Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sen1

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sen1

  1. Witam, jestem nowy w serwisie i polecono mi ten dział. Mam ogromny, dręczący problem ja u wszystkich Państwa. Nie mogę spać! Ale nie jest to zwykła bezsenność, ani zwykła nerwica, ni depresja, już sam nie wiem co to jest! Ale od początku. Kiedy się to zaczęło: Problem ze spaniem i z nerwicą albo jeszcze z czymś dziwacznym, zaczął się gdy ciężko zachorowała moja żona, 4 miesiące temu - rak z cukrzycą. Był to dla mnie szok! W szczególności, że starałem się prowadzić i zaszczepiać rodzinie (choć z mizernym skutkiem) zdrowy tryb życia. Było to dla mnie jak bomba atomowa - szpital, operacja, gadający na okrętkę lekarze. Całe szczęście wymagane operacje skończyły się pomyślnie, cukier jest unormowany, żona zastosowała się do wskazówek (prowadzi zdrowy tryb życia) i w sumie teraz ma się bardzo dobrze, wyniki ma coraz lepsze :) , ale teraz ze mną jest źle! Poza tym parę miesięcy wcześniej (przed chorobą żony) miałem zawirowania w pracy i też miałem stresujące dni. Od tej "bomby" zacząłem wariować, że wszystko co robiłem i stosowałem, tylko szkodziłem. Zacząłem mieć manię, że i też jest coś ze mną nie tak. Zacząłem w pewnym czasie wertować książki, vademeca medyczne i wykryłem sobie chyba ze 100 chorób. W tym cukrzycę typu 1. Porobiłem badania krwi, moczu, usg oraz cukru i w sumie patrząc na to dzisiaj, wszystko miałem w idealnej normie. Wtedy mniej więcej zaczęła się bezsenność. Co teraz mam: O ile uporałem się z lękami na temat "moich" chorób, to pozostało mi jedno - sen, a raczej jego brak. Mam tak łykam ziołowe tabelki na uspokojenie (parę razy brałem sztuczne na sen i antydepresanty, ale było jeszcze gorzej ze spaniem, a przy ziołowych przynajmniej nie zrywa mnie z łóżka) i kładę się spać ok. 23:30 i normalnie zasypiam. Coś mi się śni. Tak śpię do 2:00 i się wybudzam, czuję wtedy lęk, że znów się wybudziłem, dlaczego nie mogę spać itd., i idę wtedy łyknąć sobie napój ziołowy też na uspokojenie i to pozwala mi zasnąć do 4:00, a potem znów się budzę, z lękiem, ale już nie zasypiam, bo gdy zaczynam starać się zasnąć czuję narastający ścisk czoła, lekki szum w uszach i nagle "pink" - już nie będziesz spał. Od 4:00 tylko drzemię na czujce aż do dzwonka o 7:30. Rano mam wewnątrz lęki, że nigdy chyba już nie zasnę. Potem po 2-3 godz. się uspakajam i jestem tą samą osobą, co sprzed choroby żony. Po objedzie mam ochotę podrzemać i gdy tylko zamykam oczy czuję narastający ścisk czoła, lekki szum w uszach i znów nagle "pink" - już nie będziesz spał. Wtedy znów mam lęki, że co mi jest! Łykam ziołowy napój i się znów uspakajam. Wieczorem znowu jestem normalny i co ciekawe dobrze zasypiam przed telewizorem przy jakimś filmie, dość głęboko drzemię bez ścisków czoła. Chwilę podrzemię i szykuję się spać z nadzieją, że tym razem będę normlanie spać - a spać mi się chce na maksa. Ale niestety wszystko od początku. I tak w kółko od 3 miesięcy!!! Co robiłem: Oprócz badań byłem u jednego psychiatry i stwierdził nerwicę, dał mi leki na sen i antydepresanty, ale po nich miałem tylko gorzej i dodatkowo bałem się brać ich długo, bo naczytałem się na ulotce o samych przeciwskazaniach i po początkowych dawkach rzuciłem to. Poszedłem do psychoterapeuty i ta powiedziała, że dobrze, że nie biorę tych świństw, bo inni jej pacjenci biorą przez parę lat a to działa jak umarłemu kadzidło, a jeśli ziołowe leki mi