Witam, jestem zrozpaczona. Od ponad miesiaca nie wychodze z domu a jak juz to z kims i jedynie do lekarza na kolejne badania. Mam zawroty glowy i nudnosci prawie codziennie, mam takie dni ze jest mi duszno i slabo, serce mi kolacze a wtedy mam wrazeie ze zemdleje. Miesiac temu w sklepie zrobio mi sie slabo, jakby krew do mozgu nie doplynela / no jakby zdretwial mi mozg ale to bylo kikla sekud / a potem kolatanie serca i slabosc z omdleniem / ale nie zemdlalam bo od razu usiadlam /. Od tamtej pory mam takie napady oraz lek przed wyjsciem gdziekolwiek. Mam prace ktorej nie chce stracic a nie wiem co bedzie jak zwolnieia sie skoncza. Mam zrobione badania na serce , krew, tomografia glowy kregow szyjnych oraz wszystkich narzadow. Wszystko jest OK, lekarz jedyne to wskazal ze mam czestoskurcz nadkomorowy i gesta krew. Niestety na to nic mi nie przypisal. Neurolog tez mnie badal i wszystkie badania sa OK. Lekarze albo udaja glupa i nie chca mi wprost powiedziec co mi jest albo nie wiem jak to nazwac skoro nie chca mnie leczyc ani nazwac moich dolegliwosci fachowo. Przeciez skads mi sie to bierze. Ja jestem psychicznie wyczerpabna, przy kazdym ataku panicznie sie boje, placze i nie wiem co sie dzieje. Czuje sie jakbym umierala. Najgorsze ze mieszkam od niedawna w Niemczech i nie mowie jeszcze po niemiecku wiec ciezko mi o psychologa niemieckiego a polskich jest bardzo malo i to daleko od mojego miejsca zamiezkania. Nie wiem co mam robic jak zaczac sie leczc soro nie wiem co mi jest, a czasem mysle ze skoncze ze soba soro jestem zdana sama na siebie. Lekarz rodzinny podsowa jedynie przypuszczenia ze mam nerwice. Prosze o pomoc.