Mnie dźwięki mechaniczne tak nie ruszają. Denerwują mnie wyłącznie odgłosy wydawane przez ludzi, tym bardziej, im bardziej są mi bliscy. Dźwięk młota pneumatycznego jest błogosławieństwem w porównaniu z mlaskaniem. Z odgłosów konsumpcji najbardziej nie lubię żucia gumy i "miętolenia" jedzenia w ustach. Mam wtedy ochotę pociągnąć za jęzor i walnąć tłuczkiem do kotletów. Na szczęście mieszkam tylko z mężem i nie jest on osobą, która podjada, więc jakoś to znoszę. Natomiast gdy sąsiedzi wypuszczą swoje "jazgotniki" to puszczam muzykę, bo tego nie jestem w stanie ścierpieć. Przeszkadzają mi wysokie tony, które przechodzą nawet przez zamknięte okna (a te mam o podwyższonej izolacyjności akustycznej). Marzę o domu na kompletnym odludziu. Mąż ma dla mnie dużo wyrozumiałości i nie denerwuje go to, że czasem musi jeść sam. Nawet stara się to robić jak najciszej ( być może dlatego lżej to znieść).
Poddałabym się wszelkim testom medycznym, by się tego pozbyć.
Jestem ogólnie osobą bardzo wrażliwą emocjonalnie. Kojarzę kolory z uczuciami np brązowy- miły, aksamitny, fioletowy - śliski, biały - szorstki. Nie wiem czy to synestezja, czy tylko takie skojarzenia. Myślałam, że każdy tak ma.