Skocz do zawartości
Nerwica.com

doprzodu

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez doprzodu

  1. --- może dobrym sposobem byłoby wywalenie komputera z domu przez okno i zapisanie się na Terapię Odwykową od internetiuuu ? To nie jest uzależnienie. Ja nie powiedziałem, że siedze tylko przed komputerem. Po prostu tylko przez internet mam kontakt z ludźmi.
  2. No moje życie towarzyskie także nie przekracza granic internetu... Ja już marze o tym żeby w moim zyciu wydarzyło się coś aby w końcu mieć ten kontakt realny.
  3. Tak właśnie tak mnie postrzegają. Moja mama jest zupełnym przeciwieństwem mnie i to ona ma większy wpływ niż tata. Jest przebojowa i pewna siebie. Co chce osiągnąć to osiąga. Nie raz próbowałem usiąść i porozmawiać z nią na spokojnie, ale to właśnie od niej bije dziecinada. "Bo nie" jako argument na wszystko i albo kaze dac sobie spokoj albo wychodzi. Nigdy oporcz bo nie, nie wolno ci bo nie dasz sobie rady, jak wrócisz, itp. nie usłyszałem niczego podpartego na faktach. Nie moglem nawet spróbować. Ale przeanalizuje sobie jej psychikę i zastanowię się w jaki sposób mogę ją przekonać. Boje się że znowu usłysze to co zawsze czyli dopóki jesteś na moim utrzymaniu ja tu rządze. Nie raz już mnie straszyli ze w momencie kiedy będę chciał prowadzic swoje własne zycie będę musial rzucic studia których na dobra sprawę jeszcze nie zacząłem i pracować. To mi się nie oplaca. Kazda proba przeciwstawienia konczy się tym ze słysze o sobie, ze jestem chamem, co mnie dotyka bo zawsze starałem się cos sobą reprezentować i jeszcze bardziej zamykam się w sobie.
  4. Niestety w moim przypadku postawienie się tez nie wiele mi daje. Po każdej próbie słysze to samo. Dopóki jesteś na moim utrzymaniu masz robic to co mowie. Inna droga to straszenie mnie ze oddadzą mnie do babci, ale do cholery, nie wiem zupełnie jakim prawem skoro mam już te 19 lat. Do 40 będę musiał się tłumaczyć z każdego za przeproszeniem beknięcia? Ja musze odnaleźć taki sposób aby pojsc jakos w tej sytuacji na kompromis, zupełnie nie wiem jak mam do zrobić. Moi rodzice są odporni na wszelkie argumenty. Dom -> Szkoła -> Nauka -> Internet. Tak wygląda w skrócie mój schemat zycia. Wiem, że ponad połowa problemu lezy po mojej stronie ale walcze z tym. Dziś nawet udało mi się zrobić zakupy w sklepie bez żadnego zająknięcia. Intensywne pozytywne myslenie naprawdę działa cuda, dlatego wam to wszystkim polecam. Chodzcie po świecie jakby każdy napotkany przechodzen był kims z waszej rodziny. Niestety prawdopodobnie wszystko legnie w gruzach od października. Bo kto będzie chciał się zadawać z DOROSŁYM facetem który co chwile musi odpowiadać na telefony od mamy gdzie jesteś co robisz za ile będziesz, który nie będzie mogl wyjść na żadną impreze. Ja też nie mowie tu o melanżowaniu all day all night ale raz w miesiącu fajnie byłoby wyskoczyć gdzies. Dlatego musze uzyskać swobodę u rodzicow. Jeśli tego nie zrobie wszystko co osiagnałem do tej pory może pojsc na stracenie. Niestety jak już wspomniałem we wcześniejszym poscie wyprowadzka nie wchodzi na razie w grę. Niby rodzice mają obowiązek utrzymania mnie do kiedy się ucze, ale ja wiem, że nie daliby rady dać mi kwoty odpowiedniej na utrzymanie.
