
Piotrek20
Użytkownik-
Postów
11 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Piotrek20
-
Laura 1234 , myslisz ze ten lek serio pomaga ? I jak to ma sie do weekendowego zycia , trzeba sie go wyzbyc wogole ? Tak wogole mam jeszcze pytanie , jesli wiem ze moja sytuacja zmusza mnie do zmienienia miejsca zamieszkania i wiem ze w tym innym miejscu zamieszkania bed duzo szczesliwszym , a w tym miejscu nie ma na to szans a mimo to mam do tego miejsca chora tesknote , do domu itp , to tez jakas choroba bo juz nie wiem ? i czy pomoze mi specjalista w tym temacie?
-
Nie bede cytowal kazdego z osobna bo nie wiem jak to sie robi ;d , odpowiem na wszystkie posty . Na poczatku chcialbym podziekowac wszystkim bo czuje ze wreszcie znalazlem ludzi ktorzy mnie rozumieja , a fajnie wiedziec ze jest ktos ataki na swiecie . Jesli chodzi o przezycia to awantury , krzyki itp . byly nieodlaczna czescia mojego zycia juz od dziecka , jeszcze problemy spowodowane tym ze moj brat nie byl za bardzo lubiany i jego pietno przeszlo na mnie , tak ze zawsze zmagalem sie juz z ciezka sytuacja w domu i do tego "na podworku" , co nie znaczy ze nie bylem lubiany w innych kregach szybko poznawalem znajomych , kolezenstwo , poznalem mega przyjaciol ktorzy teraz aktualnie , jak to juz wczesniej wspomnialem , mieszkaja w Anglii, do ktorych teraz chce pojechac. W miedzy czasie w domu sie troche uspokoilo a na wspomnianym podworku odwrocilo , ludzie mnie poznali i zaczalem tu byc lubiany , ale zawsze czulem taka dziwna ... no wlasnie i teraz pasowalo by przytoczyc post ktoregos z wyzej wpisujacych sie uzytkownikow , rozmyslanie czy dobrze to zrobilem , czy nie powiedzialem czegos glupiego , czy cos tam , potem okazywalo sie ze ludzie nie zwracaja nawet na to uwagi i myslenie o tym nie mialo sensu ale ja dalej myslalem , dodam jeszcze ze ci ludzie sa dosc nerwowi i agresywni , do tego wlasnie obsewuja , potrafia wysmiewac siebie na wzajem itp. rozmowy , byly , juz w sumie nie sa , kwestia lat, sztywne rozmowy , nawet zdania kleily mi sie jakos tak jak uposledzonemu czasem , czulem napiecie przy zwyklej rozmowie . Zostal tutaj jeszcze jeden przyjaciel z ktorym znalem sie od dziecak i to z nim czulem sie tak swobodnie i tak w porzadku , dodam ze ten przyjaciel mimo znajomosci z "tamtym towarzystwem " od dziecka nie lubil niegdy z nim przebywac , wiec bylem miedzy mlotem a kowadlem , niby tutaj zaprzyjaznilem sie po przez trudne momenty i przyjazn z tym starym przyjacielem . Nastepne co uwazam za nerwice to ciagle zamyslenie kiedy powinienem sie skupic na pracy , mysle o innych rzeczach , kiedy cos sie psuje (obslugje rozne mechanizmy) blad jest czesto czarno na bialym a ja go nie potrafie znalesc (ze strachu?) Jesli chodzi o terapie to kosztowne sprawy a u mnie w rodzinie sie nie przelewa , najgorze ze mama sadzi ze nerwica nie jest choroba psychiczna (choc jest pedagogiem) i ze choroby psychiczne ma sie od urodzenia . Jakie "nerwice" wychaczyliscie "pi razy drzwi" z powyzszego opisu ? I moze jakies wyjscie z tej sytuacji?
-
Dlaczego jest tak wazne ? Poniewaz mysle ze ludzie powinni byc uczciwi wobec innych ludzi a w szczegolnosci wobec bliskich , co w tym dziwnego ? Nie wyobrazam sobie , ale sadze ze bym wszystkich stracil bo nie zrozumieli by choroby , ani tego w jaki sposob ona przebiega . Dlaczego mam negatywny stosunek ? Jaki mam miec skoro to mysli obrazajace w sposob wulgarny bliskich mi ludzi , to mysli nie maja podtekstu erotycznego tylko obrazajacy , gnojacy , wyzywajacy . Juz tlumaczylem ze w moim odczuciu to jest wlasnie atak choroby na moralnosc ktora byla dla mnie taka wazna , ze tak bardzo balem sie zle o kims pomyslec ze mozg zaczal mi platac figle . A Ty co masz na mysli mowiac ze to moje mysli ? Ze ja tak specjalnie , lub ze chce tego ? Jesli by tak bylo nie prosilbym o pomoc tylko sobie na luzie z tym zyl , to bardziej jak jakies opetanie , lek ze zaraz cos zlego pomysle , walka ,walka i mysl ktora sie pojawia na przekor mi , poczucie winy ze tak pomyslalem , mysl , poczucie winy , walka mysl , spokoj , zapominam , siedze sam i rozmyslam jakies pare godzin po tym ze chyba dalej jestem chory , walka , mysl .