najbardziej pomagają i działają tym lepiej. Miałem na początku pogaduszki, ale to nie dla mnie, bo bardziej wściekam się nad tymi pogaduszkami i to mi nie pomaga - że mam optymistycznie patrzeć blabla. I miałem robioną hipnozę i co ciekawe, jak kazała mi się rozluźniać, szukać wewnętrznego spokoju itd. - to zaczęło mi znowu ściskać w czole, aż do granic wytrzymałości. Nie wszedłem w pełną hipnozę. Po tym seansie stwierdziła, że pierwszy raz się z czymś takim spotkała i dała mi diagnozę, że to co mam to jest strach przed straceniem nad sobą kontroli. Czyli jak próbuję zasnąć, uspokoić się, organizm automatycznie reaguje tak aby cały czas był na czujce. Coś w stylu wartownika. Pani terapeuta ma poszukać dla mnie formę leczenia, ale jest z tym klops, bo nie wiadomo czy coś znajdzie! W sumie: Fizycznie, laboratoryjnie jestem zdrów jak ryba. W dzień większość czasu czuje się normalnie, jak zawsze. Nie czuję, żadnego doła w stylu - depresja, nerwicę też za bardzo nie, choć mam, lęki że nigdy już nie zasnę i że wykończę się od tego. Pracuję na sobą cały czas i nic mi to nie daje, choć czuję taką jedną wewnętrzną blokadę i wiem jak tą blokadę pokonam będę znów zdrów. Proszę o pomoc, bo jest to dla mnie i rodziny bardzo uciążliwe. Ja prawie nie śpię! Prześpię 1 pełny cykl i koniec i się wybudzam. To mnie męczy! Może jest jakaś tabletka, może kopniak, nie wiem! Coś mi się w głowie przestawiło i nie chce się przestawić na drugą stronę. Pomóżcie!!! Jeszcze zapominałem dodać: piję 3 razy dziennie mieszankę ziół, mające mnie uspokoić i pomóc mi w zaśnięciu. W sumie już trochę pomagają bo miałem gorsze noce ale w sumie !!!trochę!!! Na razie stosuje je od prawie 2 tygodni, ale efekty niby można po nich uzyskać dopiero po 6 a nawet po 12 tygodniach. Ale jak i one nie pomogą?! Nie chcę o tym myśleć. I jeszcze jedno po każdym wybudzeniu mam podwyższone ciśnienie (choć w moim wypadku jest to inna skala, bo zawsze miałem i w normalnych momentach mam niskie ale w granicach normalności ciśnienie tak ok. 90-120 / 60-80), do 140-150 / 100-105. Po uspokojeniu znów w normie albo lekkie hipo. Najlepiej chciałbym, żeby coś zadziałało, żebym mógł normalnie pracować, bo te nieprzespane, lękliwe nowe powodują, że nie mogę się nad niczym mocno skupić. Choć i tak z porównaniu co było miesiąc temu jest trochę lepiej, ale jak pisałem tylko !!!trochę!!! Chcę mieć swoją dawną werwę! Widzieć sens, a nie męczyć się z braku snu! -------------------- Co udało mi się osiągnąć od 2 dni (odkąd zarejestrowałem się w serwisie): Paradoksalnie jak przestałem brać te antydepresanty i nasenne leki, trochę dłużej śpię. Ale teraz coś innego znalazłem i ta metoda zadziałała raz i prawie drugi. Czytając o bezsennościach natrafiłem na temat fal mózgowych: altha, betha, thera, deltha. http://hipokrates2012.wordpress.com/201 ... twoj-mozg/ http://www.naturasukcesu.pl/eeg-biofeed ... le-mozgowe http://www.konwaliowa-poradnia.pl/doros ... ale-mozgu/ http://psychologpoznan.com/eeg-biofeedb ... e-mozgowe/ i znalazłem również, że są i-dosery, które mogą stymulować, niektóre zachowania i m.in. znalazłem dźwięk fali deltha. Przeczytałem, że mogę mieć problemy ze snem bo mam za wysoką falę betha (wyniku wielkiego napięcia, stresów i wywołane przez to nerwice) i przy althie nie mogę wejść w delthę (nie mogę zasnąć). W sumie od niechcenia wieczorem posłuchałem dźwięk deltha na słuchawkach. Położyłem się i zacząłem sobie leżeć, słuchałem buczenia i w pewnym momencie, czoło