  5. Doskonale wiem co czujesz Izoana. Bezradność w tej sprawie jest okropna. Rodzice traktują mnie jak małego chłopca, chociaż nie raz usłyszałem od nich, że jestem bardzo dojrzały, to sprawia ze w ogole nie rozumiem ich zachowania. Pomimo moich... 19 lat. Chętnie wyprowadziłbym już się z domu, ale stawiam na edukacje, wiec nie mam możliwości utrzymania się na wlasna reke. Ide teraz na studia i nie chce znowu być taką ofiarą która z nikim nigdzie nie wychodzi. Moje życie nie ma prywatności, ze wszystkiego musze się tłumaczyć, spowiadać z najdrobniejszych szczegółów. Robie wszystko co tylko chcą moi rodzice aby w końcu dali mi zacząć zyc na własną reke, kiedy przychodzi co do czego słysze "Dopóki jesteś na moim utrzymaniu będziesz robil co ja chce" Tragedia.
  6. Na wstępie pragne przeprosić, jeśli umieściłem mój wątek w złym dziale. Jednak wydaje mi się że moje problemy biorą się głównie z braku pewności siebie. Moje życie to pasmo towarzyskich nieszczęść. Dobrze się uczę, osiągam sukcesy, ale od kiedy tylko pamiętam nigdy nie byłem akceptowany przez bliskie mi otoczenie. Już od podstawówki została do mnie przyczepiona łatka "sztywniaka". Lekcje WFu stanowily horror. Nigdy, pomimo wielkich chęci nie potrafiłem odpowiedzieć na głupie zaczepki. Miałem w sobie swojego rodzaju blokadę, jak mnie chwycila tak już mnie nie puścila, wszystko to wyglądało bardzo nienaturalnie. Ludzie w moim życiu pojawiają się i odchodzą, ja przez swój brak pewności nie dbam o relacje z innymi. Każde wyjście z domu wiąże się ze stresem. W dodatku mam problem z nadopiekunczoscia. Kiedy chciałem gdzieś wyjść, rodzice robili wszystko żeby uchronić mnie przed światem zewnętrznym, zawsze zakładali ze cos mi się stanie, ze jak wroce do domu po ciemku itp. Tak naprawdę moja rodzina ma do mnie największy żal o to jaki jestem. Do liceum szedłem z nadzieją, że w końcu uda mi się odbudować, zbudować moje życie towarzyskie. Byłem dla wszystkich mily i uczynny, myślałem ze tak trzeba ale to nic mi nie dalo. Szykany się skonczyly, ale i tak nikt nie interesowal się rozmową ze mną oporcz pożyczenia zeszytu czy pomocy w pracy domowej... Jedyne co dobrego wyniosłem z tego okresu, to to ze należy szanować siebie nie godzic się na wszystko, oraz rozpoczynanie samemu rozmowy. Niestety, taki efekt "popychadła" uzyskałem po 3-4 miesiącach nowej szkoły. Po prostu osoby z klasy nalezaly do sporo śmielszych ode mnie i najzwyklej w świecie mnie onieśmielaly... Zawsze bałem się tego co powiedzą o mnie inni. Wiem, że muszę to w sobie zmienić i robię to. Szczególnie że za bardzo niedługi czas wchodzę w nowe otoczenie. Już od początku wakacji robie wszystko aby podnieść poczucie własnej wartości. Jedyni moi znajomi na dłuższy czas, to ludzie których poznałem przez internet. Tak naprawdę, to oni dają mi wiare w to że mogę być normalny. To oni mnie najbardziej poznali wiedza jaki jestem w 100%. Chce w końcu wyjść z tego wirtualnego świata, bo to nie jest to samo co konakt realny. Całe wakacje nigdzie z nikim nie wyszedłem. Bardzo chciałbym dowiedzieć się, co musze zrobić żeby nie bać się w końcu być sobą takim jakim jestem naprawdę. Z góry bardzo dziekuje za kazdą opinie, wierze że wszystko co przeczytam od Was mi pomoże.
×