Skocz do zawartości
Nerwica.com

marekpb

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marekpb

  1. Teściowa "przegrała" jedną wojenkę po tym, jak narzeczona się postawiła. Nie radźcie mi ucieczki. Tak nie może być, że zrezygnuje z najlepszej dziewczyny świata dlatego, że jej matka ma trochę kuku. Trzeba walczyć, a nie od razu dawać za wygraną.
  2. Gdzie mogę poczytać o takich sytuacjach, kiedy po ślubie sytuacja zrobiła się jeszcze gorsza? Potrzebuję jakichś konkretnych przykładów. Rozmawiałem z narzeczoną bardzo dużo na ten temat. Trochę postawiła się rodzicom i powiedziała im to i owo. Byłem pod wrażeniem. Niestety, dzisiaj nasłano na mnie kolejnego księdza, a teściowa zapowiedziała, że "nasze dzieci to będą jej wnuki i mają być wychowane według tradycji". Była mała afera i wymiana zdań przy gościach na obiedzie. Pomocy... Chcę pokazać narzeczonej jakieś przykłady z życia innych. Macie coś? Proszę.
  3. Racja. Koniec marudzenia. Odezwę się za kilka dni. Dziękuję wszystkim jeszcze jeden raz!!
  4. A to z Ania sie zenisz czy z tesciowa? Co na to narzeczona? Ma w ogole swoje zdanie, ktore wypowiada przy rodzicach czy przytakuje, kiedy o tym mowia? Tak, ja wiem, z kim się żenię przecież! Co na to narzeczona? Ona bardzo by chciała, żebym się nawrócił. W tej sprawie jest za rodzicami, chociaż, jak twierdzi, jest już zmęczona gadaniem na tej temat przy KAŻDEJ okazji, kiedy spotykamy się z jej rodzicami. Problem polega na tym, że jak ona powie rodzicom, żeby przestali już tak robić, to usłyszy: "Głupia i młoda jesteś, lepiej nawróć narzeczonego, to nie jest przypadek, Bóg tak chce". Oni naprawdę wszyscy wierzą, że mnie nawrócą . Po prostu teściowie mają Anię za gówniarę, to widać. Ona może ich upominać, prosić ich, zwracać uwagę - oni to odbierają jako ględzenie głupiutkiej dziewczynki.
  5. No dobra, ale przyjmijmy, że wariant, o którym piszesz, to ostateczna ostateczność. Na razie chciałbym rozwiązać to tak, aby wilk był syty i owca cała :).
  6. Mam jeszcze jedno pytanie w tym temacie. Może coś poradzicie, bo już nie wiem, jak mam się zachować. Jestem osobą niewierzącą, narzeczona i jej rodzice uważają się za katolików. Zgodziłem się na ślub kościelny i na ochrzczenie dziecka (świadomie i w zgodzie ze sobą). Postawiłem jednak jeden warunek - będzie to ślub, na którym nie będę składał przysięgi Bogu, ani klękał przed Bogiem (to się nazywa "ślub mieszany"). Mamy zgodę biskupa i tak dalej. Jaki jest problem? Teściowa nasyła na mnie proboszcza, żąda, żebym chodził na jakieś "Msze Misyjne", przy każdej okazji mówi na głos, że oczekuje mojego nawrócenia do czasu ślubu. Ulubione teksty: "Jeśli kochasz Anię, to weźmiecie normalny ślub", "Ona tyle dla ciebie robi, a ty co?", "A twoi rodzice chodzą w ogóle do kościoła?". Powiem tak: zawsze reaguje po gentlemańsku i zamykam sprawę na zasadzie "dobrze, dobrze, dziękuję za radę". Szczerze, to mam ochotę przypieprzyć piąchą w blat i powiedzieć "dość tego" i pójść w cholerę. Może ktoś miał podobny problem?
  7. Bardzo wam dziękuję za wszelkie komentarze i porady, te tutaj oraz za te na PW. To bardzo pomocne. Słuchajcie, ja to to częściowo winię siebie. De facto gdybym od razu "przywalił pięścią w stół", to może zabiłbym część tej patologii w zarodku. Niestety, to wszystko narastało stopniowo. Na początku teściowie byli naprawdę wspaniali. Ja byłem szczęśliwy, że mam takich super teściów. Nawet te ciągłe telefony mi nie przeszkadzały. Przeoczyłem moment, w którym to zaczynało być wszystko niezdrowe. W niedzielę jedziemy do teściów. Obiecałem sobie, że od dzisiaj wszelkie tematy osobiste, wycieczki personalne, wnikanie i wredne teksty ucinam natychmiastowo. Niech się obrażą, trudno. Zobaczymy co z tego będzie. Wczoraj rozmawiałem z narzeczoną, powiedziałem jej wszystko to, co tutaj napisałem, spokojnie i merytorycznie. Niektórych rzeczy nie przyjmuje, z innymi się zgodziła, a swoje dziecinne relacje z rodzicami usprawiedliwia tym, że się kłócimy (nie wiem co o tym myśleć, kłócimy się tyle, co każda normalna para. Na pewno nie więcej niż ona ze swoją matką). Muszę też dodać, że teściowa ma skrajnie kłótliwy charakter. Ona potrafi rozpętać piekło o to, że narzeczona wyraziła niezadowolenie, że musimy znowu przekładać nasz urlop na ich rzecz. Jeszcze tutaj wrócę i zobaczymy, jak będzie. Jeszcze raz dziękuję wszystkim!!
