Skocz do zawartości
Nerwica.com

muammar

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia muammar

  1. Mam 22 lata. Narcyzm zaczął się u mnie już od dzieciństwa. Zawsze dokuczałem i lubiłem to robić. To co różni jednak narcyza od zwykłego człowieka to to, że robi to nieświadomie. Złośliwość to jedyna płaszczyzna kontaktu drugim człowiekiem. Jeżeli ktoś zauważy u siebie te cechy, jest możliwość poprawy, zmiany. Tylko że w prypadku narcyzmu jest to prawie niemożliwe. Narcyz u siebie tego nie zauważy. Każdy jest inny, mój przypadek zapewne też. Czytając jednak opisy psychologiczne żeby dojść do tego jak to możliwe, że zrujnowałem ludziom życie "chcąc dobrze" i będąc przekonanym o swojej prawości, trafiłem na narcyzm patologiczny i pasował jak ulał. Tyle mi pozostało, na pewno nie byłem zdolny do autorefleksji bez poparcia fachową literaturą. Łzy uważam za bardzo dobry znak. Ludzie powinni okazywać emocje, ja je wsobie przez te wszystkie lata tłumiłem, co doprowadziło do emocjonalnej pustki. Nie mogłem przebywać sam ze sobą, stale potrzebowałem kontatu co też było oszukiwaniem się, bo z nikim tak naprawdę tego kontaktu nie nawiązywałem. Narcyzm ma wiele wspólnego z socjopatią, np przez to zubożenie stale poszukuje się jakichs podniet. I kalkulacja, kalkulacja. Wszędzie wyrachowanie. Co mogę powiedzieć jako ktoś taki, kto jest do szpiku zły, narcyzom i prognozom na ich leczenie? Po pierwsze, dziecko rodzi się z silnymi predyspozycjam i ja je miałem. Po drugie, rodzice powinni karać, a nie chwalić nadmiernie dzieci. Wychwalanie działa też w ten sposób, że rodzice sami siebie dowartościowują dowartościowując dziecko, a są też jedynymi dla niego sędziami w wielu rzeczach i jeśli jest Ci powtarzane że jesteś wspaniała doskonała itp to bierzesz to, bo tak jest najłatwiej i ignorujesz zdanie innnych jeśli jest inne. Co można zrobić, by pomóc nastolatkowi czy dziecku (wg. mnie to jest już u dzieci wykrywalne, mając lat 13/14 zapytany o zdanie o kimś powiedziałem, zupełnie mimowolnie, "ciekawy obiekt". Zostałem za to zganiony, ale zamiast wynieść nauczkę, zapomniałem o tym zdarzeniu i udawałem przed sobbą jak wiele razy że nic się nie stało. Stałe fałszowanie rzeczywistości to cecha tej osobowści, kłamstwo na kłamstwie, i to nie komuś a sobie). Można - konstrutywnie i delikatnie, ale stanowczo krytykować, być surowym, nie zostawiać samemu sobie kogoś takiego - bo zawsze wypełni czas wolny niekonstruktywnie, destrukcyjnie. Zmienić środowisko dziecku, dać mu surowy autorytet. Nie wiem, t pytanie do psychologów i psychiatrów. Podobno jest to nieuleczalne, bo to osobowość. To wszystko są zawiłe tłumaczaenia psychologicne, ale myślę, że wyjaśnienia są teprostsze i da się je podsumować w kilku zdaniach: niskie poczucie własnej wartości+nadwrażliwość----> wielkie plany, marzenia, wywyższanie się , arogancja, fałszywe ja dla podreperowania poczucia wartości----> ciągłe "podtrzymywanie się" przy życiu, czy też tego fałszywego ja które naprawdę nie istnieje----> robienie wszystkiego w imię siebie, zapatrenie w siebie (jestem wspaniały/głupi), egocentryzm, brak empatii, dopiszcie sobie co chcecie jeszcze (złośliwość). Nawet mi mówiono (nie wprost) że żyję w świecie wyobraźni, w świecie wyiaginowanym. Ale jak można było do mnie przemówić? Rozbić ten świat, skoro każdą taką uwagę pomijałem, bbo nie pasowała do tej wizji świata? Tyle, więcej o narcyzmie się powiedzieć nie da. Takie jednostki są szkodą dla społeczeństwa, ale nie można mówić, że jest to ich wina. Można/nie można, nie wiem. Jeżeli ktoś się taki rodzi i w toku dzieciństwa i dalej te jego cechy tylko nabierają dynamiki, a środowisko, bo zazwyczaj jest bezpieczne, nie daje bodźców do zmian, to nie wiem o czyjej winie mówić. Ludzie widząc taką osobą widzą ją jak na dłoni i zamiast ją przećwiczyć porządnie - chwalą, bo jest im to na rękę i wiedzą, że zadziała. Że jeśli dziecko myśli o sobie że jest dorosłe, a jest gówniarzem, to dorosły chcąc to wyorzystać będzie mu mówił "bo ty jestes taki dojrzały". Proste. -- 27 lip 2014, 07:38 -- Jeżeli zmagasz się z tym od lat to ciebie nie dotyczą moje słowa.