-
No wlasnie nie wyobrazam sobie zeby modz o tym powiedziec bliskim zbytnio , chyba ze tak powierzchownie o chorobie . Sa czyms intymnym to napewno , ale chodzi o to ze te pierd***ne mysli nie sa moje , znaczy sa w mojej glowie ale wbrew mnie ;/
-
O , chyba idziesz w dobrym kierunku , boje sie o to ze zarowno ten przyjaciel jak i otoczenie nie zrozumialo by tej choroby , ze widzieli by w tym moja wine , tak jak o to ze ten przyjaciel pomyslalby czemu akurat o jego mamie te mysli , a wlasnie dlatego ze go tak kocham/kochalem , oczywisie po przyjacielsku i choroba wie ze to mnie najbardziej zaboli . A dla mnie to troche taki myslowy zespol Turetta , nie postrzegacie tak troche tego ?
-
A czy u mnie te mysli moglo wywolac to ze dla mnie takie mysli sa najwiekszym bluznierstwem i strach przed nimi ? Nigdy ani skrycie ani nie skrycie nie myslalem w takich kategoriach ani o matkach ani o kobietach moich przyjaciol , wrecz "plulem" na ludzi ktorzy mysleli w takich kategoriach . Czuje tak jakby ta choroba wiedziala przez co bede sie czul najbardziej winny i mi to serwowala wbrew mnie , zaznaczam calkowicie WBREW MNIE .
-
Dokladnie tak jak napisalas :) obwiniamy sie ze nasz mozg jest wogole zdony do takich projekcji , napewno skonsultuje sie ze specjalsita . Czy panstwowi psychoterapeuci , ci refundowani , pomagaja? Czy raczej konieczna jest prywatna wizyta ? Bo zwykle to co refundowane jest na odwal sie robione , wiec pytam. Dzieki tak wogole , pozdro
-
Raczej zle mnie zrozumialas , nie obwiniam sie o to ze ta choroba mnie zaatakowala , bo jak smigam po forach to multum osob na nia cierpi , raczej boli mnie ze w taki sposob . Wiem tyle ze nigdy nie chcialem tak pomyslec, tak bardzo nie chcialem ze myslalem. Myslicie ze specjalista ukierunkuje dobrze moje myslenie i pomoze?
-
I to jest właśnie mechanizm nerwicy, że strach przed myślą ją wywołuje, myśl wywołuje strach i tak w kółko. Niestety tak jest, że w sytuacjach, w których jesteśmy osłabieni psychicznie, fizycznie, mogą pojawić się na nowo konflikty, problemy. zaburzenia, które nie były już aktywne. Dobrze, że to zauważyłeś, możesz działać na nerwicę od tej strony (poza np. terapią) - przez wypoczynek, ograniczenie źródeł stresu czy pracę ze swoimi reakcjami na stres. U mnie czasem jedno popołudnie i wieczór zupełnego odpoczynku (też od presji psychicznej - czyli godzę się z tym, że nic nie robię) pomaga na obsesyjne myśli. Lepiej, żebyś miał pracę, która daje więcej satysfakcji niż obciążeń, wiem, że czasem można tylko pomarzyć, ale zdrowie jest przecież ważne. Moim zdaniem nie, myśli, których zresztą nie akceptujesz, nikogo nie krzywdzą i nie mają wpływu na Twoje działanie, postawy - to jest Twoja własna bolączka, a przyjaciel może nie zrozumieć. Nie widzę tu, żebyś naprawdę był "nie fair", poczucie winy jest według mnie elementem nerwicy. Lepiej zwrócić się o pomoc do psychologa. Wlasnie ostatnio dostalem dobra prace , w dobrym towarzystwie , ktora mnie nie stresuje i natrectw praktycznie nie ma wogole . Teraz najwiekszym natrectwem jest to poczucie winy ze takie mysli sie pojawialy , chociaz wlasnie jak mowisz , to bylo wbrew mojej woli i niezaleznie ode mnie , z tym ze mam jakies wygorowane poczucie sumienia i teraz w ten sposob ta choroba mnie "gnoji". Kiedy przypomne sobie jak atakowala mnie 3 -2 lata temu ta choroba az mam ciary , nie wyobrazalem sobie zycia i wolalem nie zyc , a kiedy przypomne sobie jak znikla w na dobre 2-3 lata w zupelnosci wiem ze da rade sie jej pozbyc i nie jest nie uleczalna ,to mnie napawa optymizmem , tyle ze chcialbym miec pewnosc ze nie jestem winny
-
niestety nie , kiedys sam -jak sie okazalo- zaleczylem chorobe , myslalem ze teraz bedzie podobnie . Najwazniejsze pytanie , czy jest moja wina w tej chorobie i tych myslach?
