Skocz do zawartości
Nerwica.com

syndrom_ideału

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez syndrom_ideału

  1. syndrom_ideału

    Cześć

    Myślałam, że tylko mój tata wyzywa swoje dzieci od głąbów i baranów, a tu proszę, jest ktoś jeszcze Myślę, że w dużym stopniu i to się przekłada. Jak życ normalnie, nie wstydzić się, nie bac, skoro od najmlodszych lat, ktoś byc moze nawet nieswiadomie wmawia Ci coś, co tak naprawdę nie jest prawdą i nie jest najważniejsze? Co z tych książek, filmików i innych tym podobnych rzeczy, skoro pomagają na chwilę, a zaraz znów robi się to samo? To samo poczucie, że choć nie wiadomo jak dobrze mozesz mieć w zyciu i tak ciągle czegos brakuje, chcesz wiecej i wiecej?! Mozesz mieć stu przyjaciól, sto razy lepsze zycie niz wielu innych, którzy naprawde maja zle, ale i tak bedziesz narzekac. Ja tak mam...
  2. syndrom_ideału

    Cześć

    Mam podobny problem... Chciałabym, aby każdy był taki, jak ja chcę,a nie daj Bóg lepszy, bo następuje zazdrość, złość. Udaję miłą, choć w środku kipię ze złości. Nie potrafię zaufać ludziom, nie potrafię nawiązać przyjaźni. Cholernie źle mi z tym, bo nie mam nikogo, komu mogłabym zwierzyć się, wygadać ze swoich problemów, poradzić... Przecież do Męża nie będę ciągle na niego narzekać lub radzić się w kwestiach z nim związanych? Chciałabym mieć grono lub chociaż garstkę znajomych, ale zauważyłam, że tylko wszystkich odtrącam, albo nie wiem czemu, każdy jakby boi się ze mną porozmawiać... To jest tak cholernie męczące, że czasami mam dość wszystkiego, dość zamęczania się psychicznie, ciągłego myślenia o tym, kiedy znajdę kogoś, komu będę mogła powiedzieć wszystko i kiedy zacznę inaczej patrzeć na ludzi, bez zazdrości...
  3. Nie nienawidzę, tylko nie lubię, przeszkadza mi to.A problem w tym, że nie wiem dlaczego tak mam Jestem na siebie zła za to, staram sobie tłumaczyć, że każdy człowiek jest inny, ale to nic nie daje.. -- 07 paź 2014, 15:34 -- Dziękuję za artykuł! Mam nadzieję, że jak będę go czytać co najmniej raz dziennie, to jakoś pomoże..
  4. Cześć, jestem tu nowa, więc krótko się przedstawię. Na imię mam Anna, mam 21 lat, niedawno wyszłam za mąż, nie z przymusu, czy z wpadki, tylko z ogromnej miłości... Niestety mój głupi umysł wypełniony tysiącami myśli nie daje mi spokoju, nie pozwala cieszyć się życiem, uwierzyć w siebie, w miłość Męża do mojej osoby. Chciałam wreszcie komuś powiedzieć,co mnie męczy. Może znajdzie się ktoś, kto ma podobny problem, ktoś, kto przeszedł to samo i przetrwał. Nie pochodzę ze złej rodziny, nie mogę na nią narzekać, nie mogę narzekać na Męża. Otóż najwięcej złego sprawia mi ciągłe porównywanie do innych, brak zaufania do wszystkich, chęć przypodobania się każdemu człowiekowi. Nie bez przyczyny wzięłam nick syndrom_ideału... Po wczorajszej,długiej rozmowie z Mężem, doszłam do wniosku, że to jest chyba to, co najbardziej mi przeszkadza w normalnym życiu - chęć bycia idealną dla wszystkich, aby wszyscy o mnie dobrze myśleli, mówili, abym wszystkim się podobała... Nie cierpię słyszeć coś złego na swój temat, patrząc na śliczną dziewczynę idącą ulicą, wiem, że nie lubię jej, choć jej nie znam przeszkadza mi to, że ma śliczne włosy, cerę, jest dobrze ubrana, zgrabna. Każde złe słowo wypowiedziane na mój temat biorę do siebie i mogę myśleć o tym całymi dniami, miesiącami, a nawet latami! Będąc dzieckiem, potem nastolatką, miałam jedną, potem następną przyjaciółkę, dziś nie mam z nimi kontaktu, jesteśmy tylko na cześć i kilka zdań do wymiany. Prawdę powiedziawszy nie mam nikogo, prócz Męża z kim mogłabym porozmawiać o wszystkich problemach, lękach... Mam jakąś głupią przypadłość, że po dłuższym czasie ludzie ode mnie odchodzą. Boję się, że z czasem i Mąż mnie zostawi lub sama do tego doprowadzę robiąc tak dalej... Może na razie tyle, aby za dużo nie zaśmiecać, choć mam jeszcze kilka, bądź kilkanaście ?fobii? nawet nie wiem jak to nazwać...
×