Hej. Szukałam ostatnio tu wątków na temat hemofobi, ale nie znalazłam żadnego świeżego tematu, dlatego postanowiłam go odnowić.
Ja cierpie na to od 2 kl. podstawówki, przynajmniej wtedy poraz pierwszy widok małej ilości krwi spowodował u mnie omdlenie. I tak mam do dnia dzisiejszego. Rozmowa o krwii zwykle się kończy zawrotami głowy, obrzydzeniem, często dreszczami i szybko próbuje zmienić temat..Gdy widze osobę która się zraniła czy cokolwiek zazwyczaj uciekam gdzie pieprz rośnie. Zdarzyły mi się 3 takie omdlenia, ale byłoby ich znacznie wiecej gdyby nie dzięki moi bliscy którzy szybko reagowali gdy wiedzieli co się dzieje. Boje sie często że coś sobie zrobie, coś co spowoduje kolejny napad lęku, boję się też być sama..że będe sama gdy coś sobie zrobie i zemdleje.. chciałabym sie z tego wyleczyć, bo to jest spore utrudnienie dla mnie.
A jak jest z wami?