  2. Dobre pytanie. Wiele razy przytulałem się i śmiałem naśladując, nie czując tego, co robię. Potem dostawałem odpowiedzi "nie musisz się przytulać jak nie chcesz", "stary, to je jakie pojebane, żeby czekać aż się zaśmiejesz i patrzeć cy w odpowiednim momemncie". Tak było wiele razy i wiele razy próbowałem tworzyć parodie, skecze itp. żeby dowieść sobie że jestem śmieszny, inni czytali je i komentowali z zażenowaniem. Co jest przekleństwem osobowości narcystycznej? To będzie chyba odpowiedź na Twoje pytanie. Ktoś taki czuje głęboko, głęboko bardzo niskie poczucie własnej wartości i pustkę. Takiej osoby, de facto, nie ma, nie istnieje. Taka osoba jest tym, czym jest środowisko, naśladuje, jest swoimi nawykami. Jak może zostać urażona? To ją odróżnia od psychopaty, to że zależy jej na tym, jak inni ją odbierają. A dlaczego zależy? Bo inni są twórcami jej osobowości tak naprawdę, tej fałszywej, to oni są źródłem informacji o niej - ich komplementy, pochwały, wyróżnienia, wszystkie zachowania są pożywką dla tej fałśzywej osobowości, bez nich nie ma również jej. Psychopata ma to gdzieś, psychopata jest poa tym o wiele lepszy w udawaniu, bo jest "sobą". Narcyz patologiczny stara się społecznie "wkręcić", a każdy zarzut, każde uwaga, krytyka nie jest odbierana jak w przypadku zdroej osobowości jako możliwość poprawy, uwzględnienia, ale zawsze jako atak. Atak na moją fałszywą osobowość, bez której byłbym nikim, niemalże dosłownie. Ta osobowość musi być stale chroniona, podtrzymywana przy życiu. Szczątki zrozumienia, prawdziwe stłamszone ja zostaje sprowadzone do roli sędziego - to jest obraźliwe, a to pochwała. Itp. Jest niezdolne do autorefleksji, jedynie takie dzielenie binarne każdego przekazu. Więc to prawdziwe ja wie, rozpoznaje co jest obraźliwe, a co nie, tylko potrafi jedynie rzutować na siebie to, cała energia idzie w podtrzymanie fałszywego mnie i nie ma już żadnej, która by pozostała na empatię itp. Ten drugi "ja" zaciera nawet prawdę. Wiele razy coś gdzieś w głębi podpowiadało mi, że faktycznie inni mają rację o mnie, że jestem taki, albo inny. I ja jakoś w głębi się nimi zgadzałem, ale w tym momencie stery przejmował ten drugi i niemal dosłownie cenzuował, zacierał niewygodne dla istnienia "siebie" fakty. Właśnie! Widzicie, to jest istota narcyzmu, że funkcjonują w nim jakby dwie osobowości, pierwsza normalna, zwyczajna, ale upełnie stłamszona od dzieciństwa, nie mająca głosu i druga, fałszywa. Ta druga to jakby drugi twór i każdy akt jej zdyskredytowania odrzuca. Gdyby narcyz pozwolił sobie na krytykę, autorefleksję, mógł jakoś i zdał sobie sprawę, to konsekwencją nieuchronną byłoby zniszczenie tego drugiego kogoś. A ten drugi ktoś tego nie chce. Jako patologiczny narcyz szukałem tego, co inni ludzie uważają za mądre itp. Znałem na pamięc cały słownik Kopalińskiego i zaskakujące, jak długo udawałem przed innymi a inni dawali się na to nabierać, mądrość i inteligencję - rzucając słowami w rodzaju "epistolografia, dekadentyzm, degrengolada" itp. To działało. To samo z innymi książkami. Dopiero teraz widzę, że każdą książkę czytałem dla jej przeczytania i nic poza tym. To jest zbieżność narcyzmu z nerwicą ( w obu prypadkach istnieje to fałszywe ja, podobne przypadki), że człowiek robi coś, bo jest przekonany e wykonanie