Cześć,
czy ktoś z Was doświadcza nerwicy, u której podstawy leży po prostu nadwaga? Ja całe życie się odchudzam z różnym skutkiem. Jako dziecko zostałam "utuczona" przez babcię i tak zostało. Jako młoda dziewczyna strasznie się nacierpiałam w szkole. Potem przyszedł czas, że schudłam ponad 30 kg. Potem znowu 15 przybyło. Na obecny moment mam tak z 10 do zrzucenia. Całe moje życie to po prostu walka z tym i niemożność zaakceptowania innego stanu - obecnego stanu. Strasznie nie umiem się ze sobą pogodzić, przez to po prostu izoluję się od ludzi, bo czuję się jakby wybrakowana... Heh, może to śmiesznie wszystko brzmi i ludzie miewają gorsze problemy ale to naprawdę wywierciło mi dziurę na psychice i moje stany są ściśle zależne od tego ile w danym momencie życia - ważę... może ktoś ma podobny problem? pozdr.
