Skocz do zawartości
Nerwica.com

Major Tom

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Major Tom

  1. Tak na prawdę moja nerwica jest bardziej lękowa, ale ten konkretny problem wiąże się z natrętnymi myślami. Więc mając ten dylemat pozwoliłem sobie wylosować ten dział. Jeśli nie będzie pasował, proszę o przeniesienie. Otóż coraz częściej, szczególnie ostatnimi czasy nie dają mi spokoju różne wspomnienia z przeszłości i teraźniejszości, nie będę ich wymieniał tutaj po kolei, ogólnie chodzi w nich wszystkich o to samo, że nie zachowałem się wtedy tak chciałbym/powinienem się zachować. Z czego to wynikało? Z tego, że zamiast zareagować tak jak uważam za słuszne, nie reagowałem wcale, ignorowałem lub ustępowałem. Robiłem tak dlatego ponieważ w głowie pojawiają się natychmiast myśli typu "czy się nie skompromituję?" "Czy tak wypada?", "Głupio odpowiem", "zacznę drżeć i będzie to widzieć". Ogólnie wyobrażam sobie jakieś ewentualne konsekwencje, które mnie blokują. Obecnie również tak się zdarza, choć rzadziej i walczę z tym. To wciąż nie jestem tym kim chcę być. Wiem, że to głupie, choćby ze względu na czas jaki upłynął od części z tych wydarzeń, ale po prostu nie mogę znieść tego upokorzenia, które się we mnie obudziło dopiero teraz. Nie byłem nigdy jakimś typowym obiektem drwin, szykan czy coś w tym stylu. Lecz te sytuacje, które uważam za upokarzające nie dają mi spokoju i w ich kontekście rozpatruję całe swoje życie. Są jakby piętnem. Każda podobna, względnie choćby i mało istotna sytuacja potrafi mocno wryć mi się w psychikę choć nigdy nie daję tego po sobie poznać. Lecz w środku dzieje się najgorsze. Rośnie we mnie jakiś rodzaj gniewu, który coraz trudniej powstrzymuję. Jednocześnie gdy rośnie ten gniew pojawiają się myśli o konsekwencjach... najlepiej przedstawię to w ten sposób: Gniew->myśli o zrobieniu porządku z "nimi"->myśli o konsekwencjach takich czynów-> natrętne złe wspomnienia-> na przemian, silny gniew lub uspokajanie, tłumaczenie samego siebie przed samym sobą. Ciężko mi to znosić, ten stan blokuje jakikolwiek rozwój. Czasami dochodzi do takiego stanu, że "wóz albo przewóz", albo ja zrobię porządek z tymi, od których zaznałem krzywdy i nie pozwolę więcej by ktoś choćby próbował nadmuchać mi do kaszy albo zrobię porządek z samym sobą. Im gorszy dzień tym bardziej przeważa opcja z samobójstwem. Z drugiej strony dobija mnie świadomość, że życie mi ucieka a ja marnuję je na przejmowaniu się takimi bzdurami. Teraz jak to czytam, zastanawiam się po co ja to właściwie piszę I coś we mnie samym mi zarzuca, że szukam atencji/ skarżę się jak jakaś baba. Tak mam całe życie, dlatego nie robię rzeczy, które chciałem zrobić bo zawsze "coś". Wszystko to wynikać może z tego, że po prostu nie widzę nic ciekawszego w swoim życiu. Prawdą jest, że nic mnie nie cieszy, mało rzeczy interesuje a nawet jeśli interesuje nie uczynię tego kroku( bo coś tam, bo się nie nadaję). Studiowałem, pracuję bo muszę, nie mam z tego żadnej satysfakcji, wręcz odwrotnie. Pochodzę i obecnie mieszkam w małym miasteczku, gdzie ta specyfika dostosowywania się w lokalne ramy też mi nie pomaga. Cała ta szarość życia + nerwica + problem, który wyżej opisałem sprawiają, że jest niefajnie. Kurde późna pora, trzeba iść spać. Czy ktoś z Was ma podobnie? Jeżeli tak, jak sobie z tym radzicie? Dobranoc.
  2. Major Tom

    Cześć

    Cześć wszystkim. Nazywam się Major Tom, 24 lata, forum znam od dawna, co jakiś czas przeglądam. Postanowiłem w końcu poszukać kontaktu i w pewnym sensie - pomocy. Cierpię na nerwicę na różnych płaszczyznach. Pierwsze objawy - w podstawówce. Przez całe moje życie było to bagatelizowane, przede wszystkim przeze mnie. Wstydziłem się tego i wstydzę dalej, ponieważ nerwica skrajnie nie pasowała do modela człowieka za jaki chciałem uchodzić. Drżenie rąk tłumaczyłem zawsze alkoholizmem udając, że się śmieję z tego. Pamiętam, że gdy byłem nastolatkiem, planowałem popełnienie samobójstwa, ponieważ uważałem się za kompletnie nieprzydatną i ułomną jednostkę, że nie dam sobie rady w dorosłości i mój stan się nie zmieni. Jak w każdym przypadku kiedy chcę coś zrobić, powstrzymywały mnie myśli o ewentualnych konsekwencjach, w tym przypadku nie mogłem znieść myśli o cierpieniu jakie bym zadał własnej matce kończąc ze sobą w ten sposób. Na przestrzeni lat jedne objawy słabły inne się nasilały. Nigdy się tego ostatecznie nie pozbyłem, choć były okresy sporej poprawy. W ostatnich latach dochodzi depresja i przesadny sentymentalizm, choć pewnie jedno wynika z drugiego. Ostatnio pojawiły się natrętne myśli i wspomnienia. Wszystko to kryję w sobie udając brak zmartwień. I tu jest mój problem który przedstawię w innym temacie. Dzięki.
×