Skocz do zawartości
Nerwica.com

ebonic

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez ebonic

  1. Może chodzi też o skutki bezstresowego wychowania - zauważyłem, że bardzo młodzi ludzie są mega chamscy i beszczelni w odniesieniu do otoczenia. Nie ważne czy jesteś przechodniem, panią w sklepie czy starszym człowiekiem w autobusie. PAmiętam, że za czasów mojej młodości (a wcale nie jestem aż tak stary) tak nie było, ludzie się jakoś potrafili szanować, a nawet jeśli nie to były to wyjątki...

    To źle wróży na przyszłość moim zdaniem.

  2. Powrót tutaj nie będzie rozwiązaniem - w Polsce można sie jeszcze bardziej zdołować, zwłaszcza jeśli nie masz do czego wracać. Spróbuj wychodzić tam do ludzi, muszą być jakieś 'domy Polaka' czy w ogóle instytucje zrzeszające polaków w UK. Poza tym pewnie osób z takimi problemami jak Twoje zagranicą jest znacznie wiecej, wystarczy się odnaleźć... co pewnie nie jest łatwe.

  3. Dokładnie tak jak pisze tomekn - raz że wiele lasek ma wyolbrzymione kompleksy a dwa że małymi kroczkami można wyjść na prostą. Trzeba się aż/tylko przełamać i nie zrażać za bardzo w momencie porażki. Spróboj wychodzić do ludzi (nie wiem czy jestes na studiach czy gdzieś pracujesz), ale kontakt z innymi wraz z upływem czasu powinien dać Ci wiarę w siebie potrzebną do zagadania fajnej dziewczyny. I staraj się nie rozstrząsać przeszłości - nie powzól aby zdanie głupich małolat z przed kilku(nastu) lat miało wpływ na Twoje teraźniejsze życie. Trzymam kciuki!

  4. Zazdroszę ludziom zdrowia to fakt, ale też nie uważam tak jak Ty:

     

    "Kolejna sprawa to to, że jestem skazana na samotność. Nie łudzę się, płeć przeciwna woli żywiołowe, wesołe, pewne siebie dziewczyny. Ja taka nie jestem. Nikt nie pokocha chorej i zaburzonej osoby. Co z tego, że jestem ładna, mądra(ostatnio z tym słabo), wierna, uczuciowa, krzywdy nikomu bym nie zrobiła itd mogę się tym podetrzeć, bo i tak będę wiecznie sama. Zazdroszczę ludziom miłości."

     

    To akurat przyjdzie w odpowiednim momencie. Każda zmora znajdzie swego amatora, wierz mi :)

  5. Mi się tylko czasami wydaję, że rozumiem podteksty ze strony kobity. Zależy jakiego tematu to dotyczy. Np. opanowałem do perfekcji jak nawet nie znana mi kobieta mówi nie wprost o tym, że chciałaby mnie jednak blizej poznać - żebym jej np zaproponował wspólną kawę itp, ale tego nauczyłem sie z czasem :) Inna sprawa, że mam wrażenie, że faceci mówią podtekstami tylko w jednym temacie :P Ja przynajmniej znam tylko takich, co wyrażają prawie wszystko prosto z mostu.

  6. Widmo, znalazłem na portalu, do którego dałeś wczoraj linka, info o metodzie psychoedukacyjnej leczenia chad'u:

    http://www.centrumdobrejterapii.pl/aktualnosci,psychoedukacja-w-chorobie-afektywnej-dwubiegunowej-nowe-zajecia-grupowe-w-centrum-dobrej-terapii,320.html

     

    Ktoś z Was spotkał się z tym wcześniej, warto?

     

    Bez działających leków terapię można potłuc o kant dupy. Zdycha się permanentnie i spektakularnie, ale jak może byc inaczej skoro odpowiedzialne za taki stan rzeczy są znaczne zmiany w funkcjonowaniu mózgu? Tak więc jakakolwiek terapia w takim stanie to bzdura, a kto twierdzi inaczej albo kłamie albo jest kretynem.

    Wiem co piszę. W najgorszych latach kiedy z zaburzeniami już chyba psychotycznymi i stalymi myślami samobójczymi brałem udzial w kilku różnych terapiach. Kompletna bzdura.

    Dopiero jakieś dwa lata temu, kiedy lamo wyłączyła psychotyczny stan mieszany i zafundowala mi "tylko" depresję lub manię dysforyczną pozwoliłem sobie na terapię, ktora o dziwo przyniosła znaczne korzyści. Nie mówię tu o powrocie do zdrowia. Pozwoliła mi żyć ( wegetować) "pomimo" tego gówna w stanie o lata świetlne od stanu sprzed kilku lat, kiedy śmierć zaglądała mi w oczy w każdej chwili, każdego niekończącego się dnia i nie przespanej nocy.

    Teraz sobie dzięki terapii płynę bardziej z prądem, chociaż wiem że prędzej czy później zapierdolę głową w głaz, ktorych pełno na mej drodze

     

     

    Dzięki za odzew. Temat mnie zainteresował bo dopiero zaczynam leczenie... nie radzę sobie ze zmianami faz, i dopiero się dowaduję, że wczesne wykrywanie objawów tego ma chyba spore znaczenie.

  7. Ogólnie polecam życie w związku. Jest człowiekowi łatwiej przechodzić przez życie, no i jest się z kim pościać czy dla odmiany pokłucić. Jednak związki to też nie sielanka - trzeba się postarać dla tej drugiej osoby, trzeba szukać kompromisów, docierać się itp itd. Ale warto!

  8. Podobno w świecie biegłych występują niezłe układy. Jedni się kumoterzą i sobie nie podważą opinii. Jedni się nie nawidzą i z chęcią podstawią nogę swojej konkurencji podważając ich opinię a jeszcze inni udają ,że się lubią, ale też z chęcią podstawią nogę koledze z branży jak nadarzy się okazja.

     

    Czyli jak w każdej profesji w naszym pięknym kraju. Szkoda tylko, że tutaj najbardziej to dotyka niewinnych niczemu, zaburzonych pacjentów.

×