Skocz do zawartości
Nerwica.com

sadness&loneliness

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sadness&loneliness

  1. Ooo dziękuję Ci bardzo , z pewnością skorzystam :) Możesz podesłać mi pdf
  2. Aa wybacz, chyba źle to zinterpretowałam... Dla mnie zabrzmiało to mniej więcej tak : To jest forum psychologiczne, więc co Ty tutaj robisz skoro chodzi tylko o płaski brzuch.. :/
  3. Mam podobnie tak jak Ty. Tylko u mnie dotyczy to całego ciała. Jedyne co mogę Ci doradzić to przestań póki jest jeszcze czas. A najlepiej idź na terapie.. Ja też się nad tym zastanawiam. Mam problemy odkąd pamiętam i nie jest łatwo ich się pozbyć. Może przestań myśleć o tym jak wygląda Twój brzuch. Spróbuj dostrzec w sobie pozytywne cechy, zalety niekoniecznie dotyczące fizyczności. Jeżeli masz jakieś hobby, pasję to poddaj się temu całkowicie a nie będziesz miała czasu myśleć o brzuchu. beladin takie problemy w pewnym stopniu też mają często swe podstawy w psychice.
  4. No wiem, że ma go większość kobiet ale wierze , że się go pozbędę. Muszę się wziąć w garść i nie ma innego wyjścia.. Cieszę się, że natknęłam się na to forum... Dzięki wszystkim za dobre słowo
  5. Szukam coraz cięższych treningów , bo lubię się porządnie spocić..;d tak jak mówie, nie ograniczam sie do Ewy. Ćwiczę też wykorzystując ciężar własnego ciała. Planuje też kupić hantle na początek... nie boję się rozrostu mięśni, wręcz przeciwnie. a przede wszystkim chcę sie pozbyć cellulitu wodnego..jak jego nie bedzie to już będę "w domu"...
  6. Zaczęlo się od Chodakowskiej - tak , wiem nie każdy ją lubi , ale dla mnie ważniejsze są treningi , które dają efekty i jej motywacja. Nie ograniczam się tylko do niej ćwicze w domu , więc korzystam z programów na DVD . Aktualnie jestem w trakcie słynnego programu Insanity . Poza tym uwielbiam tenis, biegać, siatkówke...ogólnie sport Teraz nie chce być wieszakiem ale pracuje nad tym ,żeby mieć wyrzeźbione mięśnie ale znowu bez przesady.. Co do diety to już zmieniłam moje nawyki i nie wróce do starych. Jem zdrowo. 2 lata temu zaczełam coś ze sobą robić i dopiero teraz jaki błąd popełniałam co do odżywiania. Mianowicie nie piłam odpowiedniej ilości wody stąd moja ochota na słodkie, bo ciężko było mi wypić dziennie 0,5l wody.. Teraz już nie jest więźniem czekolady mlecznej czy batoników itd. Ale bardzo lubię lody i domowe ciasta , które niestety ale są u mnie raz w tygodniu... Kiedyś miałam bardziej zrytą psychikę. Może teraz nie jest super ale są momenty kiedy czuję się dobrze w swoim ciele ale częściej zdarzają się te gorsze dni...
  7. Myślę, że gdyby nie byłoby lansowania kanonu piękna kobiety typu "chłopczyca" , wiele dziewczyn uniknęłoby takich problemów z akceptacją swojego wyglądu.. Jak narazie staram się sobie udowodnić, że jeżeli coś postanowie to mogę to osiągnąć. Największego powera daje mi zazdrość innych np. " Podziwiam, że Ci się chcę ćwiczyć, bo mi by się nie chciało " albo od instruktorki fitness " Masz bardzo dobrą technikę, podoba mi się " itd. Tylko szkoda, że starcza mi to na krótki okres czasu. W sumie , gdybym nie zaczęła aktywnie trenować, nie wiem , gdzie bym sie teraz znajdowała..
  8. Mam 159cm wzrostu i waże 53 kg. Mogę wysłać zdj swojej sylwetki. Co do kalorii to już je liczyłam przez pare dni i przestałam ale mimo tego zaczęłam w głowie szacować ile mniej więcej zjadam kcal każdego dnia... co do terapii to mnie po prostu nie stać. Wyjeżdżam teraz na studia, więc nie wiem czy mogłabym sobie pozwolić na dodatkowy wydatek. Nie chcę też, żeby rodzice wiedzieli o jakiejkolwiek terapii, bo będą zachodzić w głowę co takiego zrobili a mimo wszystko nie chce być nimi i mówić, że byli "beznadziejni". A tak w ogóle to do jakiego specjalisty musiałabym się wybrać: psycholog, psychiatra czy inny ?
  9. sadness&loneliness

    Witam...