czegoś da rezultat tylko dlatego że coś robi. Czytanie książęk=mądrość itp. Wszelka aktywność jest przymusem wewnętrznym, a nie siłą kreacyjną. Myślę, że brak osobowości to w dzisiejszych czasach nie tylko problem patologicznego narcyzmu, ale tylko w nim przejawia się on tak drastycznie. Piszę te sążniste wiadomości nie dla siebie, mnie to ju rybka, ale może ktoś to czytając będzie miał lepszy wgląd w to, kim taka osobowość narcystyczna jest. Tak jak dla mnie zagadką jest, kim jest normalny człowiek odczuwający to, co czuje ktoś inny. Ludzie mają te same ciała, ale między sobą są różnymi rasami. I niestety, taki patologiczny narcyz zgodny z kryteriami psychologicznymi DSMIV (rzadkie okazy, jak niepylaki apollo czy inne objęte ochroną gatunki zwierząt. Z tą różnicą, że narcyza nikt ochroną nie obejmie) jest bardzo łatwo podatny na manipulacje. Prościzna. Wystarczy powiedzieć mu komplement, pochwałę, a on nawet nie zastanowi się nad jej prawdziwością, tylko przyjmie jako kolejną cegiełkę do budowania wątłego, rozpadającego się "Wielkiego Fałszywego Ego" (Grandiose-Self). Bardzo łatwo go zmanipulować. Ja chyba podskórnie, podświadomie zdawałem sobie sprawę z mojej naiwności, a "odkręcić" ją chciałem próbując "wkręcić", zmanipulować, oszukać innych. Żeby sobie udowodnić, że w gruncie rzeczy nie jestem takim cieniasem dającym się wodzić za nos. Na szczęście dla moich ofiar byłem zbyt głupi, by którakolwiek dała się zmanipulować. Nieumiejętność postępowania zgodnie z poprzednim doświadczeniem. Nie ppotrafiłem sięgnąć wstecz i wyciągnąć z tego lekcje. Stąd wsystko właściwie pozostawało takie, jak w podstawówce, z pewnymi drobnymi zmianami zapożyczonymi wraz ze zmianą środowiska. Dlatego "tricki" na które ktoś mógł się nabrać w podstawówce, w liceum i dalej już nie, a ja sam pozostawałem w gruncie rzeczy tym samym człowiekiem (?) Najdziwniejsze jest to, że zawsze chciałem być dobry, "w porządku" itp. Zobywałem dobre oceny w szkole, chciałem pomagać itp. Ale osoba po pierwsze nie mająca kontaktu ze sobą, a z fantomem osobowości, który stworzyła na potrzeby zapełnienia próżni, osoba nie mająca emocji i pozbawiona autorefleksji i empatii nie może być dobra, choćby chciała bardzo. Może twory sobie jakiś obraz "bycia dobrym" na podstawie społecznych zachowań i norm i w ten sposób próbuje się dostosować do tego stereotypu dobroci, co staje się oportunizmem. Oportunizm to kolejna cecha narcyzmu patologicznego. Tragedią narcyza jest to, że w końcu dochodzi do prawdy o sobie, ale po tak potężnym kopie, że nie może dojść do siebie. Jak może, skoro tyle lat tak naprawdę nie istniał. Moim marzeniem, którego nie spełnię, jest takim narcyzom pomóc. Jak? Wiem, że wielu ludzi wymaga pomocy, ale jeśli ktoś kiedyś ajmie się narcyzami, to widzę tylko jedno rozwiązanie - zdiagnozować we wczesnym dzieciństwie (u mnie dałoby się napewno, szczególnie po tekstach na forum i e-mailach i ogólnym zachowaniu), złapać i kazać żyć w trudnych warunkach w jakiejś dziczy albo na obszarze objętym jakimś konfliktem. Dzień i noc, dzień i noc. Tylko taki silny bodziec, walka, wyrobiłby w takim człowieku człowieka. NIeprzypadkowo wysyp narcyzmu rozpoczął się w latach 90' i 80'. Najgorsze jest środowisko dające pochwały itp. To narcyzm wzmaga. Najgorsze jest dostanie