  8. Cześć. Potrzebuje jakiejś porady, bo nie potrafię już na to wszystko spojrzeć obiektywnie. Uważam, że moja narzeczona (23 lata) jest uzależniona od rodziców i relacje pomiędzy nimi a nami są nienormalne. Dlaczego tak uważam? Napiszę to w formie punktów. Pisząc to porządkuję również swoje myśli :). 1. Narzeczona codziennie rozmawia z mamą przez telefon. Czasami nawet po kilka razy. Matka pyta ją o wszystko: co robi, co ja robię, czy po nią przyszedłem, bo skończyła później pracę, czy przyniosłem kwiaty (bo teść zawsze teściowej przynosił za młodu), czy się nie pokłóciliśmy, a dlaczego narzeczony nie robi tego, a ma akurat wolny czas... Po prostu przesłuchanie. 2. Narzeczona ze wszystkiego się tłumaczy. Teściowa pyta, czy narzeczona ugotowała obiad (albo czy ja ugotowałem, a jak tak to co było i jak to zrobiłem, i czemu taki sos byle jaki). Narzeczona się zawsze tłumaczy: "no bo mamusiu, bo późno wróciłam, a Marcin też nie miał czasu, naprawdę, przecież gotuję zazwyczaj" - i tego typu rozmowy. Zawsze ze wszystkiego się tłumaczy. Nawet z tego, że przełożyła lekarza, albo że zrezygnowała z podjęcia zatrudnienia, albo nie poszła na rozmowę o pracę. 3. Mówi do rodziców "tatusiu", "mamusiu". Jeśli powie "mamo" lub "tato" zostaje upomniana, że tak nie wolno do mamusi i tatusia mówić. 4. Narzeczona ze wszystkiego potrafi się zwierzyć - opowie mamusi co robimy w łóżku, że mamy jakiś problem, jak się zabezpieczamy itp. Twierdzi, że mama jest jest najlepszą przyjaciółką i powie jej wszystko. 5. Ciągle podporządkowujemy się do jej rodziców. Układamy sobie urlop w taki sposób, żeby oni mogli wyjechać (w tym roku prawie nie mielibyśmy wakacji). Jeśli jakieś wydarzenia kolidują, to trzeba uszanować jej rodziców. Ostatnio w tym samym dniu wypadł obiad urodzinowy u moich rodziców i Msza Święta z okazji rocznicy ślubu jej rodziców. Załatwiłem, że do 16 będziemy u teściów, a potem pojedziemy spóźnieni do moich (ponad 100 km) - przeszło, ale już są dąsy. Narzeczona pojedzie do swoich rodziców dzień wcześniej na noc, żeby jakoś wynagrodzić im tę urazę. Wigilię i Wielkanoc co roku spędzamy u teściów. Do moich rodziców zajeżdżamy w drugiej kolejności - zawsze po. Po Wigilii, po śniadaniu Wielkanocnym, itd. W czasie Wigilii jestem odpytywany... uwaga ... w jaki sposób mój ojciec pomaga mojej matce w przygotowaniach świątecznych. Mam dokładnie opisać co robi, co gotuje, co przynosi, itd. 6. Organizacja ślubu - kto za naszymi plecami umawia się z właścicielem restauracji? Teściowa, która mówi "Marcinku, ja się umówiłam z panem X na 16.00, jak chcesz to jedź ze mną". 7. Teściowa przy każdej okazji wypytuje mnie o intymne sprawy. Pyta ile zarabiam, co robię po pracy, pyta o tabletki antykoncepcyjne, oczekuje, że wytłumaczę się ze swoich decyzji finansowych, itp. Wszystko wprost, prosto z mostu. Nawet nie próbuje tego robić jakoś delikatnie, tylko pyta ot tak: "Ile zarabiasz?", "O, dostałeś premię, to teraz możesz gdzieś zabrać narzeczoną na wycieczkę!". 8. Ostatnio usłyszałem, że mam "uważać na swojego ojca", bo jest wojskowym, a teściowa zna paru wojskowych - biją żony i są kompletnie beznadziejni. 9. Teściowa systematycznie uczy córkę, że "każdy facet zdradza" i narzeczona ma o tym pamiętać, bo to "kwestia czasu". Ciągle o tym słyszę... Mam dość. 10. Mimo tego, że narzeczona uważa, że jej relacje z rodzicami są wyjątkowe i wzorowe, to tylko ciągle się kłócą ze swoją córką. Ciągle jest awantura, płacz, dąsy... Jeśli ona próbuje im się postawić, albo powiedzieć, że jest dorosła, to zostaje od razu sprowadzona na ziemię. Dla teściów my się "bawimy w dom" i mamy się słuchać, bo oni są, jak to mówią, "wspaniałymi rodzicami". 11. Wielokrotnie rozmawiałem o tym wszystkim z narzeczoną, szczerze i w szczegółach. Jej to po pierwsze wcale nie przeszkadza (bo jej kontakt z rodzicami jest "wzorowy", jakby nie widziała tych kłótni), a po drugie nie potrafiłaby się przeciwstawić. Ona jest od nich zupełnie zależna, bez ich wiedzy i aprobaty nie podejmie żadnej decyzji. Teść przelewa jej co miesiąc sporo kasy na konto - jak ja się mam z tym czuć? Proszę o radę. Co robić? Jak to rozwiązać?
×