chciało mnie ściskać (już sądziłem, że nic z tego nie będzie), gdy nagle ból jakby trochę się pojawiał i znikał, aż w ogóle minął i nie wiem kiedy zasnąłem!!! Spałem tak 2 godziny, obudziłem się, ale nie na tyle z wybudzenia, tylko byłem za potrzebą i znów wróciłem do łóżka i spałem mniej więcej 6 godzin! Udało mi się pospać 8 godzin!!! Pierwszy raz od 3 miesięcy!!! Czułem wewnętrzną satysfakcję, ale nie na tyle aby być w pełni zadowolony. Ale w sumie czułem, że w miarę normalnie spałem, ba najlepiej od 3 miesięcy! Jakby co miałem sny. Niestety, albo stety tego dnia żona miała badania krwi, tarczycy itd. i trochę się zdenerwowałem, jakie będzie miała wyniki, ale okazało się, że znów jest coraz lepiej. Niestety trochę przeżywałem, że ma tam gdzieś słabszy wynik i itd. Jednak nie czułem jakiejkolwiek nerwicy, raczej byłem lekko zaniepokojony. Ale i tak ostateczności czułem się, że jestem już bliski sukcesu, jak nigdy dotąd. Wczoraj wieczorem po 22:00 może niestety przysnąłem przed telewizorem, a po rozbudzeniu ok 23:00, gdy nie czułem takiej potrzeby mocnego spania, włączyłem sobie dosera z delthą. Znów zasnąłem (zapewne gdzieś między 23:30 i 0:00) i spałem do 3:15, rozbudziłem się i starałem się ponownie zasnąć, niestety nieudało się. Zacząłem się nakręcać i zdenerwowałem się faktem, że się nie udało! Łyknąłem ziółka i znów się położyłem i spałem 1,5 godz i znów się rozbudziłem i już nie spałem. Byłem rano przybity, że mi się nie udało zasnąć, starałem się cieszyć się myślą, że spałem poprzedniej nocy, ale jednak myślałem, że mi się nieudało. Załamałem się mimo, że w sumie spałem równie więcej niż od 3 miesięcy bo ok. 6 godzin, ale sam nie wiem. Może stresy związane z badaniami, trochę mnie rozkręciły? Psychoterapeutka mówiła mi, że nocne wybudzenia i związane z nią lęki, są odzwierciedleniem całego dnia. Teraz jestem podenerwowany, może spróbuję jeszcze raz wieczorem? Zapisałem się jeszcze na jedne badania: EEG (też polecane jak ktoś ma problemy zasypianiem) i stwierdzę, czy faktycznie te dźwięki podziałały, czy był to wynik placebo. Trochę te fale mózgowe odzwierciedlały by to o czym pisałem wcześniej, bo jak kładę się i zamykam oczy to mogę się "wyluzować" uprzednio zażywając ziółka, leżę tak i jestem spokojny, ale jak dochodziło do momentu zaśnięcia to nagle zaczęło ściskać mnie w czole i pink - pobudka. A przy tych dźwiękach ten moment przeszedłem 2 razy z różnicą, że za pierwszym razem chciało mi się bardziej spać (nie spałem przed telewizorem). A zachwiane fale mózgowe też mogą wywoływać nerwicę i depresję. Co sądzicie o tym doświadczeniu? Ziółka + leki ziołowe w czasie "eksperymentu" brałem. Proszę o pomoc
  2. Tylko przy tych antydepresantach mam 3 skrajne opinie. Psychiatra jedno, terapeutka drugie a rodzinny jeszcze trzecie, no i ulotka, że u niektórych może pogorszyć stan psychiczny po nich. Paradoksalnie jak przestałem brać te antydepresanty i nasenne leki, trochę dłużej śpię. Ale teraz coś innego znalazłem i ta metoda zadziałała raz i prawie drugi. Czytając o bezsennościach natrafiłem na temat fal mózgowych: altha, betha, thera, deltha. http://hipokrates2012.wordpress.com/2012/10/15/fale-mozgowe-na-jakich-obrotach-dziala-twoj-mozg/ http://www.naturasukcesu.pl/eeg-biofeedback/fale-mozgowe http://www.konwaliowa-poradnia.pl/dorosli/eeg-biofeedback/zaburzenie-a-fale-mozgu/ http://psychologpoznan.com/eeg-biofeedback/fale-mozgowe/ i znalazłem również, że są i-dosery, które mogą stymulować, niektóre