imienia po ojcu i przypisywanie sobie za jego zachętą zasług. Wtedy dziecko uczy się, że zamiast samemu coś zrobić, może "zapożyczyć" coś od kogoś innego i nazwać swoim i zostać pochwalonym. W dzieciństwie miałem tak raz, możecie to nazwać urazem z dieciństwa - została mi napisana piosenka, a ja siępod nią tylko podpisałem. Piosenka wygrała, zostałem ogłoszony w szkole i wszędzie "wunderkindem", wspaniałym dzieckiem, a ja wiedziałem że to fałsz. Potem, mówiąc osobie która mi ją napisała (o co wcale nie prosiłem), że precież to nie ja, dostawałem odpowiedź - "no co ty" czy coś w tym stylu. Patologiczny narcyzm ma wiele wspólnego z tym, co pisała Horney o nerwicy. NIe mogłem wyjść z podziwu, jak osoba nie chorująca na to zaburzenie może je tak dokładnie i wnikliwie opisać. A gdy kotara się podniosła i ujrzałem cały syf, narobiłem jeszcze więcej burdelu. I się najadłem.
  3. Patologiczny narcyz nie wie co to smiech, kontakt z drugim czzlowiekiem, emocje itp. Natomast caly czas one go otaczaja, ludzie tez. Jego niezdolnosc do autorefleksji i stwierdzenia brakow u siebie prowadzi do tego, ze ta pustke, ten brak, stara sie zapelnic i dowiesc sobie i innym, ze mimo wszystko jest zdolny jak kazdy do zachowan spolecznych. Przez to bardzo duza ilosc energii zostaje zuzytkowana na "spamowanie". Narcyz "spamuje" dowcipami, tekstami, deklaracjami, ktorych tak naprawde nie czuje, bada jednak, jak i na ile zostana przyjete przez innych i dopiero na tej podstawie stara sie wywnioskowywac np. "smiesznosc dowcipu". Innym objawem narcyzmu patologiczngo jest hedonizm. Niemoznosc czerpania przyjemnosci z kontaktow miedzyludzkich zostaje przeniesiona na czerpane przyjemnosci z slodyczy, gier komputerowych, jedzenia, seksu, czego tam jeszcze. To co wyzej pisze po sobie.
  4. Od dzieciństwa byłem złośliwy, ale nigdy fizyczznie agresywny raczej pod tym wgledem mialem pietra. Narcyz, teraz to dopiero wiem, w momencie kiedy wyrzadzilem wiele szkod nie do naprawienia, po pierwszze: 1) nie potrafi przewidywac skutkow swoich dzialan 2) nienawidzi siebie 3) dlatego, że nienawidzi siebie, twory sobie idealny obraz siebie niezgodny rzecywistoscia ktory stale musi podtrymywac (dokladnie to samo mialem/mam) 4) przez to jego prawdziwe ja sie nie rozwija, a ustepuje pustemu tworowi stworzonemu przez narcyza. To stan powolnej śmierci osoby, jej osbowości 5) nienawiść do siebie powoduuje, że narcyz/ja rani/ranię innych dookoła nawet nie zdając sobie tego sprawy, jest to jedyne, co jeszcze narcyzowi sprawia przyjemnosc w interpersonalnych stosunkach. 6) Narcyzowi ciezko przychodzi autorefleksja. Dopiero bardzo mocne zderzenie z rzeczywistoscia moze mu cos uswiadomic, o ile bdzie mial jeszcze sily, by sie podniesc. 7) jestem zaskoczony, jak opisy psychiatryczne/psychlogiczne tego stanu sa dokladne i jak dobrze oddaja to, co w nim sie dzieje ps. narcyz nie ma za grosz dystansu do siebie, nie potrafi z siebie żartować, jego wspaniałe sztuczne "ja" nie może podlegać żadnym komentarzom, krytyce. Jest czuły na tym punkcie. Jestem bardzo kalkulatywny. Myślę że ta rachunkowość względem wszystkiego, uczuć, emocji, koleżeństw zastępuje emocjonalną pustkę, jaka siedzi w narcyzie. 8.5) Nie wiem, czy to dotyczy wszystkich narcyzów, ale na pewno dużą rolę odgrywa głupota. Narcyz niczego nie potrafi dostrzgać, mówi "do ludzi", a nie z nimi rozmawia, tak, jakby prowadził dialog. 