Skocz do zawartości
Nerwica.com

nikaMaBzika

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nikaMaBzika

  1. Po długim czasie zdecydowałam się na hipnoterapię. Kogo polecacie z Krakowa? Wszyscy doskonale się opisują, dyplomy, nie-dyplomy, a jak szukam kogoś fachowego. Z góry dziękuję za odpowiedzi
  2. u mnie personel jest akurat OK. Ale strasznie męczące jest to, że wszystko odbywa się w grupie, wspólne posiłki, społeczność, terapia i tak naprawdę nie ma miejsca na wyodrębnienie swoich problemów. Niedługo przestanę wierzyć, że mam jakiekolwiek problemy, a to nie jest rozwiązanie. Ciągle słyszę, że ten ośrodek jest świetny, ale czy ja wiem... z drugiej strony nie chcę mieć potem kaca, że nie skorzystałam
  3. Chciałam zapytać o sens chodzenia na terapię w oddziale dziennym, tj. takim, w którym są zajęcia (rysunek, muzykoterapia, społeczność - sprawozdanie z dnia wczorajszego) od pon - pt. Chodzę właśnie na taki oddział i zastanawiam się czy jest możliwe wyleczenie się z objawów, jeżeli główny nacisk jest na integrację z ludźmi (rozmowy indywidualne doraźnie). Przecież każdemu nie zaufam, a już zwłaszcza nie będę wywlekać bardzo osobistych i wstydliwych problemów na forum, gdzie jest 20 kilka osób i nie z każdym nawet się witam. Poza tym psychorysunki, wspólne obiadki przeszłam w poprzednich terapiach. Niektórzy są zadowoleni z wspólnego pieczenia ciasta, wycieczek, ogólnie byciu w kupie, ale mnie już to trochę męczy i wolałabym teraz zdrowo skupić się na sobie. Nie czuję się bezpiecznie i nie czuję intymności, jeżeli wszystkie zajęcia odbywają się w grupie. Skierowanie dostałam od lekarza, który zna moje problemy, więc nie wiem
  4. brałam (nie z benzo): trittico trochę zwala z nóg, nie powodując porannej ociężałości estazolam - mocny, ale uzależnia Zażywałam wiele innych, ale albo byłam zwiotczała jak zmokła kura, albo wpadłam w bagno uzależnienia od benzo
  5. Hej. chciałam zapytać czy terapia grupowa w oddziale dziennym może pomóc w nerwicy natręctw? Nie jest to jedyne zaburzenie, ale zawsze w trakcie różnych terapii czułam, że są bagatelizowane. Czynności przymusowe towarzyszą mi od bardzo dawna i pomimo kilkuletniego stażu leczenia nie widać poprawy, a przeciwnie, bardo się zaostrzyły. Praktycznie ponad połowę dnia przeznaczam na te bezsensowne rytuały i jestem już psychicznie i fizycznie zmęczona. Wiem, że najlepsza w tym przypadku jest terapia poznawczo - behawioralna, ale na chwilę obecną mnie nie stać na taki wydatek.
  6. nikaMaBzika

    chyba pęknę

    nieboszczyku a cóż ty w tych zaświatach możesz wiedzieć o diecie?
  7. nikaMaBzika

    chyba pęknę

    jestem w kontakcie z lekarzem, ale jestem tak totalnie zakorkowana, że lekarz nawet nie wie, że truję się lekami i mam takie jazdy jak jestem sama, że szok
  8. z przykrej autopsji zgadzam się, że tramal do g*wno do potęgi. Owszem przeholowałam, sama nie wiem co mi odwala często, takie zaburzenie, ale po tramalu wymiotowałam nawet po wodzie, totalna dezorientacja, bóle i zawroty głowy , łomotanie w głowie MASAKRA. Minęły już 24 h od zażycia i chciałam zapytać czy ten tramal już wywietrzał i mogę wrócić do ssri?
  9. właśnie nie, od godziny wymiotuję, źrenice mam jak ziarenka i kręci mi się w głowie, a wzięłam wczoraj w sumie 6 tabletek po 150 mg. Czuje się fatalnie proszę napiszcie czy ten stan sam przejdzie? po jakim czasie? Wiem, że za głupotę się płaci, ale ja naprawdę mam już wszystkiego dość. Brzmi to bezsensownie, ale nie umiem tego wytłumaczyć -- 22 wrz 2014, 08:34 -- i do tego jestem potwornie senna, oczy mi się same zamykają. Nie wiem co robić
  10. nie łykam tego do pogaduszek skończyły mi się benzo, już nie mam nic -- 21 wrz 2014, 21:45 -- na tę chwilę zrobiłam się senna i trochę widzę jak za mgłą, ale nie jest tragicznie. Dodam, że od miesiąca biorę paroksetynę i zmagam się z myślami samobójczymi
  11. ból psychiczny, pustkę, a może już nie chcę się obudzić, czuję, że mi nie zależy. I to nie prowokacja, ani zwrócenie na siebie uwagę, naprawdę... choć tak to może brzmieć. Teraz kompletnie mi nie zależy i tak sobie łykam, jednocześnie pisząc ze znajomymi na fb
  12. po raz pierwszy, zapodałam na narazie 4 tabletki po 150 -- 21 wrz 2014, 20:54 -- ale to jest retard, wzięłam nie dla bólu, ale żeby nic nie czuć. Może i głupota, ale cóż, nic innego nie mam przy sobie
  13. nikaMaBzika

