Skocz do zawartości
Nerwica.com

herozero

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez herozero

  1. Nie wiem od czego zacząć .. Może od początku. Mam 22 lata. Jestem z chłopakiem od prawie 5 lat ( we wrześniu mija 5 rocznica). On również ma 22 lata. Nasz związek tak jak chyba każdego przechodził wzloty i upadki. Ale do sedna! Po jakiś 3 latach byłam bardzo pewna siebie i chciałam zrobić sobie "przerwę" z partnerem (miesięczną), żeby zobaczyc jak to jest żyć bez niego, czy dałabym radę, a może po prostu chciałam się zabawić. Po msc wrócilismy do siebie, jednak nie na długo, za 2 msc to on zerwał, tłumacząc się, że nie jest gotowy na tak poważny związek. Kochałam go.. Płakałam po nocach, nie mogłam sobie dać bez niego rady ;/ Po znów 4 - miesięcznej przerwie wrócilismy do siebie (z mojej inicjatywy), ale obiecaliśmy sobie, że próbujemy juz ostatni raz, jeśli nam się nie uda, rozstajemy się. Do tej pory jesteśmy razem, ale wiadomo, że juz nie jest tak jak kiedys, choc bardzo bym tego chciala. Gdy on poszedł do nowej pracy spodobala mu sie kolezankka. W tajemnicy pisali sms, na gg, ale, ze ja czulam, ze cos jest nie tak przechytrzyłam ich i o wszystkim sie dowiedzialam.. Wybaczyłam mu, choc bardzo mnie to zabolalo mimo iz mnie nie zdradzil. Teraz miezkamy u jego rodzicow, poniewaz w mojej malej miejscowosci z ktorej pochodze ciezko o prace. Nastala monotonia.. Mam wrazenie, ze jego koledzy sa ode mnie wazniejsi, a co najgorsze zaczyna popijac, co prawda raz w tyg w weekend, ale zazwyczaj przychodzi z "urwanym filmem". Tlumaczy sie, ze raz w tyg mu sie malezy po calym pracy. Ja raczej nie toleruje alkoholu, poniewaz moj ojciec byl alkoholikiem i wiem jakiie to zycie jest okropne przy boku takiej osoby. Zawsze, gdy mamy jakąs impreze, zostawia mnie, tzn. upije sie, a ja nie mam ochoty sie bawic i jedziemy do domu, gdy wszyscy inni sa w euforii. Twierdzi, że kontroluje picie.. Nawet dawalam mu ultimatum, ze jak zalozmy w dana imreze mnie zostawi, upije sie i do tego zrobi mi wstyd - rozstaniemy sie. Zazwyczaj i tak zrobi swoje, a na drugi dzien nie widzi w tym problemu. i ta jego gadka .. "to Ty widzisz problem tam, gdzie go nie ma". Ja go baardzo kocham i mu wybaczam, ale mysle, ze on czuje sie bardzo pewny siebie. Tlumacze sobie, ze moze to jeszccze ten wiek, ze sie nie wyszalal, (jestem jego pierwsza dziewczyna), moich kolezanek partnerzy tez czesto pija, ale nie dotego stopnia. Zapomnialam jeszcze dodac, ze ma towarzystwo ktore duzo pije, zarowno koledzy z pracy jak i z innych poznanych miejsc. Jest malo wrazliwy i dojrzaly, ma moocny i twardy charakter w przeciwienstwie do mnie. Ja na wszystko reaguje placzem, on odwrotnie - śmichem. Moze na prawde nie mam sie o co "czepiac"? Czy to ma wszystko sens? Potrzebuje, zeby ktos spojrzal na to z "trzezwym" umyslem. Z góry dziękuje za wszystko!
×