9) nIgdy nie zaznałem bliższych kontaktów, przyjaźni. 10) ni wychwytywałem ironii i nadal nie wychwytuję. To tyle ode mnie. Uważam, że lżejsze przypadki narcyzmu są korygowalne, te cięższe, od dzieciństwa, to nie wiem, sam człowiek się musi zastanowić. Ja miałem to od dzieciństwa, ślad pozostał na wielu forach. Macie dla porównania jeden ustęp, i tak mniej dosadny niż inne. Widać na nim, jak łatwo się urażam, jaki potrafię byćprostacki, jak silę się na żart itp. CURTUS Tytuł: PostNapisane: So sty 14, 2006 4:01 pm Witam :) Jak najbardziej :) Komory pierwotne w naturalnych warunkach, to z reguły pęknięcia i szczeliny powstałe na skutek np. opadnięcia suchej gałęzi i wygnicia części sęku, zeschnięte wnętrza cienkich gałązek wypełnionych wewnątrz miękkim miąższem itp. Jednak z czasem, gdy kolonia rośnie i zaczyna jej się robić ciasno, drążą już własne korytarze i wąskie komory w naprawdę twardym drewnie - niejednokrotnie natykałem się na nie w tym roku w czasie szykowania opału - często siedziały w klockach z pociętych suchych gałęzi, z którymi miewałem niezły problem przy rozbijaniu za pomocą 2,5kg siekierki Korekty dokonał Locutus. Góra Sputnik Tytuł: PostNapisane: Pn sty 16, 2006 7:55 am Offline Dołączył(a): So gru 31, 2005 5:29 pm Posty: 58 Lokalizacja: Lublin NIepokój rzecz ludzka panie Curtusie. Wszelkie zloty ni loty to nie do mnie, ja już straciłem skrzydełka, obgryzłem sobie je. Albo ktoś mi je odgryzł? Ciekawe kto? Zimowych mrówek to panie tutaj nie ma, bo jak mawia towarzysz Bulim: "Nima Bo Zima". Chyba że bym bucikiem rozkopał jakieś mrowisko, zrobiłbym mróweczkom 11 września, bum bam, ale moja dusza cnotliwa nie pozwala mi na taki czyn. Z literaturą obecnie to ciężko jest, embargo na literature. A twoje uśmiechy Curtus, twoje emotikony są zdradliwe, walisz taką morde roześmianą, ale w gruńcie rzeczy targają tobą jakieś takie złości, takie mam przeczucie. Ibupron albo jakiś Espumisan sobie zarzuć to czasami pomaga. Sory za złośliwość ale liczę że mnie rozumiecie, pozostali użytkownicy. Góra Zobacz profil S Tytuł: PostNapisane: Pn sty 16, 2006 8:39 am Offline Dołączył(a): So gru 31, 2005 5:29 pm Posty: 58 Lokalizacja: Lublin Dodać chciałem, poniewaz wcześniej zapomniałem, że z każdym postem mi Locutus coraz bardzeij imponuje. Chociazby znajomością właśnie cichociemnych znanych co by nie było w kręgach szerszych. Byłyby inne przykłady ale ich nie wcinam bo zostałbym oskarżony o zaśmiecanie forum publicznego. W każdym razie dochodziłem do wniosku że granicy między studentami, a ludźmi nie wykształconymi się powoli zaciera i na próżno jej wyszukiwać, jednak memu twierdzeniu się właśnie Locutus przeciwstawia. Może to zabrzmi trochę zbyt słodko, ale to nie jest podrabiany miód z Tesko tylko prawdziwy pszczeli naturalny. A w gruńcie rzeczy glukoza nikomu jeszcze nie zaszkodziła nadmiernie. Góra Zobacz profil Sp Tytuł: PostNapisane: Pn sty 16, 2006 9:03 am Offline Dołączył(a): So gru 31, 2005 5:29 pm Posty: 58 Lokalizacja: Lublin No i ostatnie tchnienie wielkiego wodza Mały Duży Sputnik. Pokuszę się na małe dygresje, refleksje takie. Otóż patrząc tak na ciebie Curtus, się zastanawiam co ty robisz w fachu mrówczym? Marnujesz się