Dziękuję za odzew :)
Hmmm, spróbuję odpowiedzieć na te pytania, choć nawet nie wiem od czego zacząć, więc z góry proszę mi wybaczyć ewentualny brak porządku w mojej wypowiedzi
Otóż gdy byłam małym dzieckiem byłam raczej izolowana od rówieśników, rodzice byli wobec mnie nadopiekuńczy i nie pozwalali na samodzielność. Gdy podejmowałam jakieś własne działania z góry zakładali, że na pewno zakończy się to porażką. Z jednej strony moja mama w ogóle nie nauczyła mnie życia, a z drugiej krytykowała, że mam dwie lewe ręce i jestem nieżyciowa. W podstawówce byłam naiwna i mój goły tyłek był wręcz wystawiony na ludzi do kopania. Szybko stałam się kozłem ofiarnym, wydawało mi się, że nie zasługuję na posiadanie godności, wszyscy są lepsi ode mnie i w ogóle jestem śmieciem.
To i tak małe piwo.
Moja rodzina ma opinie w miarę porządnej, ale rzeczywistość jest trochę mroczniejsza. Mój ojciec ma naturę despoty i potrafi w czasie kłótni zwyzywać i zmanipulować człowieka tak brutalnie, że potem nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Jego wzrok jest osaczający. Matka ma skłonności do wpadania w furię. W ogóle moi rodzice są ekspertami w psychicznej przemocy, nawet sami o tym nie wiedzą. Nigdy nie hamowali się w awanturach, usłyszałam od nich pełen repertuar poniżania (żałuję, że cię urodziłam, możesz w każdej chwili wy*****ć z domu, mamy nad tobą pełną władzę, masz się nas słuchać, bo jesteś nikim, możesz się powiesić, nam nie szkoda). To i tak mizerny ułamek rzeczy, które od nich usłyszałam (wielu się wstydzę cytować). Odkąd mam chłopaka (którego naprawdę kocham i wspieram jak mogę, całą sobą) czasem padały określenia typu "szmata", "wyglądam jak dziwka". Najgorsze jest to, że czasem moi rodzice zachowują się całkiem w porządku i to jest matnia. Jestem całkiem zagubiona.
W gimnazjum miałam depresję, nerwice i napady paniki w nieoczekiwanych momentach. Liceum było znośniejsze, choć echa tamtego okresu wciąż dawały o sobie znać. Teraz trochę dojrzałam, panuję nad sobą, ale jest mi cholernie trudno. Jeny, dziękuję każdemu, kto to wyczyta do końca.