Mam bardzo specyficzny rodzaj samotności :< Mam baaardzo wielu znajomych, kumpli z którymi mogę kulturalnie wypić, z płcią przeciwną także nie mam problemu Jest jednak coś co mnie osobiście bardzo rusza Ludzie z reguły traktują mnie jak jakiegoś pociesznoego śmieszka (a ja po prostu zawsze mam błyskotliwe żarty). Tymczasem wcale nie jestem szczęsliwy, osobiście traktowałem wszystkich z szacunkem lub sympatią, starałem się być pomocny jednak nikt tego nie odwzajemnia :< Tak to już jest, ze jak jest dobrze to masz ludzi obok siebie (niestety z różnymi intencjami) a gdy jest gorzej - nagle nie ma nikogo :| W domu tez traktują mnie jak śmiecia, zamykam się w pokoju na całe dnie nawet. Mam wprawdzie kilka takich osób które chociaż w 20% mnie rozumieją ale to wciąż za mało bym mógł się przed kimkolwiek otworzyć :