Witam , w tym roku skończyłam już 18 lat. Uczęszczam do Liceum Katolickiego. Ale od kilka lat zmagam się niskim poczuciem własnej wartości , ponieważ jako dziecko byłam poniżana , wyśmiewana i gnębiona przez rówieśników szkolnych jak zarówno przez nauczycieli powodów jest zbyt wiele miałam problemy w nauce to fakt. Na początku mojej edukacji wszystko było w porządku dopóki moja mama nie dostała skierowania do Poradni Psychologicznej-Pedagogicznej , pojechałam razem z mamą na tą wizytę u psychologa sprawdzali moją umiejętność co potrafię a czego nie potrafię. Tak się złożyło że dostałam opinie o tym że jestem słaba w nauce. Opinia weszła w moje życie szkolne , nauczyciele zaczeli traktować mnie inaczej niż rówieśnicy , wyróżniali często przy klasówkach mówili że ja sobie tym nie poradzę , że to dla mnie będzie za trudne itp. Dawali mi inne klasówki co przez to moi rówieśnicy z klasy uznali że jestem inna ,gorsza , ta która nie daje sobie rady , ta która musi pisać inne sprawdziany. Tak samo było z pozostałymi nauczycielami , zdarzyło się tak że krytykowali moje prace artystyczne np "Dzieci kto narysował taką brzydką gwiazdkę ? bądz "Daj bo ty sobie z tym nie poradzisz". W żadnym tak na prawdę przedmiocie nie udało mi się wybić bo każda nauczycielka która mnie uczyła musiała mnie potraktować jako inna ( gorsza , słaba). Po jakimś czasie zaczeły wyzwiska , ośmieszenie , dokuczanie ze strony rówieśników , zaczeli się ze mnie śmiać za to że taka jestem. Ale na szczęście to nie trwało długo. Przechodząc do kwestii moich rodziców to mama zawsze wierzyła we mnie bardzo , nawet gdy byłam już na samym dnie. Uczyła się razem ze mną i ciągle mi pomagała , wiele razy tłumaczyła się nauczycielą że ze mną będzie się przekładać do nauki i tak łatwo się nie podda żeby mnie oddać do Szkoły Specjalnej. Wspierała mnie że wszystko będzie dobrze , że w przyszłości daleko zajdę i odnajdę się w życiu jeszcze najlepiej niż moja trójka rodzeństwa. Czasem nie wierzyła w moje możliwości , ale czasem przytrafiły się różne krytyki z jej strony dotyczące moich ocen szkolnych oraz wyglądu. Ojciec - Nie wierzył we mnie kompletnie. Potrafił kretykować mnie za wszystko co tylko źle zrobiłam , często mi powiadał że wszystko co gorsze to zawsze ja mam np . pryszcze , okrągłe plecy , pulchny brzuch. Jeżeli chodzi o wspólne odrabianie prac domowych krzyczał na mnie , uderzał pięścią o stół jak coś nie zrozumiałam , zawsze tak było że na mnie krzyczał , miał do mnie pretensje że nic nie potrafię , zamiast mi wytłumaczyć cokolwiek jakieś zadanie zawsze tylko stawiał wymagania wobec mnie i nic więcej. Również wyróżniał mnie bardzo i nadal to robi uważa mnie za tą najgorszą z rodzinie ta co nic nie potrafi , nic nie umie , ta najbrzydsza , ta najokropniejsza . Uważał że jego córka musi być perfekcyjna tak jak on chce , nie tolerował moich wad i nadal nie toleruje. Nie przytulał mnie , nie wspierał przy różnych przykrych sytuacjach szkolnych ani nie chodził na wywiadówki , nie odbierał mnie ze szkoły dla niego zawsze byłam tylko robotem. Uważał że mnie tylko mama wychowa a ona tylko będzie na mnie zarabiać. Gdy skończyłam Szkołę Podstawową cieszyłam się że wreście będę uczęszczać do Gimnazjum , miałam pewność że moje życie się zmieni na lepszą ale niestety , myliłam się . Problem był jeszcze większy , ludzie którzy ze mną chodzili do podstawówki również znalezli się w tej samej placówce co ja , a co najgorsze zaczeły mnie wytykać palcami osoby które nigdy na oczy nie widziałam , nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Pomyślałam sobie co ja mam w sobie takiego że ludzie się ze mnie naśmiewają , przecież mam ręce , nogi , oczy nic mi nie brakuje tyle że jestem słaba w nauce. Kolejnym etapie sytuacja się powtórzyła nauczyciele traktowali mnie tak samo jak w poprzedniej w szkole , nie dali mi szansy na rozwijanie się w jakimś kierunku np. chciałam wziąść udział w jakimś przedstawieniu to bywało ciągle " Ty sobie nie poradzisz..." Przez to w końcu wbiłam sobie do głowy że jestem do niczego i nic nie potrafię , głupia , beznadziejna która nic nie potrafi. Zawsze w klasie czułam się ta najgorsze i ta odtrącona , jeśli ktoś by mnie teraz poniżył od razu bym wyzywała , przeklinała , płakała . Obecnie gdy jestem w Liceum zawsze jestem przekona że nic nie potrafię , na pewno zrobię źle , jak coś powiem to zaraz będę wyśmiewana ( a tego się boję , dla mnie to jest najgorsze jakie może być ) Obecnie staram się myśleć o jakieś dobrej terapii , która by mnie wyciągneła z tego błędnego koła , chciałabym mieć wysoką samoocenę żebym się nie bała ludzi , nie bała bym się wyzywań , nie bała bym się świata , chce siebie zaakceptować taką jaką jestem , chciałabym uwierzyć w swoje własne ja że mogę spełniać swoje marzenia śmiało a nie za ścianą. Moim pragnieniem jest się od tego uwolnić i żyć normalnie. Co mam zrobić żeby żyć normalnie bez takiego problemu?