Skocz do zawartości
Nerwica.com

blackrose

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia blackrose

  1. Byłam dziś u psychiatry i podjęliśmy wspólnie decyzję o zmianie leku na moklobemid. Po 8 tygodniach tianeptyny nie nastąpiła u mnie zadawalająca poprawa, tzn. lek mnie uspakajał, wyciszał ale niestety nie działał aktywizująco. Szkoda, bo obiecywałam sobie po nim bardzo dużo. Na początku było lepiej, wydawał mi się że lek zaskoczy, ale jego działanie osłabiło się. Nadal jednak twierdzę, że nie jest to placebo, bo czułam jego działanie ale był zbyt słaby dla mnie. Jego plusy to również brak uboków i normalna potencja i jeszcze brak tycia. Odezwę się na wątku o moklobemidzie.
  2. Wiśnia, niestety nie ma wersji o przedłużonym uwalnianiu i zwykle bierze się 3 razy dziennie po 1 tabletce, ale niektórzy mają też wyższe dawki. Mio85 - o cholerka, to niedobrze, czegoś takiego nie miałam, ale ostatnio czuję, że lek już tak dobrze nie działa, np. zapomniałam wziąć rano, to w południe miałam wewnętrzne rozedrganie i samopoczucie depresyjne. Idę do psychiatry w środę i nie wiem, co dalej będzie. Z jednej strony lek nie powoduje u mnie skutków ubocznych, ale chyba jest za słaby, SSeraje mnie cholernie otumaniają i jestem wyzuta z wszelkich emocji. Pogadam z lekarzem, jest jeszcze parę opcji, ale nie wiem, co ona na to. Gdybym się uparła, że chce dalej tianeptynę, to ją dostanę, ale to już końcówka drugiego miesiąca brania i jestem jakby do połowy wyleczona. Nie mam zjazdów, czarnowidztwa, ale nadal brak energii i siły do czegokolwiek.
  3. Zapomniałam napisać, co mi na chwilkę pomaga w udręce nicmisięniechce, to kawa, po wypiciu czuję się znośniej przez godzinę, ale ponowne kawy już nie mają takiej mocy, gripex mnie speeduje, ale przecież nie będę jadła codziennie gripexu, to samo z ticodinem na kaszel, mam po nim zdecydowanie więcej siły, ale na krótko. Dziś u mnie piękne słońce, więc trzeba będzie się zmusić do wyjścia, niestety ciągle się do wszystkiego zmuszam, ale może powinnam się cieszyć, że nie leżę i patrzę w ścianę. Narka.
  4. Miko84, Pablo5HT1 i lunatic dzięki za odzew. Spisałam sobie wszystkie Wasze propozycje na kartce, za kilka dni idę do psychiatry, spróbuję coś zasugerować. Dziwnie się czuję, jak to ja proponuję leki, ale co zrobić. Lunatic - nie jestem do końca pewna, czy to działa tianeptyna, czy też odstawienie seronilu, który brałam przez kilka miesięcy, mając nadzieję, że mnie w końcu zaktywizuje, bo tak powinno być. Może być też tak, że seronil mnie tak znokautował, że odstawienie go dało mi trochę kopa, który przypisałam taineptynie, tzn. odmulenie, powrót libido (spadło do zera), powrót emocji, zmniejszenie masy ciała (napad na węglowodany na seronilu) a i lepszy sen. Zapomniałam dodać, że brałam też trittico 150 mg, ale przy tej dawce pojawił się herzklekot i rozregulowanie snu, spałam w dzień, a w nocy nie. zjadałam też sulpiryd i tu coś drgnęło na kilka dni (przebudzenie ze snu jak u De Niro), ale wpadłam w "bulimię" (to było coś strasznego, jadłam pomimo że żołądek był pełny) i lekarka kazała mi go odstawić. Psychiatra do której chodzę postawiła kilka lat temu diagnozę że to dystymia i ja się z nią zgodziłam. Ale po kilku latach pani doktor jest już poirytowana i mając ostatnio zły humor powiedziała, że jestem lekooporna i zaproponowała na powrót tianeptynę. Dlatego też ostatnio ją testuję i wmawiam sobie może, że pomoże . Nie mam też żadnych uboków. Acha, brałam też mianserynę, ale poza spaniem i tyciem nic nie dała. Dwa lata temu byłam też u innego psychiatry, któremu jak na spowiedzi przyznałam się do brania powyższych leków bez efektów. Było to prywatnie więc wizyta była długa i przyjemna i ... dostałam escitalopram z zapewnieniem, że on będzie na moją przypadłość najlepszy i że nie mam się załamywać, bo na pewno pomoże. Efekt - trzy miesiące mega zamułki i szwankująca pamięć. Może to czas na następnego psychiatrę ... Jednak tli się jeszcze we mnie iskierka nadziei, że kiedyś z tego wyjdę. Z łzami w oczach wspominam czasy jak miałam plany i energię na ich zrealizowanie, jak po przebudzeniu czułam się szczęśliwa z faktu że żyję, jak cieszyłam się na spotkanie z przyjaciółmi itp.
  5. Witajcie, to moja pierwsza wypowiedź na forum, ale podczytuję je od kilku lat, co oznacza, że mam od paru lat depresję i obawiam się, że przetestuję wszystkie leki antydepresyjne. Jestem teraz po raz drugi na tianeptynie, bo postanowiłam dać jej dłuższą szansę. Jestem przypadkiem jak kilka osób tu na forum, których ESSeraje (fluoksetyna, sertralina, escitalopram, paroksetyna) nie pobudzają, a wręcz przeciwnie otumaniają, usypiają, pozbawiają motywacji. Nie będę się rozpisywać, bo wiadomo o co chodzi. Dwóch psychiatrów u których się leczyłam jak zwykle mi wmawiali, że inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny są najlepsze i że trzeba czekać i czekać i w końcu przejść na inny lek i tak parę lat. Ale do rzeczy: tianeptyna brana 3 razy dziennie od 5 tygodni coś tam jednak działa, ale subtelnie. Nie mam przymułki, wyłącza też u mnie całkowicie strach (choć to nie był mój problem), ale niestety nie daje napędu, ani radości. Nie mam też żadnych uboków. Zdecydowanie mogę potwierdzić, że to nie placebo, ona działa. I tu mam zagwostkę, czy może zwiększyć dawkę i wtedy byłoby jeszcze lepiej, a może 5 tygodni to za mało? Bo jak ona się nie rozkręci to został mi jeszcze wellbutrin i reboksetyna. Ciężkie jest życie, uff.
×