Poprzednim razem powodem nerwicy było stracenie kilku najbliższych mi osób w przeciągu krótkiego czasu, w maju tego roku zdechł mi pies (wiem, że dla niektórych może to dziwnie brzmieć, ale moja Sunia była dla mnie naprawdę ogromnie ważna i przeżyłam z nią 14 lat, rozstanie było ciężkie, zmarła mi na rękach) + stresy związane z maturą, nagła przeprowadzka (nienawidzę zmian).
Czytałam trochę na temat kogoś z Łodzi, ale dobrze muszę się nad tym zastanowić.
Cześć, staram się walczyć sama ze sobą i myślę, że dzięki temu jak jestem odbierana z zewnątrz jest mi trochę lepiej. Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną litował i głaskał, bo "coś mi dolega".
Coś w stylu: z okna piździło, bo było nieszczelne, majster założył uszczelki i o dziwo pomogło, ale po jakimś czasie wyjęłaś uszczelki i znowu wiało. Leki są od leczenia, tak samo leczenia schorzeń natury fizycznej jak i psychicznej, nie ma się co dziwić - leki na serce, na wątrobę, na infekcje, na gorączkę itd. pomagają i nikt się nie dziwi - dlaczego jest inaczej w przypadku leków 'na głowę'?
Możesz chodzić na jakieś hipnozy, bioenergoterapie, msze czy do szamana jakuckiego, ale nie oszukujmy się - jeżeli naprawdę chcesz się leczyć z zaburzeń lękowych i obsesyjno-kompulsywnych, bierz leki i ewentualnie idź na terapię poznawczo-behawioralną.
Nie odbierz tego jako atak, po prostu taka jest rzeczywistość.
Pozdrawiam :)
Owszem, masz rację, ale wątpię w to, że leki same w sobie mi pomogły, bardziej działały na psychikę, że "wezmę leki, to mi nic nie będzie, przecież wzięłam leki, nie mogę o nich zapomnieć, bo może mi się coś stać".
Szukam rozwiązania, szukam pomocy, a myślę o innych rozwiązaniach niż leki, bo przy mojej "dolegliwości" na jedno będą mi pomagać, a z drugiej strony przyjdą myśli, a nóż mi się wątroba rozwali od chemii.. Występuje to nawet, gdy wezmę leki przeciwbólowe i za chwilę wezmę najzwyklejsze witaminy. Jest to uciążliwe.
Pozdrawiam;)