Witam.Mam 23 lata i od 3 lat cierpię na nerwicę lękową wraz z epizodami depresji.Byłam radosną ,pełna życia dziewczyną.Nie stroniłam od ludzi,nie stroniłam od niczego.Byłam szczęsliwa,choć sytuacja w domu była i jest trudna,pokrótce :ojciec despota,prymityw,tyran,siostra :bardzo nerwowa,ciężki przypadek anoreksji,jedynie oparcie w mamie.Jednak mimo tego,byłam twarda,nauczyłam się życia w swoim świecie,ze znajomymi.Wychodziłam niemal codziennie,aby nie słuchać domowego piekła.Miałam wśród siebie przyjaciół,którzy jednak nie wiedzieli do końca co się dzieje u mnie w domu,bo się zawsze tego wstydziłam...tak jakby to była moja wina.
Ponad 3 lata temu stało się cos strasznego : po imprezie mocno alkoholowej obudziłam się cała roztrzęsiona,serce mi latalo,potworne zawroty głowy,i najgorsze :silny lek i potrzeba ucieczki nie wiadomo przed czym.Następnie pielgrzymka po lekarzach,badania raczej w normie i ta potworna diagnoza...przez rok wycofałam sie ze wszystkiego,studia przerwałam,znajomych oszukiwałam,aby unikać wyjść,które potwornie mnie męczyły,cały czas byłam w innym świecie,wszystko jakby nierealne.Trafiłam do psychiatry,dostałam receptę na lek elicea.Znowu płakałam ,bo nie mogłam zrozumieć,ze spotkało to własnie mnie.Po jakimś czasie leki jednak wzięłam.Fajerwerków jednak nie było,raz lepiej,raz gorzej,ataki paniki się pojawiały,ale nigdy już tak silne.Czas mijał,przyzwyczaiłam się do tego,że mam ta swoją tajemnicę.(tylko rodzina wiec,ze jestem chora).Tyle tylko,że nic nie jest takie jak kiedyś,jestem inna osobą,zamknęłam się w sobie,mam kontakt jedynie ze swoim chłopakiem i czasem ,czyli raz na miesiąc wyjdę z koleżanką na kawę.Prawie nie piję ,więc i znajomości ubyło..smutne,ale prawdziwe.Zyję,ale to trochę tak jakbym nie mogła normalnie żyć.Czuję wieczny lęk nie wiem o co i często jestem słaba.kilka dni temu byłam u lekarza,ponieważ nie widze wiekszej poprawy przy leczeniu elicea(lacznie bralam ja ponad rok).Pogorszyło mi sie pewnie przez stan zdrowia mojej siostry,ktora wazy 30 kg i moze w kazdej chwili umrzec.Dostalam parogen,jednak znow sie boje,kolejny lek,nie wiem co przyniesie,ale zaraz pazdziernik i czas na studia... zapomniałabym jeszcze o moim problemie ze snem:do 4 rano nie mogę spać,później śpię do 14,i tak w kolko.Czy ktoś może mi cos doradzić?
To tyla na początek,wspierajmy się wzajemnie,życzę sobie i Wam wolności od tego paskudztwa.,raz na zawsze.