zachowania i m.in. znalazłem dźwięk fali deltha. Przeczytałem, że mogę mieć problemy ze snem bo mam za wysoką falę betha (wyniku wielkiego napięcia, stresów i wywołane przez to nerwice) i przy althie nie mogę wejść w delthę (nie mogę zasnąć). W sumie od niechcenia wieczorem posłuchałem dźwięk deltha na słuchawkach. Położyłem się i zacząłem sobie leżeć, słuchałem buczenia i w pewnym momencie, czoło chciało mnie ściskać (już sądziłem, że nic z tego nie będzie), gdy nagle ból jakby trochę się pojawiał i znikał, aż w ogóle minął i nie wiem kiedy zasnąłem!!! Spałem tak 2 godziny, obudziłem się, ale nie na tyle z wybudzenia, tylko byłem za potrzebą i znów wróciłem do łóżka i spałem mniej więcej 6 godzin! Udało mi się pospać 8 godzin!!! Pierwszy raz od 3 miesięcy!!! Czułem wewnętrzną satysfakcję, ale nie na tyle aby być w pełni zadowolony. Ale w sumie czułem, że w miarę normalnie spałem, ba najlepiej od 3 miesięcy! Jakby co miałem sny. Niestety, albo stety tego dnia żona miała badania krwi, tarczycy itd. i trochę się zdenerwowałem, jakie będzie miała wyniki, ale okazało się, że znów jest coraz lepiej. Niestety trochę przeżywałem, że ma tam gdzieś słabszy wynik i itd. Jednak nie czułem jakiejkolwiek nerwicy, raczej byłem lekko zaniepokojony. Ale i tak ostateczności czułem się, że jestem już bliski sukcesu, jak nigdy dotąd. Wczoraj wieczorem po 22:00 może niestety przysnąłem przed telewizorem, a po rozbudzeniu ok 23:00, gdy nie czułem takiej potrzeby mocnego spania, włączyłem sobie dosera z delthą. Znów zasnąłem (zapewne gdzieś między 23:30 i 0:00) i spałem do 3:15, rozbudziłem się i starałem się ponownie zasnąć, niestety nieudało się. Zacząłem się nakręcać i zdenerwowałem się faktem, że się nie udało! Łyknąłem ziółka i znów się położyłem i spałem 1,5 godz i znów się rozbudziłem i już nie spałem. Byłem rano przybity, że mi się nie udało zasnąć, starałem się cieszyć się myślą, że spałem poprzedniej nocy, ale jednak myślałem, że mi się nieudało. Załamałem się mimo, że w sumie spałem równie więcej niż od 3 miesięcy bo ok. 6 godzin, ale sam nie wiem. Może stresy związane z badaniami, trochę mnie rozkręciły? Psychoterapeutka mówiła mi, że nocne wybudzenia i związane z nią lęki, są odzwierciedleniem całego dnia. Teraz jestem podenerwowany, może spróbuję jeszcze raz wieczorem? Zapisałem się jeszcze na jedne badania: EEG (też polecane jak ktoś ma problemy zasypianiem) i stwierdzę, czy faktycznie te dźwięki podziałały, czy był to wynik placebo. Trochę te fale mózgowe odzwierciedlały by to o czym pisałem wcześniej, bo jak kładę się i zamykam oczy to mogę się "wyluzować" uprzednio zażywając ziółka, leżę tak i jestem spokojny, ale jak dochodziło do momentu zaśnięcia to nagle zaczęło ściskać mnie w czole i pink - pobudka. A przy tych dźwiękach ten moment przeszedłem 2 razy z różnicą, że za pierwszym razem chciało mi się bardziej spać (nie spałem przed telewizorem). A zachwiane fale mózgowe też mogą wywoływać nerwicę i depresję. Co sądzicie o tym doświadczeniu? Ziółka + leki ziołowe w czasie "eksperymentu" brałem. -- 06 wrz 2014, 10:55 -- Tylko przy tych antydepresantach mam 3 skrajne opinie. Psychiatra jedno, terapeutka drugie a rodzinny jeszcze trzecie, no i ulotka, że u niektórych może pogorszyć stan psychiczny po nich. Paradoksalnie jak przestałem brać te antydepresanty i nasenne leki, trochę dłużej śpię. Ale teraz coś innego znalazłem i ta metoda zadziałała raz i prawie drugi. Czytając o bezsennościach natrafiłem