tu. Ja sobie ciebie wyobrażam jako żołnierzyk armii KOBI, tru tu tu! Nadlatuje helikopter! Albo jako ksiądz rysujesz kredą białą K+M+B, czy jak wolisz, wiem że na moich drzwiach to byś kredy pożałował i wziął węgielek i napisał P+R+E+C+Z. A co do tego muru na kempingu czy zlocie, to po co budować jakiś mur skoro są jeszcze inne? Zapożycz sobie mur berliński, chiński albo chociaż łuk triumfalny. Po co od razu budować jakiś mur dziesięc metrów skoro tyle na świecie murów jest, nawet 20 metrów! Góra Zobacz profil CU Tytuł: PostNapisane: Pn sty 16, 2006 9:15 am Witam :) I ponownie zerowa wartośc merytoryczna pokryta zostaje "kwiecistym" słowotokiem w wypowiedziach wnoszących najwyżej ferment Sputnik - na skrzydełka to jeszcze musisz raczej zaczekać kilka latek, narazie rosną Ci najwyżej żuwaczki i próbujesz ich na zbyt twadym materiale Aby nie było, że sam paplam bez związku z tematyką forumq - w ubiegłą zimę przekonałem się, iż nawet w mrozy można mrów poszukać. L.brunneus czy L.alienus, po rójce, wyszukują często siedliska na założenie gniazda np. w leżących na ziemi butwiejących kawałka drewna, pod mchem pokrywającym takowe, czy w jego szczelinach - zamiast biadolenia, że zima - sugeruję wycieczkę w teren i SZUKANIE - to jedyny sposób na ZNALEZIENIE (w przeciwnym razie pozostaje czekanie do lata, bądź wspomożenie materialne "cichociemnych" , którzy nie są AŻ tak leniwi aby nie ruszyć tyłka, gdy czegoś chcą ) Góra S Tytuł: PostNapisane: Pn sty 16, 2006 3:53 pm Offline Dołączył(a): So gru 31, 2005 5:29 pm Posty: 58 Lokalizacja: Lublin i będę cały las przetrząsał? Każdy konar? Każdy większy kamień? Bez przesady, decyduję się na różne poświęcenia ale nie takie. Czekam do lata lub późnej wiosny i basta. A jak na razie to sobie moge na forum pobiadolić i na tym koniec. No i kończe moi mili . NIe jestem niestety taki heros lub bohater żeby wybierać się na wyprawy polarne w las zimą. Latem, wiosną owszem. Następny biegun zostanie zdobyty przez Jasia Mele i wiernego poszukiwacza mrówek Curtusa który specjalizuje się również we wszelkiej masonerii budującej mury 10-metrowe. Góra Zobacz profil CUR Tytuł: PostNapisane: Pn sty 16, 2006 3:57 pm :D:D fajnie być w loży i w dodatku mury budować Fajnie jest też wiedzieć, jak mrówki gniazdują, aby nie musieć całego lasu przeszukiwać - do tego niestety nie dochodzi się biadoleniem Góra Loc Tytuł: PostNapisane: Wt sty 17, 2006 2:24 am Offline Moderator Avatar użytkownika Dołączył(a): N kwi 25, 2004 5:12 pm Posty: 6008 Lokalizacja: Romilly-sur-Seine Uprasza się uprzejmie kolegę Sputnika, aby przestał pieprzyć od rzeczy. Przepraszam za formę mojej wypowiedzi, ale po prostu mnie szlag trafia, gdy muszę się przedzierać przez ten bełkot wyglądający jak efekty przyjęcia zbyt dużych ilości środków odurzających. Każdy następny bełkotliwy off-topic będzie po prostu usuwany z forum. Jeśli sytuacje zaś będą się uporczywie powtarzać, myślę, że administrator uzna za stosowne usunąć również samego spamera. Pozdrawiam! LOKI _________________ Ojciec Dyrektor Groźnego Stowarzyszenia Locutusistów -- 21 lip 2014, 16:11 -- jest to tragiczne uczucie, kidy zauważasz, że Ty, jao osoba, mieścisz się w większości opisów i ram zachowań przedstawionych w podręczniku psychologii. Prawie wszystkie. POtwierdza to tezę, że narcyz