Witam, jakiś miesiąc temu rozstałem sie z dziewczyną.Z jej strony okazało sie, że było to tylko zauroczenie choć wyznała mi miłość i było jednym słowem pięknie.
Próbowałem do niej wrócić, nie udało się.Ona zachowuje sie dziwnie bo zrywa kontakt twierdząc, że męcze ją smsami, telefonami a następnie po jakimś czasie odzywamy sie od nowa a ja robie sobie nadzieje.
Ja ją bardzo mocno kocham, boli mnie to, że ona tak mnie traktuje.Najlepiej by było jakbyśmy całkowicie sie od siebie odcieli ale ja nie potrafie.Pomogłem jej kiedy miała kłopoty finansowe bo taki już jestem.Teraz ponownie sie do siebie nie odzywamy a ja mam już dosyć, nie dosypiam, chudne w oczach.Non stop o niej myśle, dodatkowo pojawił sie jakiś były znajomy i wiem, że stara sie o nią.To mnie jeszcze bardziej dobija.
Ostatnio umówiłem sie z nią, poszedłem do niej, myślałem że szczerze porozmawiamy a ona załatwiła mnie na starcie wiadomością o wyjściu do koleżanki.Miesiąc temu kiedy wręczyłem jej kwiaty na przeprosiny załatwiła mnie tak samo.
Mam ochote jej zwyczajnie wygarnąć bo ona nie docenia nawet tego, że potrafie zrobić jej dobrowolnie zakupy kiedy ma problemy.To jest samotna matka z dwójką dzieci...
A nie wygarne bo nie potrafie, kocham ja i ciężko mi o jakieś negatywne zdanie o niej.
Wykańczam sie, czuje to po sobie.Myśli samobójcze już chodziły po głowie ale tego nie zrobie, szkoda życia.
Chce sie wybrać na jakąś terapie, ale czy to pomoże?