    chyba pęknę

    w jednym poście pisałam, że mam blokadę o mówieniu o swoich problemach, raczej to okazuje jak już zaczyna to eskalować i nie potrafię temu przeciwdziałać. Teraz czuję, że jest ten proces nasilenie i nie umiem go zatrzymać. Nie wytrzymałam... moi rodzice dwa dni temu wyjechali, a ja wsuwką otworzyłam drzwi do ich pokoju (zamykają ze względu na moje eksperymenty z lekami i z różnych innych powodów, ale to już inna kwestia) i znalazłam upragnione przeze mnie xanax. Poczułam niewyobrażalną radość i podekscytowanie. Przez ostatnie tygodnie starałam się jakoś stanąć na nowi, nawet planowałam pewne rzeczy, ale ostatnio czułam, że eskaluje we mnie pustka, myśli samobójcze, przy jednoczesnej blokadzie i napięciu. Xanax łyknęłam 20 tabletek i jedynie przespałam cały wczorajszy dzień. Dzisiaj wrócili rodzice, a ja się czuję jeszcze fatalniej niż przed. Czuję, że potrzebuję szybko pomocy, jakaś masakra... a jednocześnie boję się przykrych słów, niezrozumienia nawet na forum. Nie wiem kompletnie co robić, nie wyobrażam sobie kolejnej nocy, totalne zejście
  14. witam wszystkich. Otóż mam problem z szukaniem pomocy i wyraźnym zasygnalizowaniu, że coś się dzieje, a dzieje się ostatnio. Nie jest to widzimisię czy ściema, za dużo myślę o skończeniu ze sobą i obmyślam jak to zrobić, chociaż na co dzień tego nie eksponuję. Nawet głupio mi to pisać, bo wydaje mi się, że to będzie odebrane jak zwracanie na siebie uwagi. Cierpię na zaburzenia osobowości z epizodami depresyjnymi, częstą depersonalizację, zok. Mam za sobą kilka prób samobójczych. Zazwyczaj pogarszające się samopoczucie uwidaczniam czynnościami impulsywnymi i autodestrukcyjnymi. Nie potrafię tego werbalnie zakomunikować, mam blokadę, napięcie i choćby się waliło i paliło to nie potrafię się otworzyć. Mam świetny "talent" do kombinowania, otrzymania leków do jednego celu i w tej kwestii jestem bardzo kreatywna... Wczoraj miałam wizytę u swojego lekarza, który jest osobą otwartą, zainteresowaną i próbuje dotrzeć do pacjenta, ale mimo tego spotkanie przemilczałam. Czuj ogromny niedosyt, bezsens i przybicie, że sama znowu zostaję z tym brzemieniem... ale im gorzej się czuję tym większą mam blokadę. Za 3 tygodnie mam kolejną wizytę, ale to dla mnie stanowczo za długo, zwłaszcza, że nie potrafię się przełamać, więc mało kto wie i się domyśla co w środku przeżywam. Jestem skryta w tych sprawach i nieczytelna. Gdzie można się zgłosić po pomoc? Jak się przełamać? Nawet mówienie o tym, że jest mi trudno nie chce mi przejść przez gardło, ewidentnie to w sobie duszę, a na zewnątrz jestem napięta, sztywna, zestresowana i po prostu milczę, brakuje mi słów, choć wiem i umiem nazwać co mi jest
×