Witam serdecznie,
nie jestem pewna, czy zamieszczam swój wpis w odpowiedniej kategorii. Jeśli nie, to z góry przepraszam.
Postanowiłam dołączyć do tej społeczności, bo chyba potrzebuję pomocy. Od paru lat zmagam się z pewnymi problemami, które prawdopodobnie mają swoją genezę z okresu, kiedy byłam nastolatką/dzieckiem. Jestem osobą skrytą, nieśmiałą, zamkniętą w sobie, brakuje mi pewności siebie, ale nie było tak zawsze. Kiedyś, jak byłam młodsza, był we mnie taki głód wiedzy. Uczyłam się i na prawdę dobrze mi szło. Rozwijałam się, od początku szkoły do końca gimnazjum miałam świadectwa z czerwonym paskiem, ale od pewnego momentu przyswajanie wiedzy przychodzi mi z wielkim trudem. W podstawówce zmieniłam szkołę, ponieważ przeprowadziłam się do innej miejscowości. W nowej szkole nie opuściłam poprzeczki, pracowałam jak umiałam najlepiej i szło mi to dobrze. Nawet zostałam raz nazwana przykładem do naśladowania przez moją polonistkę, bo podobno miałam tyle piątek, że się w dzienniku nie mieściły...I to był chyba o jeden raz za dużo, ponieważ pochwały ze strony nauczycieli przyniosły mi tylko zawiść, podłość, zazdrość i rozmaite upokorzenia ze strony moich rówieśników i tak było przez długie 5 lat. Stopniowo przestawałam się starać, ponieważ atmosfera wokół mnie bardzo boleśnie na mnie oddziaływała. Byłam sama, nie miałam przyjaciół, zdobywanie wiedzy przestało mi przynosić radość. Do dzisiaj nie rozumiem tego, co się wokół się mnie działo. Czy ja komuś robiłam krzywdę? A może byłam arogancka, wyniosła? Na prawdę, nie pamiętam. W liceum uczyłam się tylko wtedy, kiedy musiałam, ale i tak było ciężko, bo nauczyciele byli surowi i wymagający. Prawdopodobnie sprostałabym ich wymaganiom w pełni, gdybym się nie bała tego, że gdy pokażę, na co na prawdę mnie stać, to całe piekło wróci.
Od roku studiuję. Za niedługo rozpocznę II rok i od jakiegoś czasu narasta we mnie taka potrzeba przełamania się. Wyjścia z tej skorupy i rozłożenia skrzydeł, ale jednocześnie bardzo się tego kroku boję. Obawiam się, że znowu pojawią się ludzie, którzy będą próbowali mnie zniszczyć. Ja nie mam zamiaru nikomu się przypodobać, walczyć o względy wykładowców, to NIGDY nie było i nie będzie moim celem. Nie zależy mi na tym. Chciałabym się tylko tak wewnętrznie odbudować, dodać sobie pewności siebie, przestać się bać, spokojnie się rozwijać, inwestować w siebie ile się da, ale się tego boję. Mam przyjaciół i wiem, czuję, że mnie wspierają, ale ciągle jest we mnie taki niepokój, że znowu będę samotna. Taka trauma. Strach przed sukcesem.
Wiem, że w swojej wypowiedzi odniosłam się jedynie do nauki w szkole, ale to nie znaczy, że się jedynie do tego ograniczam. Interesuję się wieloma rzeczami. Mogłabym rysować, grać na gitarze, tańczyć, ale przestałam w siebie wierzyć. Zaniedbałam się, bardzo...Mało czytam, prawie wcale, a chciałabym więcej. Chcę robić dużo więcej, bo wiem, że dałabym radę, ale się boję.
Czy ja przesadzam? Czy mam poważny problem? Da się go jakoś fachowo nazwać? Jak z nim walczyć? Jak go pokonać?
Bardzo proszę o pomoc.
Pozdrawiam,
Jinx