    Dopiero trafiłam na to forum. Może i są osoby podobnie do mnie ale rady im dawane na mnie nie działają a ja już mam dosyć takiego życia.... Ale od początku. Mam 19 lat. Nie pamiętam dnia , w którym nie przejmowałambym się swoim wyglądem. W podstawówce wydawało mi się , że wyglądam normalnie, jak reszta. Chyba jednak było inaczej, gdyż non stop słyszałam , że jestem grubsza niż reszta, mówiono na mnie " babochłop", " sumo " i wiele innych rzeczy. Dzieci dawały mi do zrozumienia , że jem dużo, że mam duży tyłek, owłosione nogi ( chyba w 4 klasie podstawówki, do dzisiaj nie rozumiem dlaczego akurat do tego sie przyczepiono), porównywano mnie do obrazków z książek do biologii. Aż pewnego dnia , byłam wtedy w 6 klasie, nie wytrzymałam i po prostu się rozpłakałam...W gimnazjum nie było lepiej ( dodam, że byłam w klasie z tymi samymi osobami). Za jednym zamachem usłyszałam, że jestem gruba, brzydka i głupia. Odwróciłam się od ludzi. Nie mam przyjaciółeczek. Jedyną osobą, na którą ciągle staram się otworzyć jest moj chłopak ale on też mnie nie rozumie i dlatego przy nim staram sie nie myśleć o sobie i być szczęśliwą ale gdy wracam do domu wszystko wraca do "normy". Od zawsze stosowałam wymyślone przez siebie diety, głodziłam się, najpierw jadłam a zaraz później ćwiczyłam, bo wydawało mi się, że w ten sposób od razu spalam posiłek. Próbowałam wymusić wymioty ale nie udaje mi się to do dzisiaj...nie wiem dlaczego ale boję się. Staram się nie patrzeć na siebie w lustrze ale codziennie spoglądam na brzuch i sprawdzam czy przytyłam a może jednak schudłam?!! Kiedyś cały czas się ważyłam, nawet kilka razy dziennie a teraz mierze obwody. Dosyć intensywnie ćwiczę i dlatego wiem , że muszę jeść. Jem zdrowe posiłki ale co z tego skoro nie potrafie się oprzeć , gdy w domu jest upieczone przez mame ciasto albo lody prosto z ulubionej lodziarni. Wiem, że potrafie nie jeść słodyczy ale po czasie uzmysławiam sobie , że to i tak nic nie daje i nigdy nie bedę chuda siędam po to ciasto czy drożdżówke i natychmiast pojawiają się ogromne wyrzuty sumienia, ból żoładka, bo o jeden kęs za dużo, chęć zwrócenia, użalanie się nad sobą. Podczas ćwiczeń też zdarza mi się płakać , bo mam wrażenie, że to nic nie daje. Ciągle słyszę głos w swojej głowie " Nigdy nie będziesz chuda", " Nie łudź się i tak nie schudłas", " Jak mają być efekty skoro się obżerasz słodkim" itd. To tylko część mnie...Jakbym dalej tak pisała to zajęłoby więcej niż przewidywałam. Reasumując mam już tego dosyć. Chcę być szczęśliwa sama ze sobą, spojrzeć w lustro uśmiechnąć się i powiedzieć " Jesteś piękna! ", nie chcę już mieć wyrzutów sumienia, że czasem coś zjem spoza diety. Chcę po prostu cieszyć się życiem. Staram się zmienić, sama ale nie idzie mi to za dobrze... Dodam , że nie mam dobrego kontaktu z rodzicami. Od mamy ciągle słyszę, że jestem krótko mówiąc beznadziejna. Nie stać mnie też na psychologa a nie ufam ludziom , którym nie musze płacić za "usługę"..
×