Skocz do zawartości
Nerwica.com

Papik

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Papik

  1. rikuhod, tak próbowałem nie raz. I nic... "Bo tak należy", "bo trzeba być zawsze szczerym", "bo nie chcę mieć żadnych tajemnic"... Nic innego z tego nie wyciągnąłem. Nie zauważyłem niczego, co mnie wewnątrz trapi, poza tym, że cholerna nn każe mi mówić o wszystkim przykrym, złym i niepotrzebnym mojej dziewczynie... Mam nadzieję, że temat "nie umrze". Może Wasze porady pomogą... Spróbuję wszystkiego.
  2. Jeżeli NIE WARTO to niech tak zostanie, koniec i kropka, nie analizuj tego, bo szkoda czasu i energii. Dobra psychoterapia powinna Ci pomóc pozbyć się tych myśli natrętnych - wiem, jak one potrafią męczyć. Oj, przyjacielu... jakby to było takie proste to bym nie był chory i nie chadzał do psychiatry. Przy NN mogę sobie mówić, ba, WIEDZIEĆ, że NIE WARTO, ale i tak nic mi to nie daje, bo w końcu głowy, gdzieś w piersiach coś Cię uciska i przypomina o tym mówiąc, że JEDNAK WARTO... To nie jest takie proste... Arasha ma rację, to że ja jestem świadomy, że powinienem robić tak i tak nie znaczy, że tak zrobię. Zdrowy człowiek by nie miał problemów, ale chory, który ma "bardzo przekonującą towarzyszkę życia" je ma... Terapia poznawczo-behawioralna.. Może to jest jakiś pomysł?
  3. Później odniosę się do wszystkich wypowiedzi. Teraz akurat jestem poza domem i chcę tylko do jednej. J-23 to co napisałeś, jest dla mnie... niedobre, bo mówisz, że warto o tym powiedzieć. No ale właśnie. Ja wiem, że jak opowiem jej te wszystkie rzeczy to ona będzie skrzywdzona i będzie cierpieć. Bardziej liczyłem na utwierdzenie mnie w przekonaniu, że NIE WARTO mówić o rzeczach, które były dawno temu i nie mają żadnego znaczenia albo są kompletnymi idiotyzmami. Dokładnie, będzie tak jak pisze Arasha... Powiem jej o tym jak wyglądał konflikt z ojcem, pojawi się pedofilstwo, powiem jej o pedofilstwie, pojawi się zoofilstwo, powiem jej o zoofilstwie, pojawi się, że jej nie kocham i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... A w niej to wszystko będzie rosło. Mimo, że będzie wiedzieć, że to NN, to gdzieś tam w głowie tej zdrowej osoby to wszystko będzie... I po co to? Po co, skoro to bzdury, które nie są prawdą, albo wydarzyły się dawno, dawno temu i nie mają obecnie żadnego znaczenia...? Zdrowy człowiek potrafi wiedzieć czego nie mówić, czego nie. My, chorzy też. Ale... My mamy w głowie to cholerstwo, które nam każe to robić....
  4. Cześć. Już powoli nie wyrabiam. Mam stwierdzoną NN. U mnie objawia się przede wszystkim nerwicą myśli. Cierpię na to cholerstwo od kilku lat. Kiedyś bardziej skupiało się na rytuałach, ale obecnie dotyczy tego, co mam w głowie. Co konkretnie? - jestem gejem, pedofilem, zoofilem, i innym DZIWNOfilem... - nie kocham swojej dziewczyny To mam niemal cały czas, ale jakoś nauczyłem się sobie z tym radzić. Raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio jednak pojawił się u mnie jeden konkretny problem, otóż... pani nerwica zamęcza mnie, aby o WSZYSTKIM mówić swojej dziewczynie. Mieszkam z nią, jest mi bliska, traktuję ją jak przyjaciela. Niestety, ona nie do końca rozumie tę chorobę, a często też nie chcę o pewnych rzeczach słuchać. I w sumie ja ją rozumiem. Kto chciałby słuchać o takich rzeczach? No ale ja nie mogę i męczę się i w końcu pękam i coś mówię, a to to, że wydaje mi się, że jestem tym albo tym, a to to, że mogę jej nie kochać (wiecie jak to ją musi boleć?!?!?), albo chcę jej opowiadać jakieś wydarzenia z przeszłości... I robi się syf, problem, nerwy, płacz... BOŻE! Właśnie, wydarzenia z przeszłości. Czyli co? Opowiadanie o poprzednich związkach albo o problemach rodzinnych. Naturalne, że obecna partnerka nie chce słuchać o tym, jak było mi w łóżku z poprzednią, prawda? I NN to wie... I to wykorzystuje. Albo problemy rodzinne. Stare, zamierzchłe czasy. Kiedyś miałem bardzo napięte stosunki z ojcem, raz mógł mnie nawet zabić. Pewnie by się nie odważył, ale taka sytuacja była. I ona była straszna. Z tego już nic nie zostało, obecnie mam z nim stosunki, rzekłbym nawet bardzo dobre, jesteśmy dobrymi kolegami, po prostu wtedy mu coś odwalało. No i właśnie. Po co więc o tym wspominać? No po co? A moja nerwica męczy mnie, żebym o tej sytuacji opowiedział mojej dziewczynie. A wiem, że gdy to zrobię, to po pierwsze ona nie uwierzy, że on się zmienił, po drugie przestanie go szanować, a po trzecie będzie to dla niej szok, bo dowie się tego dopiero TERAZ, a przecież od tego czasu minęło już dobre dziesięć lat... Poradźcie, co robić. Wspomóżcie dobrym słowem. Bo nie chcę pęknąć. Wiem, że to bzdurna nerwica, bo nie ma tu nic strasznego, o czym musiałbym rozpowiadać na lewo i prawo, ale wiadomo jak jest - wie się o tym, a i tak człowiek ulega... Biorę Paroxinor - 2,5 tabletki dziennie. Do lekarza chodzę raz na 2-3 miesiące.
×