patologiczny jako osobowość nie istnieje, jest odbiciem lustrzanym tego co o nim sądzą inni w odróżnieniu od psychopaty który ma na to wyjebane. Kiedyś przeniosłem się do gimnazzjum, na lekcji zapoznawczej dostałem pseudo "Pinokio". Nie utrzymało się, ale dokładnie pokazuje, kim taka osoba jest - właśnie pinokiem, marionetką. Wiele razy słyszałem od otoczenia podobne napomknienia "znajdź swoją drogę" że jestem "marionetką" ale jako narcyz z definicji nie mogłem się im przyjrzeć, uwzględnić, byłem zainteresowany pompowaniem swojego sztucznego ego. Prognozy dla takich typoów osobowości są ponure. Z czasem, gdy przestają dostawać głaski, wychodzą "na głęboką" wodę, zaczynają mieć duże problemy. Innymi słowy tkwiąc tak naprawdę w dzieciństwie ciężko im się odnaleźć w świecie dorosłych. Sam miałem nawet wiele ostrzegawczych snów, tóre zresztą notowałem, ale nie zrobiłem z nich większego użytku. Snów, które dokładnie przedstawiały mojąsytuację, pozostawiały impresje nie do pomylenia z niczym. A jednak. Jeśli jakiś narcyz cudem poszedł po rozum do głowy i zaczął zastanawiać się nad sobą (czego ja nie zrobiłem) - PATRZ I INTERPRETUJ I WYCIAGAJ WNIOSKI ZE SWOICH SNÓW jak i doświadczeń, bo tego narcyz też nie potrafi. Kolejny wyciąg dysusji forowej, przykład narcyzmu: kładam sprzeciw ostrzerzeniu Colidora,i jego zarzutom dowód? Nie ten temat, towarzyszu... po raz kolejny pokazujesz, żeś jak ów cymbał głośno brzmiący... A proszę: http://www.cdaction.pl/agora/viewtopic.php?p=356818#356818 twardogłowość?za bezsens intelektualny,merytoryczny,emocjonalny?Kurka kurcze kurtyna.Towarzyszu Colidor!Spasuj Pan!Pisząc coś takiego daje pan dowod o własnej wyzej wymienionej impotencji że tak sobie pozwole to nazwać. Hmmm... Impotencji? No nie wiem, nie wiem, moja żona miałaby tu chyba odmienne zdanie. A waść aby odpowiedniego słowa użyłeś? To że podałem argumenty sensowne i że się panu po ich przeczytaniu głupio mogło zrobić to nie powód do ostrzeżeń. A gdzieżeś to sensowne argumenty podał? I na co? Czego one dotyczyły? Poproszę o wskazanie palcem, bo nawet w okularach nie jestem w stanie ich dostrzec. Nie mówiąc już o ich sensowności. Jedynym faktem przemawiającym za pana jest to iż pan jako tako się słownictwem polskim posługuje i że pan wydukać potrafi słowa merytoryczność emocjonalny. Jak Cię widzą tak Cię piszą. piszesz jak palant - jak palant jesteś traktowany. Piszesz sensownie - jesteś traktowany jak ktoś na poziomie. Taką zasadę tutaj mamy. I nic innego.Radzę wszystkim tam zajrzeć niech sami się przekonają kto w tym boju zwyciężył. Niech zajrzą, ciekawym werdyktu :) pana zarzuty panie Colidorze są bezpodstawne!radzę zastosować Kolumbijski Krawat z Jajec. -- 21 lip 2014, 16:24 -- Lepiej ni mieć nóg, być sparaliżowanym, jeździć na wózku, być ślepym itd. NIż byćdobrze zbudowanym, przystojnym i inteligentnym narcyzmem, ślepym emocjonalnie i pustym w środku, wyrządzającym szkody otocniu bez świadomości tego (gdzieś głęboko ta świadomość jst, ale ponieważ prawdziwe ja jest tak zepchnięte donikąd, że fałszywe ja wsystko to ignoruje). Jestem pradziwym narcyzmem, ale po wielu wielu przejściach jakie afundowałem innym i nie yczę nikomu, by o sobie dowiedział się w ten sposób, przez doświadczenie. "Zafundowałem" to bardzo bardzo oględne wyrażenie.
