Skocz do zawartości
Nerwica.com

ketsurui

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ketsurui

  1. Mam 17 lat i ewidentne objawy nerwicy. (masa natręctw typu rozdrapywanie ran, gryzienie policzków, nie wejdę do sklepu bez portfela w ręce, sto razy sprawdzam, czy wzięłam bilet, legitymację, pieniądze, napady agresji, częste natręctwa myśli, gdy widzę ostry przedmiot, np. nóż to wyobrażam sobie, że przypadkowo mi gdzieś spadnie i zrobi mi/komuś krzywdę, czego się strasznie boję i tak dalej...) W szkole jestem nadzwyczajnie cicha, trochę nieśmiała i mam problemy w kontaktach z innymi. Nie chodzi o to, że się z nikim nie dogaduję, jest wręcz przeciwnie, ale cały czas wydaje mi się, że ludzie zadają się ze mną tylko dlatego, że czegoś chcą i że mnie nie lubią. Mam też problemy z autoagresją i cholerne huśtawki nastroju, które zmieniają się bez powodu. Raz jestem szczęśliwa, nie mogę opanować euforii, cieszę się jak głupia, mam miliard planów, chcę wyjść na imprezę, napić się, zaszaleć. Chwilę później wpadam w załamanie, chcę tylko spać, jeść i nic nie ma dla mnie sensu, nawet to, o czym napisałam wyżej. Od skrajności w skrajność. Czasem bardzo lubię moją klasę, mogę rozmawiać z każdym, innym razem nienawidzę wszystkich. W domu cały czas krzyczę, potrafię zdenerwować się bez przyczyny, jestem bardzo agresywna. Dlaczego? Nie wiem. Nie chcę tak. Od 2 miesięcy chodzę na terapię. Byłam 3 razy. Poszłam, bo nie mogłam czytać przed klasą. Dostawałam ataków paniki, uciekałam z lekcji, po prostu tak mnie zatykało, że nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. To też stało się nagle. Po 2 spotkaniach z psychoterapeutą nie mam z tym już problemu, postęp ogromny. Ale z resztą sobie nie radzę. Moi rodzice o tym wiedzą. Ja nie panuję nad tą agresją, myślami... Ostatnio powiedzieli mi, że już nie pójdę do psychoterapeuty, bo jestem głupia i nienormalna, psycholog mi w niczym nie pomoże. Nie rozumieją mnie, chociaż w sumie nie dziwię im się. To, co ja robię podczas takich napadów gniewu, przechodzi ludzkie pojęcie. Ale ja nad tym nie panuję... Do tego dochodzą chore ambicje. Muszę być najlepsza. Moi rodzice też tego ode mnie wymagają. Co ja mam zrobić? Tak cholernie chcę cieszyć się życiem, chcę być szczęśliwa, nie chcę być taka dla rodziców. Chcę mieć przyjaciół, a nie ciągle szukać spisku i nienawidzić bez powodu. Od psychoterapeuty dowiedziałam się tyle, że mogę mieć zaburzenia osobowości. O nerwicy nie wspomniał, bo nie powiedziałam mu o objawach... Co radzicie? Nie chcę ciągnąć od rodziców pieniędzy na psychologa, ale ja czuję, że długo już tak nie wytrzymam i sama sobie coś zrobię.
  2. Jesteś egoistą, myślisz tylko o swoich problemach.
  3. Mam lat 17. Mam "problem" i potrzebuję szybkiej pomocy. Koleżanka zaprosiła mnie na domówkę. Mają tam być osoby, których ja nie znam, około 20. Jedną dziewczynę i jednego chłopaka znam. Resztę z widzenia. Panicznie boję się tam iść. Powiedziałam, że przyjdę, ale powinnam powiedzieć, że mam inne plany. Czego się boję? Nie wiem, oceny. Boję się, że będę siedzieć i nic nie mówić, że pomyślą, że jestem nudziarą, że zrobię albo powiem coś kompromitującego. Do tego wmawiam sobie, że ona wcale nie chciała mnie zaprosić a zrobiła to bo często spędzamy razem czas. Ja oszaleję. Siedzę i ryczę, a powinnam się cieszyć... normalny człowiek cieszyłby się. Proszę, doradźcie mi, co mam robić. Wiem, że jestem żałosna i że mój lęk nie jest uzasadniony, ale tak cholernie się boję. Nie, nie mam fobii społecznej. Zostać w domu? A, i chodzę do psychoterapeuty, ale żadnej diagnozy nie postawił. Walczę z lękiem przed wystąpieniami publicznymi głównie. Byłam 2 razy dopiero. Nieważne. W każdym razie zadaję pytanie w tej kategorii, bo wydaje mi się odpowiednia, w końcu chodzi o lęk.