-
Oto moja historia : Zawsze bylem bardzo uczuciowym chlopakiem , normalnie serce na dloni, chcialem miec przy sobie wsyztskich porzyjaciol i nigdy ich nie puscic i takie tam , nie cierpilem ludzi ktorzy sie odwracali , kierowalem sie szlachetnymi zasadami itp. Pewnego dnia stojac gdzies pod klatka , naszla mnie dziwna mysli ( sama z siebie) ze nikt mnie nie slyszy i ta mysl obrazila mojego serdecznego przyjaciela , jego mame itp . z paniki ucieklem do domu bo nie wiedzialem o co chodzi i dlaczego taka mysl mimowolnie pojawila sie w mojej glowie . Sprawa byla dla mnie tak nie wyjasniona (nigdy wczesniej nie slyszalem o NN) ze za pomoca internetu probowalem dowiedziec sie czy przypadkiem nie jestem OPETANY! , mysli wracaly w postaci obrazkow , glownie aktow erotycznych wlasnie z mama pprzyjaciela ktora co najgorsza juz nie zyla i dazylem ja wielka sympatia , im bardziej nie chcialem o tym myslec tym czesciej te mysli wracaly pozostawiajac mnie z ogromnym poczuciem winy , dokladnie tak jakby moj umysl katowal mnie codziennie . Niedlugo po tym moja mama zaadoptowala mojego przyjaciela , balem sie ze teraz bedzie juz tylko gorzej ze te mysli beda pojawiac sie w jego towarzystwie ( nie wspomnialem ze do tego dochodzil ogreomny bol glowy , brak checi do zycia , zmeczenie , chec wiecznego snu ) . Przyjaciel przeprowadzil sie do mnie i wsyztsko jakby za pomaca jakiejs reki Boga ustalo , tak nagle , nie mialem tych mysli ,m wczesniej stosowalem techniki autoterapii aczkolwiek nigdy nie korzystalem z uslug specjalisty . Usmierzylem moje poczucie winy ktore wedlug mnie w duzej mierze przyczynilo sie do tego stanu choroby . Przyjaciel mieszkal u mnie 2 lata , choroba mnie nie dopadala , wiele razy zastanawialem sie czy znim o tej chorobie poogadac bo dalej czulem sie jakby nie bylo winny ze takie obrazlki wirowaluy w mojej glowie , obrazliwe teksty , ale co mu niby mialem powiedziec ? po 2latach calkowicie wolny od choroby ( bedac wolby od niej zastanawialem sie jak wogole moglem myslec takie rzeczy nawet w skutek choroby ) wspomniany przyjaciel wyjechal za granice , ja dostalem bardzo ciezka prace i caly czas chodzilem wnerwiony i smutny , pewnego razu przypomnialo mi sie o tej chorobie jakos na przerwie, i nagle przerazenie jakis obelzywy obrazek wrocil i szybko zamienil sie w obrazek z moja mama , tak jakby moj umsyl sie bronil przed obrazaniem czyjejs zamieniajac na moja,znow wpadlem w panike , juz to troch trwa ale musze stwierdzic ze w porownaniu do tamtego okresu choroby z czestotliwoscia 1 do 10 . Chodzi mi przede wszystkim o to co wedlug was wywolalo ta chorobe , takie jej efekty , oraz najbardziej nurtujace mnie pytanie, czy jestem nie fair wobec tego przyjaciela ze mnie ta choroba zaatakowala w taki sposob , czy z nim jakos o tym pogadac , bo teraz jest najsilniejsze to poczucie winy , niedlugo mam sie do tych przyjaciol za granice wyprowadzic i jestem pewny ze gdybym sobie ulozyl to poczucie winy w glowie , jakos je zlikwidowal wygral bym z ta choroba , poniewaz na obecny moment choroba wlasnie na tym zeruje ( Byc moze wlasnie to ze zawsze chcialem byc taki fair wobec wszystkich sprawilo ze choroba mi "powiedziala" : a ja ci pokaze ze nie bedziesz? Ja to zawsze tak kojazylem) . Z gory dziekuje za podpowiedzi , nawet piszac to niezle mi ulzylo :)