  5. . Ja długi czas to ignorowałem, ale ZWRACAJCIE UWAGĘ NA SNY i znaczenie które za sobą niosą. Wyparte "prawdziwe ja" (czy jak je nazwać) w snach komunikuje nam to, czego nie możemy załapać na jawie. Jestem o tym przekonany po tym, jak robiłem dziennik snów i teraz go czytam (powinienem wcześniej,nvm). Mam/miałem wszystkie typowe objawy złośliwego narcyzmu (malignant narcissim). Sen, jaki przyśnił mi się kilka tygodni temu był następujący: "Ogólnie jestem w tym śnie jakimś gburem, który ma się za nie wiadomo kogo. Ale uczuciowym, który narastającą barierę ostracyzmu i w ogóle emocjonalnej pustki chce jakoś przełamać, ale nie może i koniec końców wychodzą z tego tylko przekleństwa i irytacja. " Więcej nie podaję, bo zaczyna się bardziej osobiście. Istotnie, byłem na jawie gburem i uważałem się za nie wiadomo kogo i sen jakoś miał mi to zakomunikować. Po przbudzniu spisałem go.
  6. Miałem i mam skłonności psychopatyczne i narcystyczne, precyzyjniej "malignant narcissim", czyli patologiczna odmiana narcyzmu ukierunkowana na nieuświadomione szkodzenie innym. Rok temu (tak mi się wydawało) dokonałem autorefleksji - tego co w narcyzmie podobno jest niemożliwe. Zacząłem notować wszystkie moje przemyślenia. Czytam je po roku, po roku katastrof i nie mam pojęcia jak to możliwe, że dochodząc do autentycznych rozwiązań problemu, jego podłoża, nie byłem w stanie "pójść za ciosem" i uwag jakie zanotowałem wdrożyć. Oto wyciągi z moich notatek(wtedy jeszcze prywatnych): "I jednak dla podstawy swojego zachowania niedobrego stworzyłem grunt ze wspomnień z przeszłości, Jakby były wystarczającym usprawiedliwieniem i uzasadnieniem. A były też jakimś splotem przyczyn i skutków, choć akurat wobec tego wydarzenia-wspomnienia ciężko mi to przyznać, bo pozostawiło niezatarty ślad który jest wspaniałym lewarem dla rozbrykiwania się. " "Że jak ktoś mało robi, to czuje potrzebę udowodnienia otoczeniu, że jest inaczej." "To jest idea manipulacji - doretuszować, dorobić do tego co istnieje faktycznie. Ale jednaka taka konstrukcja jest podatna na dewaluację i erozję. Manipulacja ma krótkie nogi, a jak raz się w nią wejdzie, to potem trudno wydostać. " "Czy kłamstwo zaczyna się od siebie i kłamaniu wobec siebie,a kończy dopiero na zewnątrz? " Czy ktoś biegły, bo ja jużnie potrafię, może mi wyjaśnić jak to możliwe że mając przed nosem te refleksje nie potrafiłem dalej pójść za nimi, zastosować je. Chyba to dowód na to, że taka osobowość jest naprawdę "niezmienialna". W kwestii samego patologicznego narcyzmu: to, że go mam, jest niezaprzeczalne, nie będę podawał dowodów bo są zbyt smutne. każdym razie pokrywają się w zupełności z akademickimi i innymi opracowaniami/objawami/opisami.
×