest trochę nie ten teges. Wydaje mi się, że niektórzy z Was wiedzą co to znaczy, że to co przerabiacie na terapii jest czymś kompletnie nie zrozumiałym dla kogoś z boku, tz w ogóle by tego nie ogarną, ba nawet wyśmiał i powiedział praę mniej miłych rzeczy.
No więc ostatnio rozmawiałem o relacji z mamą, w końcu przyznałem się do tego, że mogę powiedzieć że moja mama jest bardzo łądną kobietą. Czego wcześniej nie dostrzegałem. No i jest niestety dużo podtekstu seksualnego w tej relacji, przynajmniej u mnie był w trakcie mojego dojrzewania, bo byłem z Nią bardzo mocno zżyty. Jest cholernie ciężko teraz w domu, nie mam siły. Jest ktoś kto miał podobnie? Nie oczekuję tutaj jakiegoś rozwiązania problemu, bo tak się nie da. Sam nie wiem, co jest nie tak. Podobno to podświadomość kieruję ludźmi.
Boli mnie np to, że kiedyś jak byliśmy na wakacjach na wyjeździe, to było jak chodizłęm do 2 gimnazjum, to spaliśmy w jednym łóżku. Jest to dla mnie straszne, bo dopiero teraz myślę o tym. Przecież nie mogę się poczuć facetem, ani mężczyzną. Mam jakieś hu... relacje z kobietami. Czuję się wykorzystany i skrzywdzony seksualnie. Nie potrafię tego dokładnie teraz opisać. Jest tu ktoś z mężczyzn, który czuję się trochę albo w jakimś stopniu stłamszony przez kobiety albo zostawiony przez mężczyzn na łaskę jakiś bab.. Są to uczucia subiektywne, bardzo proszę o wyrozumiałość.