Skocz do zawartości
Nerwica.com

puffy

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia puffy

  1. Witam serdecznie. Jest to mój pierwszy post na forum. Do wczoraj wydawało mi się że jestem zdrowy, a ta cała moja ostrożność to porostu cecha osobowości. Poniedziałek dzień jak co dzień w pracy, poranna lektura wykopu, a tam AMA z osobą chorą na NN. Odpowiedzi udzielane przez autora w żaden sposób nie przypominały moich zachowań, spowodowały ciekawość do dalszego drążenia tematu w celach czysto informacyjnych. No i się zaczęło z każdym kolejnym artykułem, odpowiedzią na forum, wpisem na blogu widzę swoje typowe zachowania, uświadamiam sobie że to przecież ja. Mam 30 lat odkąd sięgam pamięcią (jakieś 20 lat wstecz) zawsze byłem osobą bardzo ostrożna (tak mi się do wczoraj wydawało) co objawiało się ciągłym sprawdzaniem po wyjściu z domu czy drzwi są aby na pewno zamknięte, gaz, światło, urządzenia elektryczne. Na etapie szkoły podstawowej sprawdzanie drzwi miało swój swoisty rytuał polegający na szarpaniu, kopaniu schodzeniu na dól klatki schodowej a następnie powrót i znowuż ciąganie za klamkę. Przypominam sobie że akcje te potrafiły budzić nawet sąsiadów. To utkwiło mi najbardziej w pamięci z tamtych lat. W latach późniejszych przypominam sobie też sytuację z wychodzeniem na fajka w pracy. Wyszedłem zapaliłem, powrót na stanowisko pracy za chwilę myśli czy na pewno dobrze zgasiłem kipa, wycieczka na palarnie przegrzebanie popielniczki w celu permanentnego ugaszenia niedopałka, który nie palił się. I tak kilka razy. Kilkukrotne powroty do zamkniętego samochodu, sprawdzanie ręcznego i drzwi. Myślę że podobnych przykładów jest więcej z tym że nie kojarzę ich bo wtedy wydawały mi się normalne. Kilka lat temu pojawiło się dziecko i wtedy zacząłem być "mega ostrożny". Przed położeniem się spać kilkukrotna wycieczka do kuchni ( w dzień zresztą też) w celu sprawdzenia kuchenki gazowej, odliczanie na głos numerów kurków upewniając się czy są aby na pewno na pozycji 0. Przy opuszczaniu kuchni nie omieszkam nie dotknąć lodówki aby się upewnić czy jest prawidłowo zamknięta. Krany przy wychodzeniu z mieszkania, w pracy okna na dobrą godzinę przez końcem , a i tak bywały powroty celem ponownego sprawdzenia. Usunięcie wszystkich przedmiotów w tym kwiatów które teoretycznie mogły by spaść (kwiaty same nie spadają, ale ja widzę potencjalne niebezpieczeństwo) wyrządzając dziecku krzywdę. Przedmioty poukładane na pułkach muszą być w specyficzny sposób znany tylko mi zapewniający bezpieczeństwo. Nie ma mowy o nożu czy innym ostrym przedmiocie w kuchni który nie jest schowany głęboko w szufladzie. Mało tego musi być umieszczony tam w specjalny sposób ostrzem skierowany w stronę ściany. Dodatkowo czasem potrafię gadać do siebie, ale nie w jakiś sensowny sposób tylko wypowiadając liczby a najczyściej jakieś działanie arytmetyczne typu 16/3. Dzieję się to wtedy (ta mi się wydaję ) gdy staram się skupić na czymś przypomnieć sobie coś i nagle pustka w głowie i gadam 16/3. Ogólnie mam problemy ze skupieniem. Przykład czytam książkę w pewnym momencie zaczynam myśleć o czymś inny, dalej czytając, dochodzę do końca strony i wielkie zdziwienie bo pomimo przeczytania nić nie pamiętam ( byłem zajęty innymi myślami). Nie wspomnę tu o jakiś akcjach typu otwieranie kibelka noga bo przecież zarazki, częstym myciu rąk itp. Do wczoraj wydawało mi się to normalne w jakiś tam granicach, tłumaczyłem to sobie dużo ostrożnością, zresztą znajomi też mieli takie zdanie o mnie. Dzisiaj po przyswojeniu wiedzy wiem że to choroba NN. Nie wiem co wobec tego mam zrobić. Skoro przez tyle lat jakoś z tym wytrzymywałem to morze zostawić tą sprawę i żyć dalej jak żyłem. Tylko teraz jestem świadomy i to morze wpłynąć na moje postępowanie. Mam tu na myśli walkę z natręctwami (bo już wiem że to nie ostrożność a choroba) co w konsekwencji może doprowadzić sam niewidem do czego. Boję się też pogorszenie w efekcie którego nie mógł bym dalej funkcjonować, myśli samobójczych (narzazie mniemam), czytając informację o NN zazwyczaj tak rozwija się ta choroba. Logiczna wydaję się wizyta u psychologa / psychiatry, z tym że intuicja podpowiada skoro tyle lat było w miarę ok to poco ci to. Nie bardzo widzę jakie pozytywy otrzymam wyzbywając się natręctw, które w mojej opinani są normalnym elementem mojego życia , pewnikiem schematem wedle którego każdy "normalny" powinien żyć. Dziękuję za uwagę.
×