Skocz do zawartości
Nerwica.com

kass

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kass

  1. hej, zdecydowałam się napisać tutaj, bo już mi coraz trudniej radzić sobie samej. kiedyś jak zaczynałam uświadamiać sobie, że mogę mieć ZOK, napisałam tutaj na forum i trochę mi to pomogło :). od kilku miesięcy czuję się gorzej, w zasadzie spadek nastroju zaczął się w listopadzie, ale ostatnie 2-3 miesiące były najgorsze. kiedyś byłam bardzo aktywna, podróże, studia itp., teraz pracuję z domu, chcę uzbierać pieniądze na większy wyjazd, ale żeby to osiągnąć, potrzebuję czasu, a mam wrażenie, że jak już będę miała dość oszczędności, to może zabraknąć mi sił na dużą zmianę. po rezygnacji ze studiów przeniosłam się do domu rodzinnego i to też mnie trochę dobija, bo siedzę w małym miasteczku, nie mam nic do roboty oprócz codziennej pracy. nie mam też sił ani motywacji żeby robić coś na własną rękę. doszło już do tego, że ciągle kładę się do łóżka, nie chce mi się zupełnie nic. płaczę prawie codziennie, mam jakieś napady totalnej melancholii, zaczynam ryczeć i potrafię tak przeleżeć 2-3 godziny płacząc i trzęsąc się jak w jakimś ataku. to jest właśnie najgorsze, bo w takich momentach czuję, że tracę kontrolę. bywają lepsze dni, kiedy funkcjonuję w miarę normalnie i mam jakieś panowanie nad sobą, ale niekiedy wydaje mi się, że już nie, to już nie zależy ode mnie, po prostu nie mogę zrobić nic i koniec. zastanawiam się czy moja obecna sytuacja doprowadziła do takiego stanu czy chodzi o coś więcej. problem w tym, że tej sytuacji nie potrafię zmienić, nie mogę znaleźć energii. coraz mniej robię rzeczy, które kiedyś lubiłam. zawsze miewałam gorsze okresy, ale miałam jakieś swoje wartości, pomysły, marzenia itd., a teraz mi umykają. do tego spadek samooceny, nerwowość, problemy z żołądkiem, bóle głowy i kilka innych rzeczy. czasem wydaje mi się, że sobie to wszystko wmawiam, a tak naprawdę to jestem leniwa i już, ale potem zaczynam płakać, nie mogę przestać i stwierdzam, że coś chyba jest nie tak. zaczynam myśleć, że powinnam coś z tym zrobić. wczoraj wymigałam się od wizyty w biurze (pracuję z domu, ale niekiedy muszę tam zaglądać), bo czułam się zbyt beznadziejnie, żeby się ruszyć. przeraża mnie to, że moje nastroje coraz bardziej wpływają na pracę, kontakty ze znajomymi itp. nie stać mnie na psychologa, a boję się pójść do poradni. nie chcę, żeby mi wcisnęli leki i odesłali z kwitkiem. czy korzystacie może z poradni publicznych? może przesadzam ze swoimi obawami?
×