Hej, my się jeszcze nie znamy. Mam 26 lat. Od ok. 6 lat zaleczam depresje farmakologicznie, z dobrym skutkiem. Niestety, nie działa to na moją nowość, fobię społeczną. Z kompilacji tychże przypadłości + czynniki przyrody doszła jeszcze prokrastynacja, która marnuje mi życie i każe czuć mi się zupełnie nic nie wartą osobą.
Dziś dopiero zaczęłam czytać o niej na poważnie i odnieśc ją do siebie. Jest tak akuratna, że az boli. Chciało mi się wyć jak zranione zwierze czytając wasze wpisy z bólu i bezsilności.
Ale udało mi się coś ulepić, jednakowoż. I od kilku godzin działa, ja działam. Powtarzam sobię jak mantrę.
Zrobię to. Będę robić rzeczy, bo to jest fajne. To jest przyjemne, gdy coś się zrobi. Lubię to. Lubię, że udało mi się to zrobić.
Będzie to miłe uczucie. Polubię siebie trochę bardziej. Minie uczucie marnowanego życia. Zmniejszy się stres. Stanę się tym, kim chcę być.