  4. Jak jest u Was? Miewacie koszmary spowodowane Waszymi lękami, stresem, nerwami?
  5. Od dobrych 2 lat ciągle mam dziwne uczucie. Poczucie winy, i to kompletnie bez powodu. Ciągle wydaje mi się, że zrobiłam, powiedziałam coś nie tak, że ktoś pomyślał sobie o mnie coś negatywnego, ciągle odnoszę takie wrażenie, że nikt mnie nie lubi, chociaż podobno jest zupełnie inaczej. Dotyczy to też nauki. Dobrze się uczę, a tak przeżywam oceny... a przecież nie uczymy się dla ocen, a do matury... Liceum, 2 klasa. Jak dostanę gorszą ocenę, trójkę tudzież nawet czwórkę, to cały czas wytykam sobie, że nie nauczyłam się, mimo że nie robię nic innego poza nauką. Nic. Tak, wiem, nie mam życia, może nawet nie chcę go mieć, bo jestem straszną nudziarą... Wmawiam sobie, że te oceny to moja wina, że jestem beznadziejna. Z drugiej strony nie cieszą mnie sukcesy typu piątki, szóstki. Kompletnie mnie to nie rusza. Jak dostanę ocenę najlepszą w klasie, to wyrzucam sobie, że się tym wywyższam, wiecie, wstyd mi za to. Jakby obwiniam siebie za to, że napisałam lepiej od innych. Chore, nie? Przez to dziwne uczucie ciągle się obżeram słodyczami od jakiegoś czasu, żeby tego nie czuć. No i jak tylko mogę - śpię. Mam dość tego poczucia winy... na psychoterapię chodzę od miesiąca. Byłam na 2 wizytach. Efektów brak na razie... Mieliście coś takiego? Skąd to się bierze i jak się tego pozbyć? Nie mam w ogóle powodu do tego, aby mieć jakiekolwiek tego typu problemy...
  6. To był psychoterapeuta, nie zaznaczyłam tego, przepraszam, nie wiedziałam nawet, że jest to jakaś znacząca różnica :) I miał bardzo naprawdę bardzo dobre opinie, więc zdecydowałam się do niego pójść. Teraz będę chodzić na terapię, może te zaburzenia osobowości to tylko hipoteza, nie wiem. W każdym razie dziękuję bardzo.
  7. Mam 17 lat. Mam stwierdzoną osobowość paranoiczną i zależną, byłam u psychologa tylko raz. Do tego wydaje mi się, że mam wszystkie objawy borderline, ale psycholog mi tego nie stwierdził, więc nieważne. Tak to mniej więcej wygląda. Ale za nic nie wiem, skąd to wszystko się wzięło. Faktem jest, że nie mam dobrych relacji z rodzicami, ale to pewnie przez moje napady złości i agresji, które nie wiem skąd się biorą. W podstawówce miałam też problemy z rówieśnikami, byłam trochę kozłem ofiarnym. W gimnazjum już mniej, teraz jestem w liceum i jest wszystko dobrze. Nie będę opisywać moich objawów, bo to bez sensu. Za dużo tego. 2 lata temu stwierdzono u mnie niedoczynność tarczycy. I cały czas ją leczę, prawdopodobnie będę się leczyć do końca życia. Czy powodem moich zaburzeń osobowości może być właśnie niedoczynność tarczycy? Wiem, że ma to jakiś związek z psychiką, ale nie do końca wiem jaki. Szukam przyczyny i znaleźć nie mogę, bo czuję się tak fatalnie, a zupełnie nie wiem dlaczego. Przecież powinnam być szczęśliwa, bo niczego mi nie brakuje, a ja ciągle mam myśli samobójcze i jakieś zaburzenia osobowości. których mieć nie powinnam. Porażka. Chyba coś jest ze mną nie tak.
  8. Ale ja byłam już u psychologa :) tylko teraz za 3 tygodnie jadę drugi raz i zaczynam terapię. On powiedział, że tak szybko nie da się tego pozbyć, więc próbuję teraz wszystkiego, co tylko możliwe. Próbowałam z tabletkami ziołowymi, niestety nic to nie dało. To jest zbyt silna panika. Nieuzasadniona. Jutro kolejne lekcje. Jestem załamana.