na temat fal mózgowych: altha, betha, thera, deltha. http://hipokrates2012.wordpress.com/2012/10/15/fale-mozgowe-na-jakich-obrotach-dziala-twoj-mozg/ http://www.naturasukcesu.pl/eeg-biofeedback/fale-mozgowe http://www.konwaliowa-poradnia.pl/dorosli/eeg-biofeedback/zaburzenie-a-fale-mozgu/ http://psychologpoznan.com/eeg-biofeedback/fale-mozgowe/ i znalazłem również, że są i-dosery, które mogą stymulować, niektóre zachowania i m.in. znalazłem dźwięk fali deltha. Przeczytałem, że mogę mieć problemy ze snem bo mam za wysoką falę betha (wyniku wielkiego napięcia, stresów i wywołane przez to nerwice) i przy althie nie mogę wejść w delthę (nie mogę zasnąć). W sumie od niechcenia wieczorem posłuchałem dźwięk deltha na słuchawkach. Położyłem się i zacząłem sobie leżeć, słuchałem buczenia i w pewnym momencie, czoło chciało mnie ściskać (już sądziłem, że nic z tego nie będzie), gdy nagle ból jakby trochę się pojawiał i znikał, aż w ogóle minął i nie wiem kiedy zasnąłem!!! Spałem tak 2 godziny, obudziłem się, ale nie na tyle z wybudzenia, tylko byłem za potrzebą i znów wróciłem do łóżka i spałem mniej więcej 6 godzin! Udało mi się pospać 8 godzin!!! Pierwszy raz od 3 miesięcy!!! Czułem wewnętrzną satysfakcję, ale nie na tyle aby być w pełni zadowolony. Ale w sumie czułem, że w miarę normalnie spałem, ba najlepiej od 3 miesięcy! Jakby co miałem sny. Niestety, albo stety tego dnia żona miała badania krwi, tarczycy itd. i trochę się zdenerwowałem, jakie będzie miała wyniki, ale okazało się, że znów jest coraz lepiej. Niestety trochę przeżywałem, że ma tam gdzieś słabszy wynik i itd. Jednak nie czułem jakiejkolwiek nerwicy, raczej byłem lekko zaniepokojony. Ale i tak ostateczności czułem się, że jestem już bliski sukcesu, jak nigdy dotąd. Wczoraj wieczorem po 22:00 może niestety przysnąłem przed telewizorem, a po rozbudzeniu ok 23:00, gdy nie czułem takiej potrzeby mocnego spania, włączyłem sobie dosera z delthą. Znów zasnąłem (zapewne gdzieś między 23:30 i 0:00) i spałem do 3:15, rozbudziłem się i starałem się ponownie zasnąć, niestety nieudało się. Zacząłem się nakręcać i zdenerwowałem się faktem, że się nie udało! Łyknąłem ziółka i znów się położyłem i spałem 1,5 godz i znów się rozbudziłem i już nie spałem. Byłem rano przybity, że mi się nie udało zasnąć, starałem się cieszyć się myślą, że spałem poprzedniej nocy, ale jednak myślałem, że mi się nieudało. Załamałem się mimo, że w sumie spałem równie więcej niż od 3 miesięcy bo ok. 6 godzin, ale sam nie wiem. Może stresy związane z badaniami, trochę mnie rozkręciły? Psychoterapeutka mówiła mi, że nocne wybudzenia i związane z nią lęki, są odzwierciedleniem całego dnia. Teraz jestem podenerwowany, może spróbuję jeszcze raz wieczorem? Zapisałem się jeszcze na jedne badania: EEG (też polecane jak ktoś ma problemy zasypianiem) i stwierdzę, czy faktycznie te dźwięki podziałały, czy był to wynik placebo. Trochę te fale mózgowe odzwierciedlały by to o czym pisałem wcześniej, bo jak kładę się i zamykam oczy to mogę się "wyluzować" uprzednio zażywając ziółka, leżę tak i jestem spokojny, ale jak dochodziło do momentu zaśnięcia to nagle zaczęło ściskać mnie w czole i pink - pobudka. A przy tych dźwiękach ten moment przeszedłem 2 razy z różnicą, że za pierwszym razem chciało mi się bardziej spać (nie spałem przed telewizorem). A zachwiane fale mózgowe też mogą wywoływać nerwicę i depresję. Co sądzicie o tym doświadczeniu? Ziółka + leki ziołowe w czasie "eksperymentu" brałem.
