Skocz do zawartości
Nerwica.com

diuna1974

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez diuna1974

  1. Niestety nie mam żadnego wsparcia, prawnie zapewne sobie poradzę lecz jest to ostateczne rozwiązanie, mnie na ten moment po prostu potrzebny jest ..... człowiek z sercem, przyjaciel. Jestem już po jednym rozwodzie i boję się kolejnego, bo wiem co wtedy przeszłam, byłam sama przez blisko 10lat bo tak bardzo bałam się związków. I jak to mówią ironia losu ....z deszczu pod rynnę, dlatego teraz chcę uciec, nabrać siły i dopiero wystąpić o rozwód.
  2. Jest mój, ale jakby nie patrzeć jesteśmy małżeństwem. Chcę go zlikwidować i po prostu gdzieś wyjechać z dzieckiem z dala od tego wszystkiego...najlepiej zagranicę
  3. Chciałabym bardzo odejść, wiem, że sobie poradzę, ale wiem, że może być nieobliczalny i nawet jeśli nie uderzy we mnie to uprzykrzy mi tak życie, że zostanę bez tego co mam, bo czy pracowałbyś u kogoś gdzie nawet były szef będzie Tobie dokuczał? Tak więc pozbawiając mnie pracowników pozbawia mnie dochodu. Prawda?
  4. Mój problem jest dosyć nietypowy(a może się mylę i jestem wariatką jak mówi mój mąż). Otóż na co dzień funkcjonuję jako kobieta sukcesu i tak jestem postrzegana przez otoczenie... prowadzę sklep, mam ładne auto, zdrowe dziecko lecz tak naprawdę to taki papierek od gorzkiego cukierka. Do tej pory udawało mi się samej motywować do pracy (wszystko co posiadam wypracowałam własnymi rękoma) ale od dłuższego czasu a dokładnie odkąd wyszłam za mąż codziennie jestem demotywowana. Bezustannie słyszę, że jestem beznadziejna, zaniedbana a kiedy do tego usłyszałam, że jestem grubą śmierdzącą świnią i nie będzie ze mną spał jak się za siebie nie wezmę to już się w ogóle załamałam. Jak pogodzić to wszystko ze sobą? Prowadzenie działalności przez praktycznie całą dobę, opiekę nad dzieckiem, dom i męża, który musi wypocząć, nic nie umie lub nie chce robić. W to wszystko dochodzi jeszcze fakt, że obraża całe otoczenie jak tylko potrafi najbardziej. Na każdym kroku trzeba pilnować aby pod moją nieobecność nie obraził pracowników,którzy mi jeszcze pozostali.Stresy nie dają mi już normalnie funkcjonować, sama siebie nie poznaję i moje wybuchy agresji mnie samą wprawiają w osłupienie. Bo jak zachować się kiedy małżonek manipuluje wszystkimi dookoła, robi co mu się podoba i nie zważa na moje prośby i groźby. Deklaruje, że bardzo mnie kocha, kiedy próbuję sie z nim rozstać choćby na dwa tygodnie to najpierw mnie straszy, potem płacze, za chwilę pokazuje, że wyskoczy oknem, skarży się swojej mamie, że o wszystko się czepiam. Podam Wam jeden z przykładów mojego czepiania. Może ktoś z Was osądzi. Jest Wigilia (dodam, że pierwsza Wigilia naszego niespełna miesięcznego dziecka) staram się mimo nawału pracy (prowadzę sklep, więc okres przedświąteczny jest ciężki) dopracować wszystko do perfekcji, chcę aby to wszystko było uwiecznione na zdjęciach, aby dzieciątko miało kiedyś co pooglądać. Kiedy dochodzi do dzielenia się opłatkiem i moja starsza córka podchodzi się z nim połamać to słyszy "Dobra odejdź, nie potrzebne mi jest to z Tobą" Kiedy próbuję zwrócić jemu uwagę włącza się jego matka, że niepotrzebnie robię sensację, bo ona to nie zwracała uwagi na takie jego humory. Podobnie wyglądał roczek dziecka, ze wszystkich się naigrywał a mnie tłumaczyła, że nie powinni się tym przejmować, bo on taki już jest. Dodam, że nie są to rubaszne żarty a uderzanie w słabe punkty poszczególnych osób. Starsza córka jest adoptowana i pytania kiedy się wkońcu wyprowadzi lub naśmiewanie się z jej rodziny, która ją opuściła dla mnie jest po prostu przestępstwem. Założoną miał dwa razy niebieską kartę, ale tak naprawdę to tylko pomoc napisana na papierze, bo mnie proponowano przeniesienie do innego mieszkania na ....tydzień, a potem co? Dodam, że staram się być osobą odpowiedzialną i nie zaniedbywać obowiązków, ale to już mnie wszystko przerasta, chciałabym aby kiedyś wkońcu ktoś dał mi oparcie, naładował pozytywnie, poklepał po ramieniu, bądź przytulił jak człowiek człowieka, bo nie o kasę ale właśnie o bratnią duszę mi chodzi.
  5. diuna1974

    Witam!

    Witam! Jestem ze Szczecina i zawitałam na to forum z powodu osamotnienia. Z pozoru jestem osoba silną psychicznie i na co dzień staram się być wsparciem dla innych lecz i mnie dopadają lęki i coraz dłuższe chwile kiedy tak naprawdę czuję się samotna, niekochana i wykorzystywana przez najbliższe otoczenie. Mam nadzieję znaleźć tutaj osoby, które mają podobne przeżycia do moich i być może jakoś się z tym uporały bo mnie już brakuje sił zarówno fizycznych jak i umysłowych...
×