  9. Byłam, byłam. Będę miała wizytę raz na miesiąc. Teraz muszę jakoś przetrzymać te 3 tygodnie i nie wiem jak, bo praktycznie co kilka dni trzeba czytać To na językach obcych, to na polskim... Jestem załamana. Te ataki są okropne, najbardziej absurdalne jest to, że czytam naprawdę bezbłędnie, tylko ten stres i drżący głos...
  10. Dziękuję, uspokoiliście mnie trochę, bałam się, że nie da się tego pozbyć :) Fobia społeczna to raczej nie jest, bo psychoterapeuta tego nie stwierdził.
  11. Hej. Zawsze w szkole, jak każą mi coś przeczytać, dostaję paniki, przy odpowiedziach nie jest tak źle, da się to opanować, ale z czytaniem nie daję rady. Zaczynam czytać, czuję, że wszyscy mnie słuchają, a ja dostaję nagłego skoku ciśnienia, robi mi się słabo, pocę się, dostaję mdłości i drżą mi ręce. Wszystko da się znieść, ale nie drżący głos, bo to słychać. Normalnie jakbym miała się rozpłakać. Może macie podobny problem i wiecie, jak sobie z tym radzić? Najbardziej chodzi o głos. Wiem, że muszę skupiać się na tym, co czytam, ale nie umiem całkowicie. Czytałam o "przenoszeniu uwagi organizmu" na inny bodziec, na przykład szczypanie się, tak żeby nikt nie widział. Naprawdę jestem gotowa zrobić wszystko, żeby tylko się tego pozbyć. Myślicie, że to działa? Moglibyście mi coś poradzić? Jutro kolejny tydzień szkoły, znowu tyle godzin stresu... (co do psychoterapeuty, zaczynam terapię za 3 tygodnie dopiero. muszę jakoś sobie poradzić na razie) Nie jestem osobą nielubianą, ja sama też lubię moją klasę, ale wstydzę się tego problemu i nie radzę sobie.
  12. Witam wszystkich :) Długo myślałam nad napisaniem tutaj, ale w końcu się zdecydowałam. Wiem, że znajdę tutaj pomocne osoby i że będę mogła Wam zaufać. Postaram się krótko. Mam 17 lat, niedawno byłam pierwszy raz u psychologa. Zdiagnozował u mnie paranoiczne zaburzenia osobowości i bardzo zaniżoną samoocenę. Terapię będę miała raz w miesiącu (bo prywatnie), rodzice nie pochwalają tego pomysłu, myślę że mnie kochają, ale nie potrafią zrozumieć. Uważają, że wmawiam sobie wszystko. Ale nie o tym. Czuję się fatalnie. W moim życiu nigdy nie było żadnej tragicznej sytuacji. Raczej złe traktowanie przez rówieśników kiedyś, do tego zawsze musiałam być najlepsza w szkole i tak dalej. Dzisiaj jestem w liceum i mam fajną klasę, ale nie wytrzymuję psychicznie. Są mili, fajni, ale nie potrafię z nimi rozmawiać. Każde spojrzenie, uśmiech interpretuję jako zniewagę, jak ktoś powie coś żartobliwie pod moim adresem, to wydaje mi się, że wyśmiewa mnie. Cały czas mam wrażenie, że ludzie mówią o mnie źle, myślą też. Wracając do domu mam wyrzuty sumienia i poczucie winy. Bardzo często nie mogę przez to spać. Ciągle czuję, że jestem gorsza, że ludzie myślą o mnie dziwne rzeczy. Do tego cały czas dręczą mnie wyrzuty sumienia, że poszłam do psychologa. Mam wrażenie, że mnie wyśmieje, że myśli sobie, że jestem głupia, że sobie wmawiam to wszystko. Wstyd mi za siebie i nie wiem, jak ja tam wrócę. To jest jakaś paranoja. Do tego panicznie boję się czytać przed klasą, ponieważ strasznie mnie to stresuje. Załamuje mi się głos i dostaję paniki. Wstyd mi za to, nie potrafię z tym walczyć. To główny powód, dla którego poszłam do psychologa. Nie mam już siły, czasami mam ochotę po prostu zrobić sobie krzywdę, żeby się ukarać, wyżyć. Czy ktoś zmagał się z podobną dolegliwością? Czy zaburzenia osobowości to choroba i czy da się z tego wyjść?
×