  3. Witam, jestem nowy w serwisie i mam ogromny, dręczący problem. Nie mogę spać! Ale nie jest to zwykła bezsenność, ani zwykła nerwica, ni depresja, już sam nie wiem co to jest! Ale od początku. Kiedy się to zaczęło: Problem ze spaniem i z nerwicą albo jeszcze z czymś dziwacznym, zaczął się gdy ciężko zachorowała moja żona, 4 miesiące temu - rak z cukrzycą. Był to dla mnie szok! W szczególności, że starałem się prowadzić i zaszczepiać rodzinie (choć z mizernym skutkiem) zdrowy tryb życia. Było to dla mnie jak bomba atomowa - szpital, operacja, gadający na okrętkę lekarze. Całe szczęście wymagane operacje skończyły się pomyślnie, cukier jest unormowany, żona zastosowała się do wskazówek (prowadzi zdrowy tryb życia) i w sumie teraz ma się bardzo dobrze, wyniki ma coraz lepsze :) , ale teraz ze mną jest źle! Poza tym parę miesięcy wcześniej (przed chorobą żony) miałem zawirowania w pracy i też miałem stresujące dni. Od tej "bomby" zacząłem wariować, że wszystko co robiłem i stosowałem, tylko szkodziłem. Zacząłem mieć manię, że i też jest coś ze mną nie tak. Zacząłem w pewnym czasie wertować książki, vademeca medyczne i wykryłem sobie chyba ze 100 chorób. W tym cukrzycę typu 1. Porobiłem badania krwi, moczu, usg oraz cukru i w sumie patrząc na to dzisiaj, wszystko miałem w idealnej normie. Wtedy mniej więcej zaczęła się bezsenność. Co teraz mam: O ile uporałem się z lękami na temat "moich" chorób, to pozostało mi jedno - sen, a raczej jego brak. Mam tak łykam ziołowe tabelki na uspokojenie (parę razy brałem sztuczne na sen i antydepresanty, ale było jeszcze gorzej ze spaniem, a przy ziołowych przynajmniej nie zrywa mnie z łóżka) i kładę się spać ok. 23:30 i normalnie zasypiam. Coś mi się śni. Tak śpię do 2:00 i się wybudzam, czuję wtedy lęk, że znów się wybudziłem, dlaczego nie mogę spać itd., i idę wtedy łyknąć sobie napój ziołowy też na uspokojenie i to pozwala mi zasnąć do 4:00, a potem znów się budzę, z lękiem, ale już nie zasypiam, bo gdy zaczynam starać się zasnąć czuję narastający ścisk czoła, lekki szum w uszach i nagle "pink" - już nie będziesz spał. Od 4:00 tylko drzemię na czujce aż do dzwonka o 7:30. Rano mam wewnątrz lęki, że nigdy chyba już nie zasnę. Potem po 2-3 godz. się uspakajam i jestem tą samą osobą, co sprzed choroby żony. Po objedzie mam ochotę podrzemać i gdy tylko zamykam oczy czuję narastający ścisk czoła, lekki szum w uszach i znów nagle "pink" - już nie będziesz spał. Wtedy znów mam lęki, że co mi jest! Łykam ziołowy napój i się znów uspakajam. Wieczorem znowu jestem normalny i co ciekawe dobrze zasypiam przed telewizorem przy jakimś filmie, dość głęboko drzemię bez ścisków czoła. Chwilę podrzemię i szykuję się spać z nadzieją, że tym razem będę normlanie spać - a spać mi się chce na maksa. Ale niestety wszystko od początku. I tak w kółko od 3 miesięcy!!! Co robiłem: Oprócz badań byłem u jednego