Skocz do zawartości
Nerwica.com

dsadsa

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dsadsa

  1. Dzień dobry, moja sytuacja przedstawia się w taki sposób, że mieszkam w domu razem z mamą, babcią i dziadkiem. Problem dotyczy mojej babci, a odbija się też na reszcie domowników. Babcia manipuluje domownikami i narzuca swoje zasady, sprowadzające się niemal do wszystkiego. Babcia ciągle krzyczy na dziadka, zupełnie bez powodu. Nie jest to złość w żalu, tylko złość pełna agresji, złość wręcz nieprzewidywalna. Jeżeli ktoś widział prawdziwą wściekłość to dobrze wie jak to wygląda. Dziadek nie ma prawa włączać telewizora, bo babcia się awanturuje, nie może słuchać radia. Kiedy idzie na spacer, babcia wyrzuca mu, że się włóczy jak jakiś menel (zaznaczam, że nie ma nic z pijaka i w ogóle nie pije). Kiedy spędza dzień w domu, babcia krzyczy, że nawet nie ruszy się by gdzieś wyjść. Z jej wypowiedzi zawsze bije gniew. Kiedy babcia prosi o pomoc i ktoś jej pomaga to zaczyna wyzywać, że wszyscy nic nie robią, że trzeba się prosić. Kiedy ktoś sam oferuje, że coś zrobi, to babcia awanturuje się, że wszędzie się wtrącamy. Jeżeli pracuję przy komputerze, potrafi wejść do pokoju i go wyłączyć, tylko dlatego, że jej przeszkadza to, że jest włączony. W mojej mamie wzbudza ciągły żal, że nikt jej (babci) nie rozumie, że ona biedna, że się zabije, bo ten świat jest dla niej zły. Kiedy moja mama (ja jestem już pełnoletni) wraca do domu po godzinie 20, babcia się awanturuje, że znika gdzieś po nocach. Nie oszczędza mocnych słów. Ciągły stres. Krzyk w domu jest na porządku dziennym. Krzyczy tylko babcia i dziadek w odwecie. Ale to nie wina dziadka. Dziadek po prostu już nie wytrzymuje. Zaczynam się już o niego martwić. Skarży się całej rodzinie o to, ale nikt nie bierze tego na poważnie, bo w towarzystwie moja babcia jest wspaniałą osobą. Ja sam, mimo że jestem pełnoletni nie zapraszam nikogo do swojego domu. Wstydzę się krzyku, wstydzę się tego, że mogę kogoś skrzywdzić. Nie mam też z tego powodu dziewczyny, choć bardzo mi na pewnej osobie zależy. Kiedyś zaprosiłem jedną osobę do siebie, to została wyrzucona przez babcię, która wyglądała jak "opętana". Mnóstwo przekleństw i wyzwiska. To się wydaje, że może nie ma znaczenia. Że ta wyrzucona osoba to zrozumie. Ale ta wyproszona osoba też mocno to przeżyła. Przychodzi do kogoś, kto ma zapewnić jej bezpieczeństwo, a zostaje wyrzucona i wyzwana od najgorszych. Nikt w domu nie ma mieć prawa do własnego zdania prócz babci. Jeżeli ktoś powie coś sprzecznego z jej poglądami - grzecznie, rzeczy dotyczące błahych spraw jak np. "te jabłka są mniej smaczne", to babcia od razu się obraża, idzie do pokoju i płacze. "Biedna, co ja takiego im zrobiłam". Później przeklina i wyzywa wszystkich. Od jakiegoś czasu, kiedy pojawiły się u mnie kłucia w okolicy serca, bywam u lekarza. Stwierdzono u mnie nerwicę. Babcia wstaje po godzinie 5, więc krzyk jest od rana. Już na sam ton jej głosu budzę się ze snu i podnosi mi się ciśnienie. Z roku na rok jest coraz gorzej. Coraz więcej krzyku i nienawiści. Coraz więcej złości i agresji. Moja wizyta u psychologa w tej sprawie nic nie pomogła. Rozmowy z babcią też nie przynoszą rezultatów. Owocują tylko kolejnymi krzykami i złością. Ona w ogóle nie zauważa swojej winy, za to za wszystko wini otoczenie. I czuję się atakowana. Z chęcią wyprowadziłbym się z domu, ale studiując i pracując jednocześnie, nie mam jeszcze odpowiedniej zdolności finansowej, a nie chcę rzucać studiów, bo to nie na tym polega. Zresztą mama i dziadek i tak zostaliby z babcią, więc rozwiązałoby to tylko mój osobisty problem, a nie ich. Moja mama, choć przeszła wiele krzywd, bardzo kocha babcię. Rozmawiam z nią niejednokrotnie o tym, że trzeba coś zrobić, ale mama tylko zmienia temat albo przytakuje. Po prostu tak musi być i tak musimy żyć, uważa. Ale ja tak nie mogę. Czuję, że sam się zmieniłem, że stałem się bardziej nerwowy. To nienormalne by nawet głos jakiejś osoby wzbudzał we mnie złość i żal. Jak mówiłem mamie o tym żeby poszła porozmawiać na ten temat ze specjalistą, to stwierdziła, że nie chce. Mimo wszystko kocha babcię i nie chce jej wyrządzać krzywdy. Ja również nie chciałbym. Nie w tym wieku. Ale za długo to trwa. Dobrowolnie babcia na pewno nie podda się żadnemu leczeniu, czy chociażby wizycie u lekarza. Ja wiem, że to może wydaje się śmieszne, że jakaś staruszka robi co jej się podoba, ale taka jest rzeczywistość. „Nie możesz”, „musisz”, „idź”, „wracaj”, przez cały czas komendy. Ty nie ważne co zrobisz i tak usłyszysz wyzwiska i złość, że źle. Jednego razu zawiozłem gdzieś dziadka autem, bo musiał jakąś sprawę załatwić, a babcia nie wyraziła wcześniej na to zgody, to później przez parę dni się nie odzywała normalnie, jedynie rzucała groźbami, wyzywała i przeklinała. Czy istnieje jakiejś wyjście z opisanej sytuacji?
×