psychiatry i stwierdził nerwicę, dał mi leki na sen i antydepresanty, ale po nich miałem tylko gorzej i dodatkowo bałem się brać ich długo, bo naczytałem się na ulotce o samych przeciwskazaniach i po początkowych dawkach rzuciłem to. Poszedłem do psychoterapeuty i ta powiedziała, że dobrze, że nie biorę tych świństw, bo inni jej pacjenci biorą przez parę lat a to działa jak umarłemu kadzidło, a jeśli ziołowe leki mi najbardziej pomagają i działają tym lepiej. Miałem na początku pogaduszki, ale to nie dla mnie, bo bardziej wściekam się nad tymi pogaduszkami i to mi nie pomaga - że mam optymistycznie patrzeć blabla. I miałem robioną hipnozę i co ciekawe, jak kazała mi się rozluźniać, szukać wewnętrznego spokoju itd. - to zaczęło mi znowu ściskać w czole, aż do granic wytrzymałości. Nie wszedłem w pełną hipnozę. Po tym seansie stwierdziła, że pierwszy raz się z czymś takim spotkała i dała mi diagnozę, że to co mam to jest strach przed straceniem nad sobą kontroli. Czyli jak próbuję zasnąć, uspokoić się, organizm automatycznie reaguje tak aby cały czas był na czujce. Coś w stylu wartownika. Pani terapeuta ma poszukać dla mnie formę leczenia, ale jest z tym klops, bo nie wiadomo czy coś znajdzie! W sumie: Fizycznie, laboratoryjnie jestem zdrów jak ryba. W dzień większość czasu czuje się normalnie, jak zawsze. Nie czuję, żadnego doła w stylu - depresja, nerwicę też za bardzo nie, choć mam, lęki że nigdy już nie zasnę i że wykończę się od tego. Pracuję na sobą cały czas i nic mi to nie daje, choć czuję taką jedną wewnętrzną blokadę i wiem jak tą blokadę pokonam będę znów zdrów. Proszę o pomoc, bo jest to dla mnie i rodziny bardzo uciążliwe. Ja prawie nie śpię! Prześpię 1 pełny cykl i koniec i się wybudzam. To mnie męczy! Może jest jakaś tabletka, może kopniak, nie wiem! Coś mi się w głowie przestawiło i nie chce się przestawić na drugą stronę. Pomóżcie!!! Jeszcze zapominałem dodać: piję 3 razy dziennie mieszankę ziół, mające mnie uspokoić i pomóc mi w zaśnięciu. W sumie już trochę pomagają bo miałem gorsze noce ale w sumie !!!trochę!!! Na razie stosuje je od prawie 2 tygodni, ale efekty niby można po nich uzyskać dopiero po 6 a nawet po 12 tygodniach. Ale jak i one nie pomogą?! Nie chcę o tym myśleć. I jeszcze jedno po każdym wybudzeniu mam podwyższone ciśnienie (choć w moim wypadku jest to inna skala, bo zawsze miałem i w normalnych momentach mam niskie ale w granicach normalności ciśnienie tak ok. 90-120 / 60-80), do 140-150 / 100-105. Po uspokojeniu znów w normie albo lekkie hipo. Najlepiej chciałbym, żeby coś zadziałało, żebym mógł normalnie pracować, bo te nieprzespane, lękliwe nowe powodują, że nie mogę się nad niczym mocno skupić. Choć i tak z porównaniu co było miesiąc temu jest trochę lepiej, ale jak pisałem tylko !!!trochę!!! Chcę mieć swoją dawną werwę! Widzieć sens, a nie męczyć się z braku snu! Proszę o pomoc!
×